Rząd obniża składkę zdrowotną. Zarabiający po 20 tys. zł zniknęli, właśnie założyli firmy
Jak to możliwe? Zjada ich ludojad? To musiałby być bardzo duży potwór, bo tylko w ciągu 2024 r. zniknęło 30 tys. świetnie zarabiających pracowników. Zwróćcie uwagę, że napisałam „pracowników”, a tymczasem oni w Excelu po prostu stali się przedsiębiorcami. Skala zjawiska poraża. Powód? Absurdalne różnice w podatkach i składkach pomiędzy etatem i JDG. A my tę dziurę dalej kopiemy zamiast zasypywać i to kosztem emerytów i mniej zamożnych pracowników.

Już teraz JDG oddaje średnio dwa razy mniej dochodów w postaci składki zdrowotnej niż osoba na umowie o pracę czy emeryt - pisał niedawno na LinkedIn Marcin Materna, dyrektor Departamentu Analiz Biura Maklerskiego Banku Millennium. Za chwilę składkę kolejny raz im obniżymy, rezygnując z 4,6 mld zł. Politycy się bronią, zupełnie idiotyczne, ale społeczeństwo chyba to łyka. Na leczenie przecież nie zabraknie, bo budżet dopłaci to, czego nie zapłacą do NFZ dzięki obniżce przedsiębiorcy.
Kto dopłaci za przedsiębiorców?
Ale to takie głupie, że głowa mała, bo jak budżet niby dopłaci, to znaczy, że za tych przedsiębiorców, co i tak już płaca dwa razy mniej niż emeryci i zwykli pracownicy zapłacą dodatkowo ci właśnie emeryci i pracownicy etatowi, co i tak na dzień dobry płacą już więcej.
Jak ktoś to rozumie, to czuje się robiony przez państwo w balona. Nie, to za słabo powiedziane - czuje się okradany, czuje, że państwo robi z niego idiotę. No i pewnie nie chce się czuć jak idiota i ucieka. A im wyższe ma zarobki, tym większą ma motywację, żeby uciekać.
Nawet nie musi uciekać nigdzie za granicę, bo państwo zrobiło mu już raj podatkowo-składkowy na rodzimej ziemi pod parasolem z JDG. Ale dość już, bo te argumenty, zdaje się do większości z Was nie przemawiają.
Lepiej pokazać konkrety.
Zarabiający 20 tysięcy masowo znikają
To nie są zupełnie nowe dane, wyciągnął je money.pl już wiele tygodni temu, ale chyba mało kogo to ruszyło, więc przypomnę wam te opowieść, ale trochę bardziej dosadnie.
Najpierw jednak ustalmy, o kim dokładnie mówimy? Kto to jest ten najlepiej zarabiający pracownik na etacie? Otóż ZUS wyodrębnia taką grupę osób za pomocą tzw. progu 30-krotności - chodzi o 30-krotność prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia na dany rok. Dla ZUS to podstawa naliczania wymiaru składek, a po przekroczeniu tego progu nie pobiera się już składki emerytalnej i rentowej.
30-krotność prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia na dany rok to obecnie dokładnie 260 190 zł rocznie, co daje 21 682 zł miesięcznie. W 2024 r. było to 19560 zł miesięcznie, 234 720 zł rocznie.
Osób na etatach, którzy w 2024 r. ten próg przekraczali było dokładnie 341,9 tys. - o 30 tys. mniej niż rok wcześniej i o 60 tys. osób mniej niż dwa lata wcześniej. Oni nie rozpłynęli się w powietrzu, bo generalnie pensje w ostatnich latach rosły i to bardzo szybko, więc teoretycznie liczba tych najlepiej opłacanych pracowników powinna rosnąć i to szybko zamiast się kurczyć.
Ale się kurczy. I zdaniem ekonomistów, w większości powodem jest ucieczka na JDG (nie tylko zresztą z powodu składki zdrowotnej, ale generalnie możliwości optymalizacji podatkowej, korzystniejszej liniówki czy ryczałtu.)
Więcej o ulgach podatkowych przeczytasz na Bizblog.pl:
Moglibyśmy za to podnieść sobie progi podatkowe
A teraz wrócę jeszcze na chwilę do wpisu Marcina Materny w mediach społecznościowych. Bo tak: wiecie już, ilu bogatych pracowników ucieka do wewnętrznego raju podatkowego. Wiecie, że Sejm właśnie przyjął ustawę obniżającą w tym raju jeszcze mocniej składkę zdrowotną, co odbędzie się kosztem budżetu.
Ale to oznacza, że odbędzie się waszym kosztem. Materna pisze, że te 4,6 mld zł, które właśnie dostały w prezencie JDG, gdyby je wykorzystać na rzecz wszystkich podatników, a nie tylko najbogatszych, mogłyby posłużyć do podniesienia kwoty wolnej, czyli de facto pierwszego progu podatkowego o ponad tysiąc złotych albo podniesienia drugiego progu podatkowego o 10 tys. zł.
Ale Polska to taki kraj, który woli dawać prezenty z naszej wspólnej kieszeni już i tak bogatym zamiast wszystkim.