Polacy ofiarami instytucji finansowych? A może po prostu jesteśmy za głupi, by robić interesy z bankami
Poczucie niesprawiedliwości i krzywdy, poczucie bycia oszukanym przez bank może dotyczyć nawet ponad 30 proc. klientów. To przerażające dane. Czy to znaczy, że powinniśmy trzymać się z daleka od banków? Nie! Zacznijmy po prostu w końcu czytać umowy, które podsuwają nam „doradcy”, zamiast ufać im jak własnej matce.
Polacy, podobnie jak ich sąsiedzi, zostali oszukani przez instytucje finansowe – powiedział na łamach „Pulsu Biznesu” Jean Francois Bahier, reprezentujący amerykańską firmę, która chce zrobić niezłe zamieszanie na polskim rynku, finansując obsługę prawną pozwów kredytobiorców frankowych, którzy chcieliby pozwać swój bank i klientów ubezpieczycieli naciągniętych na toksyczne polisolokaty. I oczywiście mówi tak, bo ma w tym interes – inwestycja w pozwy sądowe Polaków rzędu 40 mln dol. ma jego firmie Replan LCC przenieść 80 mln dol. Potencjalnie klientami Amerykanów jest nawet 5,7 mln Polaków. A trzeba ich przecież przekonać, że są ofiarami i powinni szukać sprawiedliwości w sądzie.
Ale czy to nie przesada? Czy przesadą nie jest, że frankowicze od lat utrzymują, że zostali skrzywdzeni? Że bankierzy to banksterzy? Krwiopijcy?
To oczywiście marketingowy język grupy interesów stworzony na potrzeby wojny w mediach i stworzenia odpowiedniej narracji. W tym miejscu to nieważne, czy słusznie czy nie.
Ciekawe jednak, że podobny język pojawia się w literaturze naukowej. I ja o tym właśnie.
Polacy czują się krzywdzeni przez banki
Zupełnie przypadkiem natknęłam się ostatnio na badania, jakie przeprowadziła dr hab. Małgorzata Solarz z Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu, dotyczące klientów banków, a konkretnie ich wiktymizacji. Tak - wiktymizacji, która zdaniem pani profesor jest powszechnym zjawiskiem na rynku usług bankowych w Polsce. Polacy masowo czują się ofiarami banków.
Badania te zostały przeprowadzone w 2017 r., nie są więc zupełnie najnowsze, ale z drugiej strony był to czas, kiedy mieliśmy już za sobą zarówno wybuch kryzysu frankowego spowodowany gwałtownym umocnieniem się szwajcarskiej waluty jak i wybuch afery związanej z polisolokatami.
I oczywiście można spekulować, że w ciągu ostatnich czterech lat coś zmieniło się na lepsze, ale tamten obrazek z 2017 r. i tak jest niezwykle ciekawy, a powstał na podstawie badań ankietowych przeprowadzonych przez SW Research Agencją Badań Rynku i Opinii.
Co się okazało?
- ok. 39 proc. ankietowanych zadeklarowało, że doznało krzywdy w relacjach z bankiem. Wśród powodów poczucia niesprawiedliwości znalazła się oferta nieadekwatna do potrzeb klientów, postrzegana przez pryzmat prowadzonej przez banki polityki cenowej, produktowej, sprzedażowej i marketingowej;
- ponad połowa ankietowanych uważa, że instytucje bankowe ustalają ceny nieadekwatne do jakości oferty;
- ok. 41 proc. czuje się niekomfortowo, kiedy sprzedawane są im produkty w pakietach;
- ok. 30 proc. respondentów przyznało, że czuli się oszukani, bo podjęli decyzję o zakupie produktu bankowego, nie otrzymawszy od pracownika wyczerpujących informacji.
To jeszcze dla jasności, kim właściwie, według literatury naukowej jest ofiara?
To osoba, która doświadcza działania wymierzonego przeciwko niej, przy czym działanie to nie jest formą kary, a jest działaniem niezasłużonym, niesprawiedliwym i wywołującym poczucie krzywdy oraz cierpienia. Poczucie krzywdy oznacza natomiast złożony stan psychologiczny, który łączy cierpienie, poczucie bezsilności, bezradności i niesprawiedliwości oraz wrażenie burzenia porządku osobistego
– pisze dr hab. Małgorzata Solarz.
I to właśnie banki w Polsce robią około 30 proc. swoich klientów - należałoby uznać, gdyby odczucia respondentów w tym badaniu na reprezentatywnej grupie przełożyć na całą populację Polski.
Nie. Bo jest jeszcze druga strona tego medalu, za wskazywanie której regularnie obrywam od frankowiczów - konsument, choć słabszy niż bank, nie jest zupełnie bezbronny, a nadto nie powinien być zupełnie pozbawiony odpowiedzialności za podejmowanie własnych decyzji. To oczywiście nie żadna wykładnia prawa, a tylko moja opinia.
Ale dorzucę do niej kilka faktów. Według badań OECD przeprowadzonych mniej więcej w tym samym czasie co badania dot. wiktymizacji wynika, że Polska zajmuje ostatnie miejsce spośród 30 krajów biorących udział w badaniu poziomu świadomości finansowej.
Nie mamy zatem wiedzy i kompetencji finansowych, co tym mocniej naraża nas na stanie się ofiarą z kontakcie z bankiem.
To wina państwa, które zupełnie o kompetencje finansowe społeczeństwa nie dba. To nie jest temat ani dla instytucji nadzorczych ani dla systemu edukacji.
Ale my sami też nie jesteśmy bez winy, bo nawet się nie staramy. Z tego samego raportu OECD wynika, że umowy zawierane z bankiem czyta zaledwie 23 proc. Polaków, podczas gdy w takich krajach jak Australia czy Stany Zjednoczone ten odsetek sięga 60 proc.
Przepaść. Jeśli jej nie zaczniemy zasypywać, bez przerwy będziemy się pakować w kłopoty i zatykać sądy.