REKLAMA

Kojarzycie nowe modne lody z Biedronki? To ona stoi za ich produkcją

Kiedyś modelka, dzisiaj bizneswoman, prezeska Soti Natural. Podczas pobytu w Kraju Kwitnącej Wiśni zaraziła się miłością do zielonej herbaty. Uparta i zdeterminowana. Kiedy okazało się, że przygotowany przez nią napar ma tyle antyoksydantów, co kot napłakał, ściągnęła do Japonii profesora z USA, żeby nauczył ją prawidłowo przygotowywać japońskie gyokuro. Tak powstała marka Soti Natural, która współpracuje dzisiaj z największymi sieciami handlowymi w Polsce. Fot. Materiały prasowe

Kojarzycie nowe modne lody z Biedronki? To ona stoi za ich produkcją
REKLAMA

Monika Kowal zaczynała od zdrowych niesłodzonych napojów Soti Natural zielonej japońskiej herbaty gyokuro oraz herbaty jaśminowej. Dzisiaj oferta firmy prowadzonej przez obejmuje kilka rodzajów napojów, ale także markę Miss Ti : zdrowe japońskie desery mochi na bazie zielonej herbaty, które można kupić w Biedronce, kremy orzechowo-owocowe.

REKLAMA

Arek Braumberger, Bizblog.pl Odkryłem ostatnio, że Soti Natural, to już nie tylko herbata

Monika Kowal:, CEO Soti Natural: Tak, od zeszłego roku działamy szerzej, wypłynęliśmy na nowe błękitne oceany. Poszukiwałam pomysłów podczas pandemii i właśnie jednym z nich są lody Mochi a drugim kremy MISS TI. Nadal jesteśmy wierni korzeniom, bo w smakach naszych nowych produktów obecna jest zielona herbata.

 class="wp-image-2053639"
Fot. Materiały prasowe.

Arek Braumberger: Matcha?

Monika Kowal: Tak, matcha, ale też mango i kokos. Cały czas jednak w duchu prozdrowotnych innowacji.

Arek Braumberger: Proszę więcej o tym opowiedzieć.

Monika Kowal: Wszystkie napoje Soti Natural nie zawierają cukru i słodzików, ale są bogate w antyoksydanty. W 2021 powstała kolaboracja Soti Natural i MISS TI, projekt wspólny z Quebonafide, Kubą Grabowskim, i jego producentem muzycznym Kamilem Rąpelem, FORXST, produkty, które powstały w ramach współpracy zawierają już nieco naturalnych cukrów, ale skład nadal jest czysty.

Arek Braumberger: To są te napoje i desery, które można kupić w Biedronce?

Monika Kowal: Tak, pod koniec stycznia ruszyła duża akcja w tej sieci, wprowadziliśmy do tej sieci masła orzechowe z dodatkiem herbaty i kawy i liofilizowanych owoców. Zachęcam do przetestowania.

Arek Braumberger: A co z lodami mochi?

Monika Kowal: Przyjdzie czas i na lody (śmiech). W sklepach sieci Biedronka lody mochi w trzech smakach pojawiły się pod koniec sezonu w zeszłym roku i dalej działamy z innowacjami w tej kategorii.

Daj szansę zielonej herbacie siedem razy

Arek Braumberger: No dobrze. Soti na rynku zaczynało od herbaty. Opowiadając o początkach, wspominała pani, że w zieloną herbatę, wkręciły panią w Japonii koleżanki modelki.

Monika Kowal: Tak, to była…

Arek Braumberger: Miłość od pierwszego łyku?

Monika Kowal: Nie, właśnie nie. U mnie w rodzinie pito tradycyjną czarną herbatę z cytryną, zresztą nie za bardzo przeze mnie lubianą. W Japonii miłość do zielonej pojawiła się z czasem, ale została do dzisiaj. Wypijam dwa litry Soti dziennie i nie wyobrażam sobie bez niej życia.

Arek Braumberger: Pytam o tę słabość do gyokuro, bo to mój ulubiony gatunek herbaty, i znam takich, którzy twierdzą, że jest z nią tak że albo zasmakuje od pierwszego spróbowania, albo wcale.

Monika Kowal: Polemizowałabym, jest dużo sposobów zaparzenia zielonej herbaty, wiele zależy od kwestii indywidualnych, stąd pewnie mówi się, że o gustach się dyskutuje, znaczenie ma to, co pijemy i jemy na co dzień, a nawet nasze nastawienie. Mój przypadek bardziej odpowiada tym badaniom, które potwierdziły opinię, że trzeba czegoś spróbować siedem razy, żeby wyrobić sobie zdanie. Fakt, potrzebowałam czasu, żeby przyzwyczaić się do gyokuro, ale dzisiaj nie wyobrażam sobie bez niej dnia.

Arek Braumberger: Liczy pani, że z kupującymi gyokuro od Soti będzie tak samo?

Monika Kowal: Przed pandemią często organizowaliśmy degustacje produktów Soti Natural. I to było niesamowite, kiedy w kubeczku podpisanym „herbata z imbirem” podawaliśmy zupełnie inny napój, a próbujący doszukiwali się tam ostrego smaku, chociaż go tam nie było…

Wtedy też zetknęłam się z osobami, które zarzekały się: „nie, nie piję zielonej herbaty” albo „nienawidzę smaku mięty”. Po spróbowaniu Soti byli w szoku: „wow, to jest zupełnie inny smak niż kojarzyłam… Smakuje mi!”.

Arek Braumberger: Jak to się stało, że postanowiła pani zostać bizneswoman?

Monika Kowal: Studia w Stanach to był przełom, tam złapałam bakcyla przedsiębiorczości, o co nie było trudno, bo na uczelni dosłownie wszyscy zastanawiali się, jaki kolejny startup założyć albo w co zainwestować.

Arek Braumberger: To były biznesowe studia?

Monika Kowal: Tak, spędziłam rok na Uniwersytecie Northeastern University w Chicago. To wystarczyło, żeby zarazić się tym charakterystycznym podejściem młodych Amerykanów do przedsiębiorczości. Na początku nie miałam właściwie żadnych środków na uruchomienie działalności, więc postanowiłam wejść w usługi. Wiadomo, niskie koszty stałe i przychód powiązany z poniesieniem kosztu zmiennego, żadna wielka filozofia. Moim pierwszym biznesem była szkoła językowo-sportowa. Trenerzy byli native speakerami języka angielskiego i ta firma bardzo fajnie się rozwijała, zwłaszcza że w tym czasie w Warszawie pojawiło się dużo szkół międzynarodowych – amerykańskie i brytyjskie. Oferowała, im zajęcia z moimi trenerami.

To nie może być pierwsza lepsza herbata

Arek Braumberger: A pomysł na Soti Natural?

Monika Kowal: To był przełomowy i trudny moment w moim życiu. Bliska mi osoba zachorowała na raka, a ja przypomniałam sobie o zielonej herbacie i o tym, co zawsze się podkreśla, że stanowi bogate źródło antyoksydantów i pomaga bronić się organizmowi przed chorobami.

Arek Braumberger: To był bezpośredni impuls do tego, żeby zaistniała marka Soti Natural?

Monika Kowal: Tak, wtedy właśnie zaczęłam badania, jak zaparzyć zieloną herbatę, by naprawdę miała wysoką zawartość referencyjną antyoksydantów.

Arek Braumberger: To zielona herbata nie zawsze jest bogata w antyutleniacze?

Monika Kowal: Może mieć ich bardzo dużo, ale nie zawsze, bo wszystko zależy od procesu zaparzenia. Najpierw z ciekawości przekazałam do zbadania na Politechnice Warszawskiej gyokuro, które zaparzyłam dokładnie tak, jak nauczyłam się tego w Japonii. Jakież było moje zdziwienie, kiedy się okazało, że tych antyoksydantów było w tej herbacie tyle, co kot napłakał.

Arek Braumberger: Ile ich było, pamięta pani?

Monika Kowal: Około 0,3 mg – daleko od jakiejkolwiek wartości referencyjnej, o której możemy przeczytać w internecie. Zaczęłam się kontaktować ze znajomymi Japonkami, żeby się upewnić, czy dobrze pamiętam, jak powinno się parzyć tę herbatę. Jeszcze kilka razy powtórzyłam badania, za każdym razem z podobnym efektem.

Arek Braumberger: Właśnie mocno podkopała pani moją wiarę w prozdrowotne właściwości zielonej herbaty!

Monika Kowal: Ja też byłam w szoku. Ale zmotywowało mnie to do poszukiwań. Podeszłam do problemu zadaniowo, bardzo tego potrzebowałam, żeby oderwać myśli od cierpiącej bliskiej osoby. Nawiązałam kontakt z amerykańskim profesorem, który napisał artykuł o gyokuro – o właściwościach tej herbaty i odpowiednim jej zaparzaniu. Od słowa do słowa i spotkaliśmy się w Japonii, wynajęliśmy laboratorium i zaczęliśmy metodą prób i błędów parzyć liście herbaty i badać właściwości fizykochemiczne uzyskanego naparu, aż w końcu udało nam się uzyskać najlepszą metodę.

Arek Braumberger: Zdradzi pani ten sposób? Kilka zdań wcześniej zrujnowała pani moje przekonanie, że gyokuro to eliksir życia…

Monika Kowal: Receptura to tajemnica, ale mogę zdradzić, że liście, które kupiłam w Warszawie były zupełnie zwietrzałe.

Arek Braumberger: Ups…

Monika Kowal: W sumie naliczyliśmy piętnaście parametrów, które mają wpływ na właściwości uzyskanego naparu, ale można je ograniczyć do trzech. Najważniejszy – herbata musi być odpowiedniej jakości. Potem temperatura wody – nawet jeden stopień robi różnicę, a najistotniejsze jest przy jakiej dochodzi do kontaktu wody z liśćmi. Następnie ważna jakość wody, którą zalewamy herbatę.

Arek Braumberger: Z tego wynika, że wybrała pani dość wrażliwy biznes…

Monika Kowal: I to bardzo. Taki przykład, niedawno mieliśmy poważny problem z surowcem. Nasz dostawca stracił certyfikat zaświadczający, że jego herbata jest ekologiczna. Powód? Zmieniły się kierunki wiatrów i z sąsiedniej plantacji mogły dostać się nawozy i inne niedozwolone substancje. Musiałam błyskawicznie znaleźć nowego dostawcę, który byłby w stanie dostarczyć odpowiednią ilość najlepszego surowca do produkcji.

Arek Braumberger: To ma aż takie znaczenie?

Monika Kowal: Niektórzy uważają, że to ściema, zabieg marketingowy, ale zbadałam to i zapewniam, że surowiec ma olbrzymie znaczenie.

Arek Braumberger: To jaka powinna być ta temperatura? Zdradzi pani herbaciarzom?

Monika Kowal: To zależy od liści… No i to jest nasze know-how, dlatego polecam już odpowiednio zaparzone przez Soti (śmiech). Można sobie ją podgrzać, sprawdziliśmy dokładnie, do 80 stopni i wypić na ciepło.

Arek Braumberger: A kawę pani lubi?

Monika Kowal: Bardzo. Piję jedną dziennie, rano, bo lubię jej zapach i mam poranny rytuał związany z kawą. Potem jednak już tylko herbata…

Arek Braumberger: Tylko zielona?

Monika Kowal: Piję różne, które Soti ma w ofercie (śmiech). Na przykład jaśminową, dalej miętową z trawą cytrynową i czarną herbatę ze skórką z cytryny. Ta ostatnia zresztą to bardzo ciekawy przypadek, bo poprzez dyfuzję zapachową udało się wpłynąć nam na smak, tak że jest wyczuwalna lekka słodycz, ale – zapewniam – w jej składzie nie ma żadnych cukrów ani słodzików. Najnowsza, to klasyczna yerba mate.

Kojarzycie mochi? To największy sukces Soti Natural

Arek Braumberger: Jak pani ocenia miniony rok z biznesowego punktu widzenia?

Monika Kowal: Był bardzo dobry, naprawdę jestem pod wrażeniem, jak udało nam się odbić po pandemii.

Arek Braumberger: Największy sukces?

Monika Kowal: Moim zdaniem mimo wszystko nasze lody – Mochi.

 class="wp-image-2053642"
Nowość w ofercie MISS TI: kremy orzechowe z dodatkiem kawy i zielonej herbaty.
Fot. Materiały prasowe

Arek Braumberger: Mimo wszystko?

Monika Kowal: Tak, bo przyznam, że nieco obawiałam się tego pomysłu. To w naszej ofercie nowa kategoria produktów o zupełnie odmiennej logistyce bez synergii z naszymi napojami. Nowy rynek, mocno nasycony, więc trudniejszy do zdobycia.

Arek Braumberger: Pomógł chyba alians z dużą siecią, prawda?

Monika Kowal: No, na pewno dostępność jest bardzo istotna. Każdy nowy produkt potrzebuje kampanii promocyjnej i dystrybucji. Na szczęście udało się to zrobić w bardzo efektywny sposób.

Arek Braumberger: Z Mochi pozycjonujecie się jako zdrowy comfort food? Jako zdrowsza alternatywa lodów?

Monika Kowal: W ogóle nie odwołujemy się do lodów. Mówimy o zdrowej przekąsce lodowej, dodatkowo podkreślamy skojarzenia z Japonią.

Arek Braumberger: To wszystko pomogło?

Monika Kowal: Tak, wydaje mi się, że dzięki temu udało nam się uniknąć typowej dla lodów sezonowości. Startowaliśmy w sierpniu i wielu specjalistów marudziło, że „nie, to za późno, za chwilę koniec sezonu”.

Arek Braumberger: Specjalnie wybraliście taki nietypowy termin?

Monika Kowal: Nie do końca… (śmiech) Przeciągnęły nam się badania, bo chcieliśmy dobrać optymalną grubość ciasta ryżowego i słodkość lodów. Dlatego wystartowaliśmy nieco później, niż planowaliśmy, ale okazało się, że sprzedaż Mochi nawet w zimie utrzymuje się na wysokim poziomie. Myślę, że to dlatego że klienci wybierają nasze produkty ze względu na ich specjalne właściwości. W przypadku naszych napojów również nie odczuwamy wahań w zależności od tego, czy akurat jest sezon, czy nie.

Arek Braumberger: Planujecie jakąś akcję specjalną związaną z tymi deserami?

Monika Kowal: Tak, będzie duża kampania towarzysząca wprowadzeniu nowości. Ale z drugiej strony cały czas staramy się promować. Kluczową rolę odgrywa tu Tik Tok.

Arek Braumberger: Zdrowe odżywianie i te sprawy?

Monika Kowal: Tak, zdrowie odżywianie, także diety, którymi zainteresowanie rośnie właśnie w okresie już zbliżającej się wiosny, a potem lata, wtedy wzrasta też zainteresowanie detoksami cukrowymi. Wszystko to wpływa na ograniczenie sezonowości sprzedaży, która jest widoczna w kategoriach napojów, w tym tak podstawowych jak choćby woda.

Dla wszystkich, którzy szukają zdrowych napojów i deserów

Arek Braumberger: Czym Soti zaskoczy rynek w tym roku?

Monika Kowal: Nie będzie zaskoczenia, gdy zdradzę nasze plany (śmiech).

Arek Braumberger: Jak podrażni pani nieco apetyt, efekt będzie jeszcze lepszy…

Monika Kowal: Pod koniec stycznia ruszyła nowa akcja Miss Ti w Biedronce z Quebonafide i gościnnym udziałem Kukona i Anny Mazzhyk, którzy promują kremy o smakach matcha z cytryną, sencha z truskawką i kawa z wanilią.

Wiosną ogłosimy z kolei dużą, międzynarodową kolaborację z pewnymi bardzo znanymi bohaterami, ale nie mogą nic więcej powiedzieć.

Arek Braumberger: Głównymi odbiorcami produktów Soti są najmłodsi?

Monika Kowal: To zależy. Napoje i kremy promujemy szerzej. Chcemy, żeby sięgnęli po te produkty klienci, dla których znaczenie ma etykieta, krótki skład, brak cukru, słodzików i chemii. Przekąskę lodową rzeczywiście kierujemy do pokolenia milenialsów i gen Z, aczkolwiek wiem, że pokochali ją również starsi, bo dostajemy masę zdjęć od klientów. Wielu zamawia sushi, a na deser kupuje Mochi. Okazało się, że nasze produkty są uniwersalne i docierają do szerszej grupy odbiorów, niż się spodziewaliśmy.

REKLAMA

Arek Braumberger: Jest pani laureatką konkursu Bizneswoman Roku, wydała pani książkę, w której przybliża pani swoją historię. Stała się pani inspiracją na młodych. Jakieś przesłanie do nich?

Monika Kowal: Dużo się nad tym zastanawiam i uważnie obserwuję młode osoby zainteresowane prowadzeniem własnego biznesu. I wszystkich, którzy mają jakiś pomysł na fajne niezagospodarowane potrzeby, chciałabym zachęcić, żeby się odważyli. Wszyscy na tym skorzystamy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA