A gdyby papierosy zostały zakazane jak stare żarówki? Polak stanął na czele firmy Philip Morris i wydaje wojnę paleniu
Jacek Olczak został właśnie CEO jednego z największych koncernów na świecie – Philip Morris International. Pod jego kierownictwem firma ma przyspieszyć „bezdymną transformację” wytyczoną przez poprzedników. Koncern, znany przez lata głównie z produkcji papierosów, zamierza przestać je produkować. I ma na siebie całkiem nowe pomysły.
Firma funkcjonuje bardzo dobrze
– podkreślił na wstępie Jacek Olczak
Do rewolucji więc nie dojdzie. Polityka Philip Morris w czasie kadencji polskiego prezesa nie ulegnie zmianie. Ma być po prostu szybciej i lepiej. Koncern zainwestował potężne pieniądze (ponad 8 miliardów dolarów) w prace nad swoim podgrzewaczem tytoniu i zamierza nadal przekonywać palaczy, że tradycyjne papierosy można zastąpić mniej szkodliwymi odpowiednikami. Takimi, które zamiast zabójczego dla organizmu dymu papierosowego, zawierającego wiele rakotwórczych substancji, uwalniają aerozole z nikotyną, ale o zdecydowanie mniej toksycznym charakterze niż wspomniany dym z papierosa.
Dotychczasowe badania dotyczące różnic między papierosami a wyrobami nowej generacji są obiecujące i nie pozostawiają złudzeń: w przypadku flagowego produktu PMI, czyli IQOS, zastąpienie spalania tytoniu jego podgrzewaniem pozwala obniżyć liczbę i poziomy szkodliwych związków o 90-95 proc. w porównaniu z paleniem papierosa.
Papierosy jak żarówki?
Olczak wskazał, że ustawodawcy w wielu państwach mają ogromne możliwości, by pozytywnie wpływać na zachowanie konsumentów. Jednym z nich jest wysokość opodatkowania produktów nowej generacji. Jeżeli alternatywy dla papierosów będą od nich tańsze, przekonywał nowy prezes PMI, może to zachęcać palaczy do „przesiadania się” na bezdymne produkty.
Podatki to jednak tylko jeden z instrumentów kształtowania nawyków konsumentów. Jacek Olczak sądzi, że państwo mogłoby podjąć także bardziej radykalne środki. Jako przykład stawia zmiany, które dokonały się w mieszkaniach i domach w całej Unii Europejskiej po tym, jak eksperci uznali, że tradycyjne żarówki zużywają zbyt wiele prądu. Regulator zakazał więc ich sprzedaży i zachęcał do korzystania z tych energooszczędnych. Taka sama sytuacja, mówi Olczak, mogłaby mieć miejsce w branży tytoniowej:
Gdyby do tego doszło, to byłoby jedno z najbardziej spektakularnych osiągnięć w zakresie dbania o zdrowie publiczne
– podkreślił.
Philip Morris nie miałby nic przeciwko takiemu rozwiązaniu. Jeden z największych producentów papierosów na świecie lata temu wyznaczył sobie cel, który polega na... odwodzeniu swoich klientów od puszczania dymka.
Jeśli nie palisz, nie zaczynaj. Jeśli palisz, rzuć. Jeśli nie możesz rzucić, przestaw się na produkty bezdymne
- brzmi motto koncernu.
Efekt? Dzisiaj 99 proc. budżetu badawczo-rozwojowego firmy idzie na rozwijanie nowych produktów bezdymnych. Koncern całkowicie przestał inwestować w tradycyjne papierosy, a już za kilka lat połowa jego przychodów ma pochodzić z produktów bezdymnych.
Pięć czy sześć lat temu cały nasz dochód pochodził ze sprzedaży tradycyjnych papierosów. Pod koniec ubiegłego roku 25 proc. wypracowaliśmy dzięki produktom bezdymnym. W ciągu najbliższych lat chcemy dojść do 50 proc.
– zadeklarował Olczak.
Philip Morris nie skupia się jednak wyłącznie na nowej generacji wyrobów tytoniowych. Koncern przygląda się też możliwościom, jakie stawia przed nim rozwój technologii w branży w ogóle. Jednym z pierwszych kroków, jakie PMI chce wykonać, będzie wprowadzenie na rynek urządzeń pozwalających na podawanie leków poprzez drogi oddechowe (doustnie lub do nosa). Aerozol z takiego urządzenia będzie rozprowadzał właściwą substancją po organizmie.
Oprócz tego koncern jest również współwłaścicielem firmy Medicago, która pracuje nad szczepionką na Covid-19. Pod koniec marca spółka poinformowała, że jej produkt wkracza w III fazę badań klinicznych. Jaki w tym udział Philippa Morrisa? Otóż przeciwciała do szczepionek zostały pozyskane… ze zmodyfikowanych biotechnologicznie roślin tytoniu.
Tradycyjne papierosy czeka powolna śmierć
Tempo rozwoju „papierosów bez dymka” będzie związane między innymi z reakcją organów dopuszczających takie produkty na rynek oraz wysokością podatków. Rozmowy z ministrami zdrowia, mówi Olczak, przebiegają w różnej atmosferze. W wielu państwach ustawodawca patrzy na badania prowadzone na nowatorskich produktach tytoniowych z podejrzliwością, oskarżając naukowców o to, że są opłacani przez koncern.
PMI korzysta z badań wielu ośrodków naukowych. Na końcu i tak mamy regulatora, który stawia warunki, by produkt mógł wejść na rynek
– tłumaczy CEO PMI.
Takim regulatorem jest choćby amerykańska FDA. Prezes PMI zauważa, że w ubiegłym roku uznała ona IQOS za wyrób o zmodyfikowanym ryzyku, ponieważ zmniejsza narażenie na szkodliwe związki w porównaniu z paleniem i przez to jest „właściwy dla promocji zdrowia publicznego”.
Mitch Zeller z Centrum ds. Wyrobów Tytoniowych FDA powiedział, że choć nie on jest całkowicie bezpieczny, to może pomóc palaczom w odejściu od papierosów. Według danych Philipa Morrisa już 75 proc. palaczy po zakupie podgrzewacza tytoniu tej firmy całkowicie przestało palić tradycyjne papierosy. Na całym świecie, jak podawał nowy prezes PMI, zrobiło tak około 14 mln palaczy, którzy przerzucili się na podgrzewanie tytoniu.
Zdaniem Jacka Olczaka cały przemysł tytoniowy powinien podążać drogą mniejszej szkodliwości. Trwanie przy tradycyjnych papierosach to droga donikąd.
Jeżeli wszyscy będziemy ze sobą konkurować, to odbędzie się to z korzyścią dla konsumentów. Nie ma opcji, żeby zmienić kierunek, w którym idzie branża
– puentuje nowy prezes PMI