REKLAMA

Obiecanki cacanki. Rząd wycofał się z pomysłu zniesienia zasady 10H

Na początku roku Ministerstwo Energii zasugerowało złagodzenie przepisów regulujących budowę farm wiatrowych. Teraz zapytane przez Bizblog.pl wszystkiemu zaprzecza. No cóż, prawdopodobnie resortowi Krzysztofa Tchórzewskiego przytrafił się przedwyborczy falstart...

Orlen Bałtyk wiatr energia
REKLAMA

Czym jest zasada 10H? Jest z nami od 2016 r. Wtedy zaczęły obowiązywać przepisy, które określają zasady minimalnej odległości farm wiatrowych od zabudowań. Zasada 10H to zakaz budowy turbin wiatrowych w odległości mniejszej od dziesięciokrotności ich całkowitej wysokości.

REKLAMA

Zdaniem ekspertów takie regulacje jednak robią więcej złego niż dobrego i tak naprawdę hamują a nie propagują rozwój farm wiatrowych.

Temat dywersyfikacji energetycznej, w tym rozwoju farm wiatrowych w naszym kraju, wrócił, kiedy rozgorzała wielomiesięczna dyskusja o podwyżkach cen energii. Nie do końca zaś wiadomo, czy powiodą się starania rządu, żeby Polacy, płacąc rachunki za energię elektryczną, nie musieli sięgać głębiej.

Zasada 10H. Gminy i mieszkańcy powinni sami zdecydować.

W efekcie w mediach pojawiły się informacje o planach Ministerstwa Energii zniesienia zasady 10H, dzięki czemu farmy wiatrowe mogłyby powstawać częściej i szybciej.

Zasada 10H miałaby nie obowiązywać tam, gdzie jest zgoda społeczna na takie, a nie inne inwestycje. To miałby być tylko jeden element całego otwarcia Polski na energię wiatrową. Zgodnie z założeniami polityki offshore (morskiej energetyki wiatrowej), przedstawionej przez wiceministra energii Grzegorza Tobiszowskiego, tylko na ten cel w ciągu najbliższych 20 lat możemy wydać nawet 140 mld zł.

Koniec wątpliwości : zasada 10H zostaje z nami na dłużej.

Z jednej strony niby ludzie z branży coraz częściej mówili o zniesieniu zasady 10H, ale z drugiej brakowało takiej naprawdę jednoznacznej deklaracji. Nawet wiceminister Tobiszowski, przedstawiając plany w zakresie polityki offshore, temat 10H omijał, jak tylko umiał.

Postanowiliśmy więc zapytać u źródła i sprawdzić, czy faktycznie w najbliższym czasie czeka nas modyfikacja przepisów w tym zakresie. Okazuje się, że nie.

Dodatkowe aukcje OZE na otarcie łez.

Branża wiatrowa będzie więc musiała jeszcze poczekać na lepsze czasy. Ale to wcale nie znaczy, że rząd w ogóle zapomina o odnawialnych źródłach energii. 

Przypomnijmy, że jak na razie w Polsce przeprowadzono trzy aukcje OZE dla instalacji fotowoltaicznej. W sumie wygrały 990 projekty PV należące do 549 podmiotów, a ich łączna moc wynosi prawie 0,9 GW.

To nie ekologia, a pragmatyzm.

Trudno wobec tych planów Ministerstwa Energii jednak ogłosić nagle, że Polska zrywa z dotychczasowymi przyzwyczajeniami i idzie na całego w OZE. To bardziej szukanie remedium na coraz większe ceny emisji CO2 niż faktyczna, prośrodowiskowa taktyka. W 2018 r. przecież odnotowano najniższą produkcję oraz najmniejszy udział OZE w miksie energetycznym po 2014 r. A udział w produkcji energii elektrycznej z OZE spadł do 12,7 proc. wobec 14,1 proc. w 2017 r. 

Ale też trudno dziwić się takim danym. Przecież Krajowy plan na rzecz energii i klimatu (2021–2030) zakłada, że za ponad dekadę udział OZE w miksie energetycznym ma wynieść raptem 21 proc. Tymczasem Unia Europejska, która od 2050 r. chce być neutralna względem emisji gazów cieplarnianych, zakłada, że wtedy ponad 80 proc. energii elektrycznej będzie pochodziło ze źródeł odnawialnych.

 class="wp-image-931004"
Źródło: Eurostat

Kopcimy coraz bardziej. Jesteśmy już na europejskim podium.

REKLAMA

Europejskie biuro statystyczne właśnie podało najnowsze dane. Wychodzi z nich, że 20 państwom-członkom UE udało się w 2018 r. zmniejszyć emisję gazów cieplarnianych. Osiem krajów poległo. Największe spadki w tym względzie odnotowano w Portugalii (mniejsza emisja o 9 proc.), Bułgarii (8,1 proc.) i Irlandii (6,8 proc.). Największe zaś przyrosty były na Łotwie (większa emisja o 8,5 proc.), na Malcie (6,7 proc.) i w Estonii (4,5 proc.). Polska w tym zestawieniu znalazła się na 5. miejscu z większą emisją gazów niż rok wcześniej o 3,5 proc.

Znacznie gorzej, że tym samym stanęliśmy na europejskim podium największych trucicieli dwutlenkiem węgla. Tutaj nieprzerwanie prym wiodą Niemcy, którzy odpowiadają za 22,5 proc. całej emisji CO2 w UE. Na drugim miejscu plasują się Wielka Brytania z wynikiem 11,4 proc. Polska z 10,3 proc. jest już na trzecim stopniu tego niechlubnego pudła.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA