REKLAMA
  1. bizblog
  2. Pieniądze

Sprytni Polacy znaleźli patent na szalejący WIBOR. Nadchodzące uderzenie w kredytobiorców już im niestraszne

Mamy nowy trend na rynku kredytowy. Pokazuje on, że frankowicze zmądrzeli i przed ryzykiem kredytowym całkiem skutecznie się chronią. Okazuje się bowiem, że konwertując swoje kredyty z franków na złote, od razu decydują się na kredyt o stałej stopie procentowej.

18.03.2022
18:04
Sprytni Polacy znaleźli patent na szalejący WIBOR. Nadchodzące uderzenie w kredytobiorców już im niestraszne
REKLAMA

Frankowicze już lekcję na temat ryzyka kredytowego odrobili, teraz czas na złotówkowiczów. Ich raty w zaledwie pół roku wzrosły o 50 proc., a to z pewnością jeszcze nie koniec. I nikt nie wie, gdzie jest sufit, a ekonomiści zaczynają napomykać, że to wcale nie poziom 5 proc., ale 6-7, a może i 10 proc. Czy można się przed tym jeszcze uchronić? Można! I nie trzeba wcale czekać, aż politycy przybiegną na ratunek, mrożąc stawkę WIBOR na wzór Victora Orbana. Można zamrozić sobie WIBOR samemu.

REKLAMA

Raty kredytów w złotych zaciągnęli kredyt hipoteczny w dołku, a więc przy poziomie historycznych stóp procentowych 0,1 proc. zaledwie w ciągu sześciu miesięcy wzrosły o ok. 50 proc. A to nie koniec. Jeśli stopy procentowe wzrosną do 5 proc., a to już niemal pewne (i oby tylko tyle), raty będą już wyższe o 75 proc. niż jeszcze we wrześniu 2021 r.

Frankowicze unikają kolejnej pułapki

Nie chcę nawet myśleć, co się będzie działo, jeśli będziemy mieli stopy na poziomie 6-7 albo i 10 proc., a już do takich prognoz posuwają się ekonomiści.

To potężny cios dla kredytobiorców. I właśnie przechodzą tę samą lekcję, którą lata wcześniej przechodzili frankowicze. Ci drudzy mogli zresztą wpaść w kolejną pułapkę. Od jesieni ubiegłego roku kilka banków prowadzi program ugód z frankowiczami, który polega na preferencyjnym przewalutowaniu ich kredytów z franka na złote. Ale to oznacza też przejście z LIBOR na WIBOR, a więc wpakowanie się w kolejne kłopoty, bo porzucając ryzyko kursowe biorą na siebie ryzyko stopy procentowej, które się właśnie materializuje.

Ale okazuje się, że frankowicze zmądrzeli i przed tym ryzykiem całkiem skutecznie się chronią.  Okazuje się bowiem, że konwertując swoje kredyty z franków na złote, od razu decydują się na kredyt o stałej stopie procentowej.

To znaczy, że ci, którzy doświadczyli tego ryzyka, które się zmaterializowało, nie chcą już brać kolejnego

– powiedział kilka dni temu podczas Forum Bankowego wiceprezes PKO BP ds. ryzyka Piotr Mazur.

A PKO BP to jak na razie lider w ugodach z frankowiczami, więc w tym banku próbka jest największa.

Sam zamroź siebie WIBOR

Ale co równie ciekawe, także klienci złotówkowi zaczęli zamieniać swoje kredyty ze stopy zmiennej na stałą, jak przyznał wiceprezes PKO BP.

Wydaje się, że to jest taki dobry prognostyk na przyszłość. W tej chwili klienci też zobaczą, że niskie stopy nie są dane raz na zawsze, że to ryzyko wzrostu stóp procentowych […] realnie istnieje. W tej chwili już widzimy, że z portfela, który jest „wyprodukowany” na stopie zmiennej, że wielu klientów chce zamienić stopę zmienną na stopę stałą

– mówił Mazur.

To zapewne nie ci, którzy oczekują od polityków zamrożenia stawki WIBOR i to na poziomie sprzed pandemii albo z początku cyklu podwyżek, a na takie pomysły wpada już kawałek sceny politycznej. Przed wybuchem wojny zaczęły o takie rozwiązanie walczyć Lewica i Platforma Obywatelska oraz nieliczni ekonomiści. Ci klienci czekają aż ktoś to za nich załatwi.

Ale czy nie lepiej samemu sobie zamrozić WIBOR? Jeszcze nie jest za późno. Zamrożenie WIBOR-u to w istocie przejście z oprocentowania zmiennego na stałe, a więc zafiksowanie stawki na obecnym, dość już wysokim poziomie, ale do końca podwyżek stóp jeszcze daleko.

Chcecie przykład z ostatnich dni? Z życia wzięte. Kredytobiorca pożyczył na zakup mieszkania 640 tys. w marcu 2020 r. WIBOR 6M wynosił wówczas ok. 1,3 proc., a rata za ten kredyt 2840 zł.

Potem przyszły obniżki stóp proc. do historycznie niskich poziomów i były na poziomie 0,1 proc. aż do października 2021 r. WIBOR wówczas był ok 0,2 proc., a rata wtedy spadła do 2440 zł.

Ale potem się zaczęło, bo RPP od października 2021 r. zaczęła podnosić stopy. Ponieważ kredyt oparty jest o WIBOR 6M, dopiero w marcu 2022 r. nastąpiła aktualizacja oprocentowania. Nagle skoczyło ono z 2,22 proc. (w tym marża 1,89 proc.) do 6,46 proc., a rata z 2440 zł do 4020 zł.

Różnica ogromna, ale pamiętajmy, że rata na poziomie 2440 zł to był prezent od RPP i jednak skok raty lepiej odnosić do poziomu, w którym klient zawierał umowę, a więc 2840 zł., a nie do swojej naniżesz raty w historii spłaty. Różnica to dziś zatem 1200 zł.

A to przecież nie koniec podwyżek.

Idziesz więc do banku i pytasz, ile płaciłbyś, gdybyś zmienił stopę zmienną na stałą. Okazuje się, że oprocentowanie wraz z marżą to 6,51 proc. przez kolejne pięć lat, a tymczasem przecież już dziś płacisz 6,46 proc. różnica zaledwie 0,5 pkt proc. - zrówna się zapewne już za miesiąc przy kolejnej decyzji RPP, która pewnie podniesie stopy właśnie o tyle. A potem już same oszczędności.

Pytanie tylko, jak długo? Za 2-3 lata stopy procentowe znów zaczną spadać, a ty dalej masz oprocentowanie 6,51 proc. Może nawet wcześniej. Kiedy spadną do poziomu, w którym twoje zyski się skończą, a zaczniesz na stałej stopie stracić? Nikt tego nie wie. Ale na stałą stopę bank umówi się z Tobą tylko na pięć lat, nie na cały okres kredytowania, więc po tym okresie znów wrócisz do rynkowych stawek.

Ryzyko jest zawsze. Ba! Jest nawet pewność, że nigdy nie uda się trafić idealnie w moment, w którym należało „zamrozić” swoje oprocentowanie i przejść na stałe, a kiedy warto spłacać kredyt po zmiennej stopie. To jak z kupowaniem akcji w największym dołku i wycelowaniem ze sprzedażą idealnie na szczycie. 

Ale może powinniśmy się w końcu oduczyć takiego uprawiania hazardu? Unosisz jeszcze swoją spuchniętą już ratę? Zamroź ją, by nie puchła jeszcze mocniej i przestań cwaniakować, że może jednak uda ci się ograć rynek. A w przyszłości może jednak po prostu nie będziemy mieli okazji to takiego hazardu.

Przełom w polskich bankach

Do niedawna kredyty z oprocentowaniem stałym były w Polsce zupełnie niemodne. Mało kto je oferował, potem KNF nakazał bankom mieć je w ofercie, ale były znacznie droższe niż kredyty ze zmienną stopą, więc mało kto się na nie kusił. Ale to się zmienia, patrząc na powyższy przykład. Kredyt ze zmienną stopa wcale nie jest taki drogi.

Może właśnie jesteśmy świadkami tego, że zmienia się to w polskiej bankowości raz na zawsze? Przedstawiciel PKO BP jest tu optymistą i dotychczasowe przywiązanie do zmiennych stóp przy kredytach hipotecznych ocenia surowo.

REKLAMA

Mazur podczas Forum Bankowego przyznał, że sektor bankowy powinien wyciągnąć wnioski z tego, co właśnie obserwujemy w trakcie cyklu podwyżek stóp procentowych. Jego zdaniem być może banki produktów na stopę zmienną ogóle nie powinny sprzedawać, albo przynajmniej spowodować, by różnica w cenie nie była tak duża, że klienci bez namysłu wybierają zawsze tańszy produkt, który jest dla nich bardziej ryzykowny.

Bardzo chciałby tego KNF, zaraz pewnie w końcu zachcą i banki, jak zobaczą, jak im się portfel kredytowy psuje, bo ludzie nie są w stanie spłacać rat.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA