Tesla będzie zatrudniać według klucza rasowego. Raport o różnorodności firmy Elona Muska
Staramy się zatrudniać jak najwięcej osób z niewystarczająco reprezentowanych społeczności i będziemy kontynuować te trendy w przyszłości – to zasadniczy przekaz bijący z pierwszego raportu Tesli o różnorodności. Dokument nie jest wolny od zadziwiających paradoksów.
Tesla opublikowała pierwszy w swojej 17-letniej historii raport o różnorodności, w którym przedstawiła swoją strukturę zatrudnienia w podziale na rasy i płci, a także zadeklarowała zwiększenie udziału społeczności „niewystarczająco reprezentowanych”.
„Miejsce, w którym jesteśmy teraz, pokazuje postęp, jaki dokonaliśmy oraz kroki, które dotychczas podjęliśmy. Wiemy, że czeka nas dalsza praca, by stać się reprezentatywnymi dla ewoluującego społeczeństwa amerykańskiego i jesteśmy zdeterminowani wdrożyć plany, które do tego zmierzają” – deklaruje spółka Elona Muska.
Niedostatecznie reprezentowani
Jak wyglądają obecnie efekty tego postępu? Jak podaje Tesla, osoby rasy białej stanowią 34 proc. wszystkich pracowników, a mniejszości rasowe i etniczne stanowią 60 proc. Dlaczego liczby te nie sumują się do stu? Firma wyjaśnia, że nie wszyscy ankietowani pracownicy zdecydowali się na zadeklarowanie przynależności do jednej z grup rasowych lub etnicznych.
Największą grupę wśród mniejszości w Tesli stanowią Latynosi (22 proc.) i Azjaci (21 proc.). Osoby czarnoskóre to jedna dziesiąta całej załogi.
Spółka pisze o swoim dążeniu do „osiągnięcia reprezentatywności dla całego społeczeństwa” – jak te liczby mają się do danych Biura Spisu Ludności Stanów Zjednoczonych? Latynosi stanowią 18,5 proc. amerykańskiego społeczeństwa, Azjaci niemal 6 proc., Czarnoskórzy prawie 13,5 proc.
Stanowiska kierownicze w rękach białych i Azjatów
Wyraźnie odmienny obraz struktury rasowo-etnicznej rysuje się wśród osób zatrudnionych na stanowiskach kierowniczych, które stanowią zaledwie 0,4 proc. całej załogi Tesli liczącej około 50 tys. osób. Tutaj osoby deklarujące się jako białe stanowią już 59 proc., co stanowi niemal idealne odwzorowanie udziału tej rasy w amerykańskim społeczeństwie (60 proc.).
Naprawdę głębokie przesunięcia pojawiają się jednak dopiero w przypadku Latynosów, Czarnoskórych i Azjatów. Pierwsze dwie grupy rasowo-etniczne są w kierownictwie Tesli radykalnie rzadziej reprezentowane (po 4 proc.), za to Azjatów wśród menedżerów spółki jest jeszcze więcej niż w całej załodze – aż co czwarty menedżer wysokiego szczebla w Tesli jest Azjatą.
Tesla deklaruje w swoim raporcie, że nie jest zadowolona z obecnej struktury zatrudnienia, ale podkreśla, że robi bardzo dużo, by poprawić udział mniejszości rasowych i etnicznych. Firma wskazuje, że aż 68 proc. przyjętych w tym roku pracowników pochodzi z „niedostatecznie reprezentowanych społeczności”. Niemal ten sam wskaźnik (65 proc.) dotyczy tegorocznych awansów.
Utrzymamy te trendy
Firma przyznaje, że jej wskaźniki zatrudnienia nie nie odpowiadają liczbie wykwalifikowanych i utalentowanych Czarnoskórych w amerykańskim społeczeństwie, ale solennie deklaruje, że zamierza to zmienić. Tesla zapowiada, że będzie w szczególności prowadzić program pozyskiwania talentów z „historycznie czarnych koledżów i uniwersytetów” – tym terminem określa się szkoły wyższe przeznaczone głównie dla osób czarnoskórych, które zostały założone przed delegalizację segregacji rasowej ustawą z 1964 roku.
Tesla deklaruje także utrzymanie trendu zwiększania zatrudnienia oraz awansów Latynosów. W 2020 roku 27 proc. nowych pracowników spółki pochodziło z tej grupy.
Kierowanie się kryteriami rasowo-etnicznymi przy zatrudnianiu pracowników i dążenie do osiągnięcia reprezentatywności składu załogi dla przekroju całego społeczeństwa to oczywiście nie jest pomysł Elona Muska, lecz obowiązujący nie tylko w USA standard w wielkich korporacjach.
Nasdaq chce różnorodności
Mało tego, giełda Nasdaq, na której notowana jest Tesla i inne największe spółki branży tech, zwróciła się niedawno do „amerykańskiego KNF-u”, czyli do Komisji Papierów Wartościowych i Giełd, o zgodę na wprowadzenie zasad dotyczących różnorodności w zarządach spółek notowanych na tym parkiecie.
Zgodnie z tą propozycją, notowane na Nasdaq spółki musiałyby powołać do rady dyrektorów (albo wytłumaczyć, dlaczego tego nie robią) co najmniej dwie „różnorodne” osoby, w tym jedną, która identyfikuje się jako osoba płci żeńskiej oraz jedną, która identyfikuje się jako pochodząca z niedostatecznie reprezentowanych społeczności lub ze środowiska LGBTQ+.
Wróćmy jednak do Tesli. Skąd pomysł, by do „niedostatecznie reprezentowanych społeczności” zaliczać Azjatów, którzy zgodnie z danymi Tesli są zdecydowanie nadreprezentowani, w szczególności na szczeblu kierowniczym? W 2020 roku 20 proc. nowych pracowników i 23 proc. awansów dotyczyło właśnie tej grupy, co oznacza wzrost o 15 proc. w stosunku do 2019 roku. „Chcemy, by te trendy utrzymały się w 2021 roku i w kolejnych latach” – deklaruje firma.