Rząd uchroni przed cenami prądu tylko najbiedniejszych. Tylko wciąż nie wie, właściwie kogo
To, że rachunki za prąd w Polsce zaraz zaczną gonitwę tylko do przodu - jest już przesądzone. Rekordowa cena za wyemitowanie tony CO2 pozbywa wszelkich złudzeń. Rząd ma twardy orzech do zgryzienia, bo chce przed tymi przyszłymi podwyżkami chronić, tylko jeszcze nie wie kogo konkretnie.
Wyemitowanie tony dwutlenku węgla jest już wyceniane na unijnej giełdzie ETS na ponad 60 euro. Jeszcze rok temu to było w granicach 29 euro – ponad dwa razy mniej. Co gorsza: analitycy wskazują dalsze podwyżki. Ich zdaniem w ciągu kilku miesięcy cena emisji CO2 może osiągnąć poziom nawet 100 euro. Dla tak uzależnionych gospodarek od węgla, jak Polska oznacza to potężne kłopoty finansowe, odczuwalne w kieszeni przez każdego z nas. Fundacja Instrat stawia sprawę jasno. W swoim raporcie wprost wskazuje, że dalsza realizacja zapisów zawartych w Polityce Energetycznej Polski do 2040 r. będzie oznaczać wzrost kosztów wytwarzania energii o 60 proc.
Nasze obliczenia wyraźnie pokazują, że koszty mogą zostać obniżone nawet o 50 proc. w porównaniu z PEP2040, jeśli postawimy na fotowoltaikę i wiatraki
- tłumaczy Adrianna Wrona, ekspertka Fundacji Instrat.
Rachunki za prąd: rząd ochroni wybranych
Z wcześniejszych wypowiedzi przedstawicieli rządu jasno wynika, że tym razem Polacy nie mają co liczyć na ustawową tarczę, która każdego uchroni przed nieuniknionymi podwyżkami prądu. Ale wcale nie będzie tak, że rząd wszystkich zostawi na pastwę losu. Chce specjalnymi przepisami ulżyć portfelom części Polaków, tylko jeszcze nie do końca jest jasne komu konkretnie.
„Pracujemy nad wprowadzeniem do porządku obrad Rady Ministrów projektu ustawy, która będzie dotyczyć wsparcia osób najbardziej wrażliwych na podwyżki cen energii” - przyznał minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka na antenie rozgłośni katolickich „Siódma-Dziewiąta".
Kto jest szczególnie wrażliwy na wyższe rachunki? To ma ustalić specjalny zespół w resorcie klimatu i środowiska. Jak słyszymy: to nie będzie proste zadanie. „Nie jest łatwo wskazać tę grupę, bo z jednej strony w grę wchodzi czynnik ekonomiczny, związany z finansami rodziny, a z drugiej element związany z ubóstwem energetycznym, czyli np., stary, nieocieplony dom” - żali się Kurtyka.
Relacja między dochodami a kosztami
Szef resortu klimatu i środowiska zdaje sobie sprawę, że przygotowywana przez rząd osłona przed podwyżkami prądu będzie dotyczyć niewielkiej grupy Polaków. „Jest to grupa malejąca, kilka lat temu stanowiła ok. 9-10 proc. populacji, teraz jest to ok. 5-6 proc.” - przyznaje Kurtyka. Jak miałby wyglądać ten nowy system pomocy? Szczegóły nie są jeszcze znane. Wiadomo tylko, że chodzi o relację kosztów za media do dochodu rozporządzalnego rodziny. Jeżeli dysproporcja byłaby zbyt duża - wtedy mogłaby zafunkcjonować interwencja finansowa państwa. Więcej detali mamy poznać do końca tego roku.
W tej chwili pracujemy nad wprowadzeniem tej ustawy pod obrady rady ministrów, w tym roku powinno się to udać
– potwierdza minister klimatu i środowiska.
Dymisja za Turów? Bzdura
Michał Kurtyka odniósł się też do plotek, pojawiających się przy okazji wieści o rychłej rekonstrukcji rządu. Media donoszą, że właśnie m.in. obecny szef resortu klimatu i środowiska miałby być wyznaczony do odstrzelenia. Wszystko przez to, że miał rzekomo doprowadzić do kłótni z Czechami o Turów i nie zrobił wystarczająco dużo, żeby ten spór nie przeobraził się w międzynarodową awanturę, z TSUE w tle. Ale sam minister klimatu i środowiska nie czuje się zagrożony.
„Nigdzie się nie wybieram, ciężko pracujemy i jesteśmy dumni, że jesteśmy jednym z kluczowych resortów, jeśli idzie o modernizację kraju i podnoszenie poziomu życia” - przekonuje.