Dobicie do miliona zabrało aplikacji nieco ponad dwa lata. Tylko w tym roku za pomocą Revoluta wydaliśmy ponad miliard złotych.
Na początku marca 2018 roku pisaliśmy o wejściu Revoluta nad Wisłę. Pół roku temu aplikacja chwaliła się pozyskaniem 750 tys. klientów. Teraz to już okrągły milion.
Revolut przestał być aplikacją jedynie do oszczędzania w podróży
Na początku pozwalał płacić jedną kartą w różnych walutach i nie przepłacać za granicą. Do dziś to jedna z głównych zalet fintechu, który zdradza, w jakich kategoriach najczęściej korzystają z niego Polacy. Na prowadzeniu są zakupy:
- zakupy (22 proc.),
- podróże (17 proc.),
- artykuły spożywcze (14 proc.),
- restauracje (13 proc.),
- transport (12 proc.),
- rozrywka (6 proc.),
- usługi (6 proc.),
- zdrowie (4 proc. wartości wydatków).
Popularności tej pierwszej kategorii można się doszukiwać w jednej z ciekawszych funkcji Revoluta - kartach wirtualnych. Nawet w darmowym planie można je włączać i wyłączać zależnie od dokonywanych zakupów. Można również korzystać z kart ze zmiennym numerem, które są niszczone niezwłocznie po transakcji online. W ten sposób dajemy sobie dodatkową warstwę zabezpieczeń, kiedy kupujemy w mniej znanym sklepie.
Czy Revolut może być kontem nr 1 w Polsce?
Dla części z nas zapewne tak. Fundusze w Revolucie są bowiem przechowywane na indywidualnych kontach. Aplikacja nie obraca naszymi pieniędzmi.
Bardziej wymagającym zabraknąć może jednak typowych produktów bankowych jak lokat czy pożyczek. Choć oprocentowanie nie zachęca do oszczędzania, zawsze lepiej wrzucić oszczędności na 2-procentową lokatę, niż patrzeć, jak zjada je inflacja.
Revolut może jednak jeszcze w tym roku pojawić się w Polsce z nowymi produktami. Od wczoraj korzysta z licencji bankowej na Litwie, a Polska zdecydowanie znajduje się na jego celowniku.
Na razie Polacy mogą korzystać m.in. z: kupna akcji i kryptowalut, sejfów, kupna wstępu do saloników na lotniskach. kupna ubezpieczenia czy przekazania darowizny.