REKLAMA

Temat podatku lotniczego wraca jak bumerang. Cieszmy się tanimi lotami, póki możemy

Ministrowie dziewięciu krajów członkowskich UE zwrócili się do Komisji Europejskiej o wprowadzenie podatku lotniczego w ramach walki z emisją dwutlenku węgla. Decyzja nie będzie łatwa, bo amerykańskie linie lotnicze uważają, że taka regulacja naruszałaby porozumienie ONZ.

podatek lotniczy wezwanie ministrów UE
REKLAMA

Ministrowie finansów Holandii, Niemiec, Francji, Szwecji, Włoch, Belgii, Luksemburga, Danii i Bułgarii zaapelowali do UE o wzmożenie wysiłków na rzecz ustalenia ceny zanieczyszczenia powietrza przez spalanie węgla przez linie lotnicze. Sugerują wprost, żeby zintensyfikować prace nad wprowadzeniem podatku lotniczego.

REKLAMA

Zdaniem przedstawicieli tych 9 państw obecny wiceprzewodniczący UE ds. klimatu Frans Timmermans powinien zacząć bardzo poważnie na ten temat rozmawiać z państwami członkowskimi. 

To głęboko niesprawiedliwe, że każdy musi płacić podatek, aby zapełnić swoje samochody, ale linie lotnicze nie płacą ani centa akcyzy paliwowej. Państwa członkowskie UE i Komisja Europejska mają możliwość dalszego stosowania środków podatkowych, które nie wymagają jednomyślności, takich jak krajowe podatki od biletów, umowy dwustronne w sprawie opodatkowania paliwa lotniczego lub radykalna reforma europejskiego rynku emisji dwutlenku węgla w lotnictwieprzekonuje Andrew Murphy, kierownik ds. lotnictwa w organizacji non-profit Transport&Environment.

Podatek lotniczy najpierw we Francji, potem w Holandii

Francuska minister transportu Elisabeth Borne już w połowie tego roku zapowiadała wprowadzenie tzw. podatku ekologicznego od wszystkich lotów z Francji. Od każdego biletu - na arenie UE - ma być odprowadzane 1,5 euro. Jeżeli będziemy podróżować poza Unię w klasie ekonomicznej - trzeba liczyć się z dodatkowymi 3 euro. No, chyba że decydujemy się w takim przypadku na klasę biznesową, wtedy 18 euro. Połowę mniej zapłacimy, lecąc biznesowo przez Europę. 

Od 1 stycznia 2021 r. taka danina ma obowiązywać również w Holandii. Prawdopodobna stawka to 7,5 euro od każdego biletu lotniczego. W Kraju Tulipanów jak najpoważniej myśli się także o podatku od transportu lotniczego towarów, gdzie niższa stawka byłaby dla samolotów cichszych. Te najgłośniejsze byłyby opodatkowane według stawki 3,85 euro za tonę ładunku, a te wytwarzające najmniejszy poziom hałasu – 1,925 euro za tonę ładunku. 

Dobry kierunek, ale stawka za mała

Klaus Röhrig, koordynator UE ds. polityki klimatycznej i energetycznej, uważa, że to krok w dobrym kierunku. Ale jego zdaniem wyjściowa stawka podatku lotniczego jest jednak za niska. Danina powinna zaczynać się od 18 euro do każdego biletu. I trzeba jej wysokość dostosować do długości lotu.

Nie możemy traktować lotu do Maroka tak samo, jak lotu do Tajlandii. Jeden z nich zużyje o wiele więcej nafty niż drugi

— uważa Klaus Röhrig.

Amerykańskie linie lotnicze będą się bić o swoje

Nie jest tajemnicą, że plany związane z podatkiem lotniczym najbardziej nie w smak są liniom lotniczym. Było to doskonale widać po francuskich zapowiedziach, kiedy lotnicze udziały spadły na łeb i szyję. Akcje Air France poleciały w dół aż o 5,2 proc., Ryanaira — o 4,8 proc., easyJeta — o 4 proc., a Lufthansy — o blisko 3 proc. 

Trudno więc było spodziewać się, że i tym razem linie lotnicze nie skomentowały apelu ministrów finansów 9 krajów UE. Amerykańscy podniebni przewoźnicy skupieni wokół grupy interesów "Linie lotnicze dla Ameryki" (A4A) napisali ostatnio list do Komisji Europejskiej, w którym atakują niemiecki rząd Angeli Merkel za plany dotyczące właśnie podatku lotniczego. Tamtejszym Zielonym marzy się zastąpienie koleją wszystkich wewnętrznych połączeń lotniczych.

Według lini lotniczych z USA takie rozwiązanie byłoby nielegalne. Naruszałoby przy okazji umowę lotniczą między UE a Stanami Zjednoczonymi. Podatek lotniczy - zdaniem przedstawicieli A4A - byłby też podważaniem rozwiązań proponowanych przez ONZ dla międzynarodowego lotnictwa, jeżeli chodzi o redukcję emisji CO2.

Samoloty trują coraz bardziej

Jak przekonują aktywiści z Transport&Environment w zeszłym roku, w skali globalnej lotnictwo odpowiadało za ok. 4,9 proc. światowej emisji CO2. W ostatnim zaś ćwierćwieczu emisyjności lotnictwa się podwoiła. Jeżeli transport lotniczy uznalibyśmy za kraj - to plasowałby się zdecydowanie w pierwszej dziesiątce największych trucicieli. Tylko jeden Boeing 747 w ciągu dobry emituje tyle dwutlenku węgla, ile 250 aut przez rok. Tymczasem wedle Europejskiej Organizacji ds. Bezpieczeństwa Żeglugi Powietrznej do 2040 r. liczba lotów ma wzrosnąć o przeszło połowę (53 proc.).

Walka z emisją CO2 na razie bezskuteczna

REKLAMA

Mimo że energia ze źródeł odnawialnych jeszcze nigdy nie była tak popularna (i przy okazji dostępna), to Międzynarodowa Agencja Energetyczna alarmuje, że w 2018 r. emisje CO2 z globalnego przemysłu energetycznego osiągnęły nowy rekord. Co ciekawe: zeszłoroczne wyniki były tylko nieznacznie niższe od tych przewidywanych przez MEA jeszcze 10 lat temu. Przedstawiciele Agencji przekonują, że same, tylko polityczne deklaracje, bez konkretnych działań nic w tej mierze nie zmienią. 

MEA uważa, że w przeciwnym razie co roku - przez następnie dwie dekady - emisja dwutlenku węgla będzie rosnąć o 100 mln ton. Jaka jest recepta, żeby tak się nie stało? Spadek emisji CO2 w gospodarstwach rozwiniętych o średnio 5,6 proc. co roku, aż do 2050 r. i 3,2 proc. co 12 miesięcy w gospodarkach rozwijających się.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA