Niemcy włączają się do sporu o Turów. „Polskie wykroczenia nie zostaną naprawione”
Burmistrz niemieckiej Żytawy przekonuje, że polski rząd nie tylko z Czechami negocjuje przyszłość kopalni Turów. Dyplomatyczne rozmowy na ten temat Warszawa ma też prowadzić z Berlinem. Przy okazji zaleca, żeby nie traktować poważnie Polskiej Grupy Energetycznej, bo to przedsiębiorstwo państwowe, które lobbuje na rzecz polityki polskiego rządu.
Czesko-polskie rozmowy dotyczące dalszego funkcjonowania kopalni Turów idą jak po grudzie. Jak stwierdził wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński w rozmowie z Polskim Radiem „wciąż jeszcze pozostaje sporo elementów do uzgodnienia”. Tym samym nie ma co liczyć na rychłe zakończenie tego sporu, chociaż cierpliwość Czechów wydaje się już na wyczerpaniu.
Bardzo możliwe, że polski rząd musi taktycznie dzielić siły. Bo jak wynika z wywiadu Thomasa Zenkera, burmistrza niemieckiej Żytawy (Zittau), dla serwisu aktualne.cz, Polska o Turowie nie dyskutuje wyłącznie z Czechami, ale z Niemcami również.
Toczą się rozmowy dyplomatyczne między Niemcami a Polską na różnych szczeblach i ten temat jest również podczas nich poruszany. Ale nie wierzę, że przyniosą jakieś efekty
– przekonuje Thomas Zenker.
Burmistrz Żytawy dziwi się, że spór o Turów rozgrywany jest wyłącznie między Polską a Czechami. Sami kilka razy wnioskował o pilne włączanie się do tych negocjacji tak niemieckiego rządu federalnego, jak i Komisji Europejskiej. Inaczej przymuszenie Polaków do przestrzegania prawa europejskiego, a także przeprowadzenia odpowiedniego procesu opisującego skutki i zagrożenia związane z rozbudową kopalni – w jego ocenie będzie bardzo trudne, o ile w ogóle możliwe.
PGE to lobbyści, a Niemcy wcale nie chcą wciskać nam swojego węgla
W Czechach coraz głośniej słychać, że rząd Andreja Babisa, chce sprzedać środowisko w zamian za milionowe odszkodowanie od Polaków. Dla burmistrza Żytawy zasada rekompensaty za wyrządzone krzywdy jest jak najbardziej normalna. Zauważa jednak, że takie postawienie sprawy może wydawać się nieuczciwie dla mieszkańców Uhelnej – sąsiadującej z kopalnią Turów, gdzie polska odkrywka ma od lat wypłukiwać wody gruntowe. Inna sprawa, że zdaniem Zenkera prędzej czy później będą musiały się w to wszystko wtrącić europejskie instytucje.
Nawet jeśli czesko-polski spór o wodę będzie rozwiązany, polskie wykroczenia nie zostaną naprawione
– zauważa niemiecki samorządowiec.
Zenker jednoznacznie zaprzecza plotkom, jakoby Czechom i Niemcom dlatego zależało na rychłym zamknięciu kopalni Turów, bo sami chcą nam sprzedawać swój węgiel i tak na nas zarabiać. „To całkowicie oburzające” - uważa burmistrz Żytawy. Niemiec dodaje, że tutejsi mieszkańcy mają swoje doświadczenia związane z dekarbonizacją i w żaden sposób nie chcą nikomu narzucać swojej woli.
PGE nie można traktować poważnie, to lobbyści. To przedsiębiorstwo państwowe
– uważa Thomas Zenker.
Turów: potrzebna jest strategia, której nie ma
Burmistrz Żytawy rozumie, „że odejście od węgla jest niezwykle trudne dla tego małego regionu”. Dlatego, jego zdaniem, powinno być dobrze zaplanowane, z odpowiednim fundamentem finansowym, uzupełnianym programami ubezpieczeń społecznych. Potrzebna po prostu jest solidna, zgodna z rzeczywistością, strategia dotycząca przyszłości kopalni Turów i całego regionu, której jednak nie ma.
Państwo polskie zawiodło
– twierdzi Zenker.
Niemiecki samorządowiec nie rozumie też, dlaczego polski rząd upiera się, że będzie węgiel wydobywał w Turowie jeszcze przez wiele lat – do 2044 r. Jego zdaniem to bardzo mało prawdopodobne. I dziwi się, że zamiast dostosować się do Zielonego Ładu i nowej polityki klimatycznej UE, Polacy wolą uparcie czarować rzeczywistość. Dlatego odnosząc się do odpowiedzialności za przyszłość po stronie najważniejszych, polskich polityków – przywołuje jedno z niemieckich powiedzeń: „Nach uns die Sintflut” (Po nas potop).