Galerie pozamykane, a ludzie oszczędzają pieniądze, więc popyt na telefony Samsunga spada. Przychody ciągnie dywizja komponentów, która w zeszłym roku przyniosła połowę zysków operacyjnych.
Największy producent telefonów na świecie przechodzi trudniejsze niż zwykle chwile. Zyski Samsunga nieco stopniały. W pierwszym kwartale roku wyniosły 3,99 mld dol. To spadek o trzy procent w porównaniu do analogicznego okresu rok wcześniej.
Na giełdzie nie było jednak widać wielkiego ruchu.
Odwrotnie do zysków zachowały się bowiem przychody. Wzrosły o 5,6 proc. – do 45 mld dol. w przeliczeniu z koreańskich wonów.
Samsung mierzy się ze spadającym popytem
W lutym koreański producent zaprezentował nowego przedstawiciela serii Galaxy, a jeszcze wcześniej zadziwił świat swoim składanym Foldem. Obie propozycje zostały jednak stosunkowo wysoko wycenione, a można się spodziewać, że w dobie kryzysu ludzie będą liczyli raczej każdy grosz i wybierali tańsze telefony (na czym skorzystać może Apple z modelem SE). Wpłynęło to na słabszą sprzedaż segmentu mobilnego. Jego przychody spadły o 4 proc.
Będziemy potrzebowali czasu, aby gospodarka powróciła do swojego poprzedniego poziomu. Nie potrafimy jeszcze ocenić z jak dużym spadkiem popytu będziemy się musieli mierzyć w kolejnym kwartale
– mówił Jong-min Lee, VP w dziale mobilnym Samsunga.
Sprzedaż półprzewodników +22 proc.
Ludzie nie mogli wyjść do galerii, aby kupić telefony, ale jednocześnie musieli sobie czymś wypełniać wolny czas. Właśnie dlatego zobaczyliśmy duży wzrost ruchu w internecie, na czym zyskuje dywizja komponentów Samsunga. Pamięci potrzebne są bowiem w centrach danych, które dokładać muszą kolejne serwery, aby sprostać wymaganiom klientów.
A to dopiero pierwszy z elementów, który może pomóc Samsungowi. Drugim jest większa niezależność od fabryk w Chinach, które Koreańczycy pozamykali. W zupełnie innej sytuacji jest Apple, które ze względu na zakłócenia ciągu produkcyjnego musiało już opóźnić harmonogram prac na iPhone'ami o miesiąc.