PKO BP idzie na całość, ale nie do końca. Nie wszyscy frankowicze mogą liczyć na ugodę z bankiem
Jeszcze w piątek wydawało się, że tylko ci najbardziej rozwścieczeni kredytobiorcy, którzy już poszli do sądu, będą mogli liczyć na wyciągnięcie ręki ze strony PKO BP, a reszta będzie musiała czekać na rozwój sytuacji, może nawet latami. W poniedziałek jednak bank ogłosił szczegóły masowego porozumienia z frankowiczami, z którego wynika, że PKO BP zdecydował się pójść na całości i spróbować rozwiązać frankową bombę raz na zawsze. Oto, z czym do swoich problematycznych kredytobiorców wychodzi największy bank w Polsce i co trzeba zrobić, żeby zamknąć sprawę raz na zawsze.
Już w piątek „Puls Biznesu” informował, że poniedziałek 4 października będzie przełomowym dniem dla wielu frankowiczów, bo tego dnia bank zamierza rozpocząć proces zawierania ugód. I w tym się gazeta nie pomyliła. Stało się.
Jednak „PB” pisał, że to frankowicze, którzy już wystąpili z pozwem przeciwko bankowi, mogą liczyć na ofertę ze strony banku? Co z pozostałymi? Można było odnieść wrażenie, że ich bank nadal ma w nosie. A wyjaśnię, że o ile bank ma łącznie ok. 100 tys. aktywnych umów kredytów we frankach, o tyle jedynie 9 tys. z nich na koniec I półrocza była podważana na drodze sądowej. Takie postawienie sprawy to byłby kapiszon, a nie żadne rozbrojenie frankowej bomby.
W poniedziałek rano okazało się jednak, że gazeta się myliła. Największy bank w Polsce postanowił jednak zaoferować ugody wszystkim. No, prawie wszystkim, bo tym, którzy nadal spłacają swój kredyt. Osoby, które już wywiązały się ze swoich kredytowych zobowiązań, nie są uwzględnione w tym procesie, jeśli więc chcą o coś z bankiem walczyć, pozostaje im nadal sąd.
Kwestia kredytów walutowych w CHF od lat ciąży klientom polskich banków i krajowemu sektorowi bankowemu. Pomimo że zawarte umowy kredytowe są prawnie wiążące, w wyniku silnego umocnienia franka szwajcarskiego sytuacja ekonomiczna tych kredytobiorców zmieniła się i dlatego postanowiliśmy im pomóc, godząc się na przewalutowanie kredytu. To rozwiązanie pozwala w pełni wyeliminować ryzyko walutowe, bez ponoszenia dodatkowych kosztów, szybciej niż w sądzie i z pewnym wynikiem. Chcemy, aby skorzystało z niego jak najwięcej naszych klientów i wierzymy, że to przełom w dyskusji na temat kredytów walutowych
- mówi Jan Emeryk Rościszewski, prezes PKO BP cytowany w komunikacie prasowym.
Kto i na jakich zasadach może zawrzeć rozejm z bankiem?
To, z czym do klientów wychodzi największy polski bank to dokładnie te ugody, które w grudniu 2020 r. zaproponował całemu sektorowi bankowemu szef Komisji Nadzoru Finansowego, a więc przewalutowanie kredytu po kursie z dnia zaciągnięcia zobowiązania. To oznacza, że PKO BP bierze na siebie całe ryzyko kursu walutowego. I bank jest na to finansowo gotowy, bo już w kwietniu powołał specjalny fundusz na pokrycie tych strat w wysokości 6,7 mld zł.
A zatem kredyt zostanie przeliczony w taki sposób, że bank zwróci klientowi również różnicę wynikającą z przeliczenia już zapłaconych rat, marża kredytu zostanie natomiast ustalona na takim poziomie, na jakim kształtowała się przy kredytach złotowych w momencie zaciągania zobowiązania. Zostanie na nowo ustalone saldo kredytu, a jeśli okaże się, że powstała nadpłata, bank zwróci ją klientowi.
W zamian kredytobiorca rezygnuje ze ścieżki sądowej, co oznacza, że nie będzie bił się z bankiem o unieważnienie umowy kredytowej. W takim scenariuszu oczywiście klient ma do ugrania więcej, a szansa na wygraną jest duża, patrząc na wydawane wyroki. Ale też musi przygotować się na koszty związane z powództwem sądowym, obsługą prawną. No i czas i nerwy.
Propozycja ugody to zatem moim zdaniem bardzo sensowne rozwiązanie. Kto może z niego skorzystać? Jest tu kilka ograniczeń. Po pierwsze z ugody mogą skorzystać tylko ci klienci, którzy nadal jeszcze spłacają swoje kredyty. Po drugie, kredyt został udzielony na zaspokojenie własnych potrzeb mieszkaniowych i nie został wypłacony w całości w CHF. Wykluczeniu z procesu ugodowego są też ci, którzy skorzystali z Funduszu Wsparcia Kredytobiorców.
Co trzeba zrobić?
Zainteresowani zawarciem z banki ugody nie muszą czekać na telefon lub oficjalne pismo z banku z zaproszeniem na rozmowę. Niemal cały proces odbywa się online. Wystarczy samodzielnie złożyć wniosek o mediację w serwisie internetowym banku. Również online zostanie podpisana umowa o mediację, następne bank prześlę ją do Sądu Polubownego przy KNF, przed którym będzie toczyć postępowanie (również online).
Jak długo od złożenia wniosku trzeba będzie czekać na spotkanie przed sądem? To się w praktyce okaże, trudno bowiem stwierdzić, jak wiele osób będzie zainteresowanych zawarciem ugody i w związku z tym, jakie zrobią się korki.
Dla zainteresowanych dobra wiadomość jest taka, że na razie w tej kolejce ustawiać będą się wyłącznie klienci PKO BP, bo żaden inny bank nie zdecydował się wejść na tę ugodową ścieżkę. Z drugiej strony jednak uprawnionych do zawarcia ugody jest nawet 100 tys. kredytobiorców, a z ankiet, jakie kilka miesięcy temu przeprowadzał bank, wynika, że ugodą może być zainteresowanych nawet 70 proc. klientów.
Sprawa nie zostanie więc zamknięta w kilka tygodni. W wywiadzie dla poniedziałkowego „Dziennika Gazety Prawnej” prezes PKO BP mówił, że ostateczne rozbrojenie tej frankowej bomby może potrwać 2-3 lata. Ale z perspektywy pojedynczego klienta proces będzie trwał kilka tygodni, najwyżej kilka miesięcy.
Wszystko zależy od tego, jaki termin spotkania z mediatorem wyznacz Sąd Polubowny. To tam kredytobiorca otrzyma od banku indywidualną propozycję przewalutowania (każdy dokładnie na tych samych zasadach proponowanych przez KNF) z wyliczeniem, co to będzie oznaczało dla jego finansów, jakie będzie saldo kredytu po przewalutowaniu oraz nowa rata.
Co ważne, bank zaproponuje również klientom przejście na kredyt o stałej stopie procentowej (niezmiennie przez pięć lat), by wyeliminować w przyszłości ryzyko wzrostu stóp. Takie kredyty jednak w Polsce nie cieszą się zainteresowaniem, ponieważ są droższe niż te o zmiennym oprocentowaniu, będzie to więc wybór klienta, czy chce z tej propozycji skorzystać.
Ostatni etap to podpisanie ugody w wybranym przez siebie oddziale banku i będzie to jedyny moment spotkania „na żywo”.
A! No i oczywiście koszt całego porozumienia bierze na siebie bank, proces ugodowy dla klienta będzie bezkosztowy.
Nie ma darmowych obiadów
Kuszące? Moim zdaniem po prostu całkiem uczciwe, choć z pewnością należy zakładać, że w grupie klientów, którzy już poszli do sądu na wojnę z bankiem, skłonność do zawierania ugód będzie niższa niż w pozostałej grupie.
„W mojej ocenie każdy sąd w Polsce powinien zrozumieć, że nie ma darmowych kredytów. Nie można więc uznać, że wszyscy, którzy wzięli kredyty frankowe, są zwolnieni z obowiązku ich spłaty. Wydaje mi się, że co do tego, że kredyty trzeba spłacać, panuje społeczna zgoda” - powiedział prezes PKO BP na łamach DGP.
I ja się pod tym podpisuję. Darmowe mieszkania od banku to jakaś aberracja.