Walka o klimat. Największy inwestor na świecie bierze się za emisje dwutlenku węgla
BlackRock ogłasza ostry skręt w zielone. Wzywa wszystkie współpracujące firmy do wyznaczenia swoich celów redukcji emisji CO2. Ci, którzy apelu nie posłuchają, muszą liczyć się z wycofaniem funduszy.
Chociaż teraz co chwile kolejni przedstawiciele biznesu ogłaszają neutralność klimatyczną i zapowiadają uporządkowanie emisji CO2, to jednak ogłoszenie klimatycznej ofensywy przez BlackRock robi różnicę. Czemu? Bo to finansowy i inwestorski gigant. Różne aktywa, które kontroluje, były warte w grudniu 2020 r. 8,7 bln dol., czyli blisko 32,5 mld zł. Jak duża to góra pieniędzy można sobie uzmysłowić, porównując do niej wartości budżetu Polski na 2021 r., gdzie dochody szacowane są na 404,5 mld zł, a wydatki na 486,8 mld zł.
Jak donosi „Guardian”, BlackRock chce, żeby destrukcyjny dla klimatu przemysł wyznaczył swoje cele redukcji emisji CO2, żeby finalnie osiągnąć neutralność klimatyczną. Ale, żeby nie było, że tylko innych chcą rozstawiać po kątach - to zaczną od siebie. Międzynarodowa korporacja ogłosiła, że sama chce osiągnąć zerową emisję dwutlenku węgla w 2050 r. I wycofa swoje pieniądze z firm, które zanieczyszczają środowisko i nie zmierzają z tym niczego zrobić.
Jeden cel: redukcja emisji CO2
BlackRock nie rzuca słów na wiatr. Korporacja oczekuje teraz, że spółki naftowe i inne branże zanieczyszczające środowisko, powinny pokazać, jak dużo emitują CO2 oraz wyznaczyć konkretne cele redukcji. Firmy, w które inwestuje korporacja, będą musiały ujawnić emisje z działalności operacyjnej oraz te związane z zakupem energii. Dotyczy to również podmiotów zajmujących się wydobywaniem paliw kopalnych.
Zielony skręt BlackRock tak naprawdę rozpoczął się już w zeszłym roku, kiedy korporacja opowiedziała się przeciwko zarządom 69 spółek o wysokiej emisji CO2. Teraz dochodzi argument finansowy: ci, którzy nie będą chcieli posłuchać tych wytycznych, muszą liczyć się z wycofaniem funduszy BlackRock.
Spółki naftowe już ustawiają się w szeregu
Największe spółki naftowe doskonale zdają sobie sprawę, że biznes odwraca się od paliw kopalnych i coraz częściej wyznaczają swoje cele redukcji CO2. Na przykład petrochemiczny gigant BP już obiecał ośmiokrotny wzrost inwestycji w technologie niskoemisyjne do 2025 r. i dziesięciokrotny do 2030 r. Jednocześnie koncern zamierza w najbliższej dekadzie zmniejszyć produkcję paliw kopalnych o 40 proc. BP chce też być w 2050 r. już koncernem neutralnym klimatycznie pod względem emisji CO2, czemu przysłużyć mają się głównie systemy wychwytywania dwutlenku węgla.
2050 r. jest też terminem granicznym dla spółki Shell, która jednak nie przedstawiła do tej pory konkretnego planu, jak chce tego dokonać. Wiadomo jedynie, że maleć systematycznie ma „intensywność emisji”. Takiego zwrotu coraz częściej używają też przedstawiciele amerykańskiego koncernu naftowego Exxon.
Największego skoku w kierunku neutralność klimatycznej dokonał jednak francuski gigant naftowy Total, który w styczniu zapłacił 2,5 mld dolarów za 20 proc. udziałów w największym na świecie deweloperze energii słonecznej - indyjskiej firmie Adani Green Energy.