Rząd uspokaja, że dziura po węglu z Rosji jest już prawie zasypana. Statki płyną aż z Australii
Za kilka miesięcy, przez brak węgla, miał być w Polsce strach i zgrzytanie zębami. Górniczy związkowcy przewidywali, że po wakacjach za węgiel trzeba będzie płacić nawet 5000 zł za tonę, ale i tak surowca zacznie brakować na rynku. Ale okazuje się, że to niepotrzebne bajdurzenie. Polski rząd bowiem miał już znaleźć rozwiązanie z tej patowej sytuacji. Najprawdopodobniej dziurę po węglu z Rosji pomoże nam zasypać m.in. Australia i RPA.
Zdaniem minister klimatu i środowiska Anny Moskwy nie ma sensu wprowadzać niepotrzebną panikę. A powtarzanie, że w zbliżającym się sezonie grzewczym zabraknie w Polsce węgla, tylko zachęca nieuczciwych uczestników rynku do spekulacji cenowych. Tym samym reprezentantka rządu sugeruje, że to głównie przez niepotrzebne narzekanie za ekogroszek trzeba płacić teraz już ponad 3000 zł.
Z węglem zaczyna być bardzo podobnie. Tymczasem pośrednicy sprzedaży tłumaczą, że spółki wydobywcze mocno ograniczyły dostawy, a na węgiel z Rosji po wprowadzeniu embarga nie ma co liczyć. I to, ich zdaniem, w pierwszej kolejności napędza obecne podwyżki cen opału. Eksperci wspominają jeszcze o rekordowo drogim gazie ziemnym, który też nakłania do tańszego węgla.
Wcześniej różne szacunki wskazywały, że już we wrześniu i październiku w Polsce może brakować ok. 10 mln t węgla. Ale jak się okazuje – ten strach przed sezonem grzewczym i brakiem opału był całkowicie nieuzasadniony. Zadbać o to miał gabinet Mateusza Morawieckiego.
Węgiel: sezon grzewczy bezpieczny dzięki dostawom z Australii?
Szefowa resortu klimatu i środowiska nie wspomina, skąd realizowane są teraz nowe dostawy węgla. Najważniejsze, że w Polsce dzięki temu czarnego złota ma nie zabraknąć.
Bardzo możliwe, że chodzi m.in. o nowe kontrakty podpisane z Australią. O tym mają świadczyć dane z portów morskich wskazujące na przykład, że 4 czerwca dotrze do Polski z Australii statek Bull Mexico, 11 czerwca przypłynie statek Andros Flory, a 2 lipca z tego samego kierunku w porcie w Gdańsku zacumuje statek Capricorn Sigma. Potwierdzałoby to także doniesienia jeszcze z marca, kiedy australijska firma Whitehaven Coal przyznała, że otrzymała zapytania z Polski dotyczące nowych dostaw węgla.
Coraz więcej australijskiego węgla w Polsce
Węgiel z Australii nie jest żadną nowością w Polsce. W latach 2018-2019 ten kraj z wynikiem 3,6 mln t plasowała się na drugim miejscu, jeżeli chodzi o import węgla do Polski. Pierwsze miejsce bezsprzecznie okupowała Rosja, która sprowadziła w tych lata do naszego kraju w sumie 23,7 mln t węgla. W 2020 r. z Australii sprowadzono ponad milion ton surowca, a rok później było już tego ok. 2 mln t. Teraz, po tym, jak Warszawa podjęła rozmowy na ten temat z Canberrą, oprócz spółki Whitehaven Coal także New Hope Group ma brać pod uwagę dostawy węgla na rynki europejskie.
Do Polski płynie osiem statków z węglem
Nie doczekaliśmy się jeszcze odpowiedzi z resortu dotyczące nowych dostaw węgla, ale rąbka tajemnicy uchyla nieco sama minister Anna Moskwa, która informuje przez Twittera, że obecnie w Porcie Gdańsk trwa rozładunek węgla z Kolumbii.