Między korporacjami działającymi w Polsce istnieje gigantyczny rozstrzał pod względem wysokości danin odprowadzanych do budżetu państwa. Według szacunków optymalizacje podatkowe mogą przynosić przedsiębiorstwom potężne oszczędności. Traci na tym jednak Skarb Państwa.
W ostatnich latach nominalna wartość CIT-u rosła
W 2020 r. państwo „zarobiło” na firmach 52,9 mld zł. To o przeszło 10 mld więcej niż jeszcze trzy lata wcześniej i dwa razy więcej niż w 2010 r. Duża w tym zasługa dobrej koniunktury w polskiej gospodarce i wprowadzenia przepisów uszczelniających CIT.
Mimo tego luka wciąż pozostaje na wysokim poziomie. I stąd właśnie raport Polityki Insight.
Dr Czerniak podkreśla, że informowanie opinii publicznej o wysokości podatku odprowadzanego przez spółki, zniechęca je do kontynuowania optymalizacji. Od razu jednak zastrzega, że dane liczbowe należy umieszczać w kontekście. Każda branża ma nieco inną specyfikę, różni się m.in. poziomem rentowności. Błędem jest również ograniczanie się w interpretacji wyłącznie do jednego wybranego roku, bo dane przedsiębiorstwo może w nim rozliczać stratę z wcześniejszych lat.
Z tego właśnie względu dane zebrane w raporcie obejmują lata 2012-2020 i są podzielone według branż.
Największe profity budżetowi przynosi sektor finansowy
Pekao S.A. odprowadziło w tym okresie do państwowego skarbca 6,086 mld zł, Santander Bank Polska 5,247 mld zł, a ING Bank Śląski 4,316 mld zł.
Zupełnie inaczej sytuacja wygląda w branży handlowej, w której mamy jednego zdecydowanego lidera – właściciela Biedronki i Hebe, Jeronimo Martins. Skumulowane płatności CIT wyniosły 3,903 mld zł. Na kolejnych miejscach jest Kaufland Ost-Europa z 354 mln zł i podatkowa spółka Lidla, czyli FRF-Beteiligungs-GmbH z 349 mln zł. Czwarte miejsce należy do Dino (301 mln).
Duże dysproporcje występują też wśród drogerii, przedstawicieli branży tytoniowej i telekomunikacyjnej. W tej pierwszej Rossmann zapłacił 1,618 mld zł CIT, Douglas Polska 81 mln zł, a Sephora Polska 67 mln zł.
Jak sytuacja wygląda wśród koncernów tytoniowych? Philip Morris Polska odprowadził 1,278 mld zł CIT-u. Spółka Imperial Tobacco Polska zapłaciła w tym czasie 149 mln, JTI Polska 112 mln, a British American Tobacco 64 mln zł.
Wśród operatorów komórkowych wyróżnia się natomiast P4 (Play) z 1,021 mld zł oraz Polkomtel z 978 mln zł, które są daleko przed T-Mobile 619 mln i Orange – 17 mln zł. Znów trzeba jednak pamiętać o kontekście, np. T-Mobile Polska w latach 2017-2020 rozliczał dużą stratę z lat wcześniejszych. Orange tłumaczy natomiast swoje niskie podatki dużymi wydatkami na inwestycje w rozwój infrastruktury 5G i światłowody.
Najpopularniejszą metodą jest transferowanie zysków do spółek celowych zarejestrowanych w tzw. rajach podatkowych, które słyną z bardzo niskich danin pobieranych od przedsiębiorców. W Europie największą popularnością cieszy się Irlandia, Cypr i Malta.
Drugim sposobem, z którego korzystają międzynarodowe przedsiębiorstwa, jest ponoszenie opłat na rzecz spółek macierzystych zarejestrowanych za granicą. Przykładowo polska spółka korzysta z logo i płaci spółce-matce za korzystanie z jej własności intelektualnej.
Takie działania uderzają przede wszystkim w małe, polskie firmy, które nie mają takich możliwości. Po kieszeni dostają także samorządy, które mają swój udział w zyskach czerpanych z CIT. Gminy dostają niespełna 7 proc., powiaty nieco ponad 1 proc., a samorządy województw zgarniają co ósmą złotówkę, jaka wpływa do państwa od przedsiębiorców.
Dokładne oszacowanie luki w CIT jest w zasadzie niemożliwe
W ostatnich latach do rachunków przymierzał się Instytut Jagielloński i Polski Instytut Ekonomiczny. Ten pierwszy wyliczył, że przedsiębiorstwa powinny odprowadzać do budżetu od 5,7 mld do 21,3 mld zł więcej. PIE szacowało wielkość luki na 22,2 mld, z czego 3,2 mld zł to „wkład” firm z zagranicy.