Będą urzędowe ceny paliw na stacjach. Węgierski przykład długo nie czekał na skopiowanie
Ustawowe ograniczenie zysków czerpanych ze sprzedaży paliw ma według radia RMF FM być jednym z rozwiązań tarczy antyinflacyjnej, którą zapowiadał rząd. Rozwiązanie ma polegać na solidarnym obcięciu marż rafinerii, hurtowników i stacji paliw, co ma ograniczyć ceny detaliczne. Podobne rozwiązanie już obowiązuje na Węgrzech – tam wprowadzono urzędową cenę maksymalną litra benzyny i oleju napędowego.

Jak informuje RMF FM, tarcza antykryzysowa ma zostać zaprezentowana w połowie bieżącego tygodnia, a jednym z rozwiązań ma być urzędowe obniżenie cen paliw – jednego z najbardziej jaskrawych, widocznych na ulicy przejawów szalejącej inflacji.
Szczegóły tego rozwiązania mamy dopiero poznać, ale ma ono być realizacją zapowiedzi wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego, który już w październiku mówił w RMF-ie, że powinna być ograniczona dążność różnych podmiotów gospodarczych do tego, żeby uzyskiwać wobec istniejącej sytuacji nadzwyczajne zyski.
Zbicie cen paliw, które biją po oczach na wielkich słupach informacyjnych przy stacjach w całej Polsce to tylko jedno z szykowanych rozwiązań. Rząd chce także urzędowo zdusić ceny innych nośników energii, a także żywności. Jak to zamierza uczynić zwłaszcza w tym ostatnim przypadku – jeszcze nie wiadomo.
Będą to działania skierowane w pierwszej kolejności do grup szczególnie wrażliwych, czyli gospodarstw o niskich i średnich dochodach, ale z niektórych skorzystają wszyscy Polacy – tak na razie tarczę antyinflacyjną zapowiada premier Mateusz Morawiecki. Większość elementów tej tarczy ma zacząć działać jeszcze w grudniu.
Jak już pisaliśmy, węgierski rząd zdecydował o wprowadzeniu od poniedziałku 15 listopada maksymalnych cen paliw, wynoszący równowartość 6,08 zł za litr. Limit na razie ma obowiązywać trzy miesiące, a gabinet Victora Orbana tłumaczy to koniecznością ochrony konsumentów oraz walki z inflacją.
Inflacja na Węgrzech w październiku wyniosła 6,5 proc., co oznacza, że była niemal tak samo wysoka, jak w Polsce, gdzie GUS ostatecznie wyliczył ją na 6,8 proc. Ekonomiści zapowiadają kolejne rekordy w listopadzie i grudniu.