REKLAMA

Polskie miasta chcą zgasić światło w całym kraju. W geście protestu wobec planów weta

Samorządy nie zgadzają się na weto Polski w sprawie kolejnego budżetu UE. Swój sprzeciw pokażą całej Polsce już 1 grudnia o godzinie 17:00. Wtedy w naszych miastach zgasną wszystkie światła.

samorządy-Trzaskowski-protest-weto
REKLAMA

Rządowe szranki z Brukselą o powiązanie wypłaty unijnych funduszy z praworządnością przysparzają o spory ból głowy samorządowców, których od lat solidnym, a niekiedy też jedynym wsparciem są właśnie fundusze europejskiej. Te z kolei są zagrożone zapowiedzią weta ustawy budżetowej na lata 2021-2027 ze strony Polski i Węgier. Dla polskich miast, które już przez pandemię wykrwawiają się finansowo, to oznacza tylko jedno: wyrok i ostatni gwóźdź do trumny. 

REKLAMA

1 grudnia w miastach zgasną światła

Na razie jednak nie wydaje się, żeby taka argumentacja samorządowców trafiała do rządu, który swojego nastawienia do rozmów z Brukselą nie zmienia ani o drobinkę. Dlatego prezydenci, wójtowie i burmistrzowie nie zamierzają czekać z założonymi rękami. Chcą bardzo wyraźnie pokazać co myślą o polityce, w której efekcie samorządy terytorialne stracą nieraz podstawowe źródło funduszy inwestycyjnych.

Podczas spotkania Rafała Trzaskowskiego, prezydenta Warszawy z prezydentem Sopotu i członkiem zarządu Związku Miast Polskich Jackiem Karnowskim oraz innymi samorządowcami ustalono, że miasta swój protest w tej sprawie zorganizują 1 grudnia. Akcja rozpocznie się o godz. 17 i będzie polegać na zgaszaniu świateł w niektórych miastach. Ma to symbolizować oczywisty dla gospodarzy polskich miast fakt, że „bez środków unijnych zostaje nam ciemność”. 

Samorządy: jest źle a może być gorzej

A może samorządowcy przesadzają i niepotrzebnie zaczepiają rząd? Liczby mówią jednak całkowicie coś innego. W Poznaniu w celu zasypania finansowej dziury wywołanej pandemią zaciągnięto pół miliarda złotych kredytu. Gdańsk swoje straty wycenia na co najmniej 300 mln zł. Na koniec października ubytek w finansach Wrocławia wynosił ok. 170 mln zł. Jednak łączny, szacowany ubytek dochodów w całym 2020 r. może wynieść w stolicy Dolnego Śląska też nawet do 300 mln zł. 

REKLAMA

„Największy ubytek zanotowano w dochodach z PIT - 76 mln zł, we wpływach ze sprzedaży biletów komunikacji zbiorowej (37 mln zł) oraz z podatku od nieruchomości - 31 mln zł. Dodatkowo szacujemy, że ubytek dochodów z CIT będzie wynosił ok. 20 mln zł” - wylicza w rozmowie z Bizblog.pl Marcin Obłoza z biura prasowego Urzędu Miasta we Wrocławiu. 

Dodaje, że te finansowe skutki nie będą odczuwalne tylko w tym roku, ale też z pewnością w latach następnych. Koronawirus wiąże się także z wyższymi wydatkami bieżącymi m.in. na wsparcie szpitali, mieszkańców czy oświaty.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-12-24T06:04:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-24T04:57:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-23T16:27:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-23T16:15:25+01:00
Aktualizacja: 2025-12-23T14:48:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-23T13:05:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-23T11:40:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-23T06:01:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-23T05:50:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-22T22:15:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-22T18:14:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-22T17:47:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-22T15:48:05+01:00
Aktualizacja: 2025-12-22T13:01:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-22T11:55:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-22T05:33:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-22T04:20:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-21T14:11:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-21T11:54:00+01:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA