Prokurator przejmie władzę w firmę bez wyroku sądu. Ziobro szykuje atomowy cios w biznes
Ofensywa Ministerstwa Sprawiedliwości trwa w najlepsze. Teraz szykowany jest bat na duże przedsiębiorstwa, zatrudniające co najmniej 250 pracowników. Proponowane rozwiązania zakładają, że w skrajnych przypadkach na wniosek prokuratora sąd wskaże zarząd komisaryczny.

Ministerstwo Sprawiedliwości chce jeszcze bardziej zażarcie walczyć z bandytami okradającymi Skarb Państwa. W ten sposób w przestrzeni publicznej pojawił się projekt regulacji o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych, czyli takich, które zatrudniają co najmniej 250 osób.
Chodzi o ich odpowiedzialność za przestępstwa dokonane przez menadżerów, ale też zwykłych pracowników. W skrajnych przypadkach, jak zakładają proponowane przepisy, na czas prowadzonego postępowania prokurator będzie mógł wyznaczyć zarząd komisaryczny. Tę decyzję musi zatwierdzić sąd.
Zarząd komisaryczny to ostateczność
Nowe regulacje zakładają parę możliwości nacisku na przedsiębiorcę, wobec którego powstaną wątpliwości prawne. Mowa jest o nałożeniu kary finansowej w wysokości do 30 mln zł (pierwotnie miało być do 50 mln zł), o co ma wnosić prokurator, ale ostateczna decyzja ma należeć do sądu.
Innym rozwiązaniem jest konieczne wdrożenie kompleksowej polityki compliance w spółce. I jeżeli te działania nie przyniosą oczekiwanych efektów, wtedy - jak zakłada proponowana przez Ministerstwo Sprawiedliwości nowelizacja przepisów - prokurator będzie mógł wydać postanowienie o ustanowienie zarządu komisarycznego. Zgodę będzie musiał jeszcze na to wyrazić sąd.
Na jednej szali odpowiedzialność majątkowa i interes firmy
W zarządzie komisarycznym mają zasiadać osoby profesjonalnie zajmujące się zarządem np. firm w restrukturyzacji lub upadłości. To jednak nie uspokaja obaw świata biznesu, że taki mechanizm spowoduje, że wiele spółek, przez złe zarządzanie, a jeszcze przed zapadnięciem ostatecznego wyroku sadu wobec oskarżeń prokuratury, po prostu upadnie. Prawnicy wskazują, że ustawodawca tym samym bardziej chce kontrolować odpowiedzialność majątkową niż interes gospodarczy poszczególnych podmiotów.
Wiele wątpliwości budzi także zapis, wedle którego powołany przez prokuratora zarząd komisaryczny ma przekazywać sądowi lub prokuratorowi posiadane informacje, które mogą mieć znaczenie dla toczącego się postępowania. Zdaniem niektórych ekspertów w ten sposób regulacje prawne robią z zarządu komisarycznego „ramię” prokuratury, służące do zbierania materiału dowodowego.
„Rozwiązanie takie może budzić wątpliwości z perspektywy systemowych założeń prawa karnego, jak i cywilnego” – twierdzi cytowany przez „Dziennik Gazetę Prawną” adwokat Bartosz Groele, wspólnik w kancelarii Tomasik Pakosiewicz Groele.
Rząd: te obawy nie mają podstaw
Tego typu wątpliwości nie podziała rząd. Marcin Warchoł przekonuje, że „przedsiębiorcy nie mają się czego obawiać”. Zwraca uwagę, że obowiązki zarządu komisarycznego są ściśle określone przez obowiązujące przepisy i wskazuje na art. 292 a Kodeksu Postępowania Karnego. Tam widnieje zapis m.in. o tym, że „zarządca zapewnia ciągłość pracy zabezpieczonego przedsiębiorstwa” i że „zarządca sporządza spis składników majątku i praw majątkowych przedsiębiorstwa i przekazuje go prokuratorowi lub sądowi, który wydał postanowienie o zabezpieczeniu”.
Dlatego, zdaniem wiceministra sprawiedliwości, proponowane regulacje nie tworzą rzeczywistości, w której zarząd komisaryczny może zrobić z danym przedsiębiorstwem co mu się żywnie podoba. Będzie za to zobowiązany do należytej staranności, nie będzie mógł też zmienić przedmiotu działalności przedsiębiorstwa ani rozpocząć procesu likwidacji.
Nowelizacja efektem wewnętrznych utarczek?
Nikt tak ostatnio zażarcie i jednocześnie efektywnie nie walczy z bandytami, mafią VAT-owską i wszystkimi, którzy skazują Skarb Państwa na uszczerbek jak Ministerstwo Sprawiedliwości. Taka jest przynajmniej ostatnio polityka resortu Zbigniewa Ziobry, co ma wpisywać się wewnątrzrządową walkę przed zapowiadaną rekonstrukcją, która wyjątkowo jest podobno nie w smak Solidarnej Polsce.
Mówi się też, że Zbigniew Ziobro nie chce skazywać się na falstart i już teraz zaczął bój o schedę na prawicy po Jarosławie Kaczyńskim. Solą w oku w tym planie ma być premier Mateusz Morawiecki. Aktywność ministra sprawiedliwości i jego współpracowników ma pokazać prawicowemu elektoratowi, że to Ziobro stoi na straży narodowych wartości, a nie szef rządu - pasujący tak po prawdzie do prawicy, jak pięść do nosa. Uderzenie w przestępców mających ukrywać się w wielkim biznesie, którzy okradają państwo, ma się idealnie wpisywać w tę retorykę.