REKLAMA

Niewiarygodny skandal ws. nauczycieli. To już nie tylko kwestia żenujących zarobków

Nerwowo zrobiło się na linii pomiędzy ministrem edukacji i nauki a Związkiem Nauczycielstwa Polskiego. Najpierw szef resortu zaczął straszyć rychłymi zwolnieniami nawet 100 tys. belfrów, czemu miał być winien niż demograficzny. Teraz swoje działa wytaczają sami nauczyciele. W pierwszej kolejności chcą większych pieniędzy. Bo inaczej, jak mówią, w wielu przypadkach pensja będzie niższa od minimalnej krajowej i tym samym wakatów w szkołach będzie coraz więcej. Przez to za chwilę nie będzie komu uczyć polskich dzieci.

pensje-nauczycieli-placa-minimalna
REKLAMA

Przemysław Czarnek, szef Ministerstwa Edukacji i Nauki (MEiN), od początku piastowania swojego stanowiska nie potrafi znaleźć wspólnego języka z ZNP. Tamtejszym działaczom zazwyczaj zarzuca złą wolę, podyktowaną taką a nie inną ideologią. Troski o status zawody nauczyciela nie widzi tu wcale. Ostatnio Czarnek postanowił dodatkowo ten spór podgrzać i stwierdził, że w perspektywie ledwo 2-3 lat możliwe jest zwolnienie nawet 100 tys. nauczycieli. Bo przez niż demograficzny uczniów jest coraz mniej. I trzeba nad tym się prędko pochylić. 

REKLAMA

Nauczyciele tę zapowiedź odebrali jako straszenie i stawianie w szeregu tych najbardziej niepokornych. Dla Sławomira Broniarza, szefa ZNP, to niedopuszczalne.

Pensje nauczycieli niższe od pensji minimalnej

Sławomir Broniarz przypomina, że od 1 stycznia 2023 r. płaca minimalna w Polsce, po ostatniej rządowej korekcie, wynosi 3490 zł. Tym samym jest wyższa od miesięcznego uposażenia nauczyciela początkującego i mianowanego (ale bez przygotowania edukacyjnego). 

Broniarz twierdzi, że jeżeli szybko nic się w tym względzie nie zmieni i rząd wreszcie nie da nauczycielom większych pieniędzy, to grozi nam potężny paraliż edukacyjny.

Zamrożony projekt w Sejmie i kwota bazowa w Senacie

Związkowcy mają ze swojej strony konkretne propozycje. W pierwszej kolejności apelują do marszałek Sejmu Elżbiety Witek o wyciągnięcie z parlamentarnej zamrażalki projektu ustawy, który podpisało ponad 250 tys. nauczycieli.

Nauczyciele walczą też o zwiększenie kwoty bazowej. Rząd proponuje w ustawie budżetowej wzrost o 12,5 proc. - do kwoty 3981 zł. Ale dla nauczycieli to zdecydowanie za mało. I podczas posiedzenia senackiej Komisji Nauki, Edukacji i Sportu wnieśli swoją poprawkę mówiącą o wzroście wyższym, o 22,5 proc. - do poziomu 4344 zł.

Wcześniejsze emerytury i dodatek inflacyjny

Minister Czarnek, wbrew narracji ZNP, od miesięcy utrzymuje, że w Polsce wcale nauczycieli nie brakuje. 

A za chwilę ma być ich nawet za dużo. Stąd pomysł dotyczący programu wcześniejszych odejść na emeryturę dla nauczycieli. Czarnek ma na ten temat rozmawiać ze związkowcami, ale konkretne rozwiązania legislacyjne mogłyby nadejść dopiero w przyszłej kadencji Sejmu. Nauczyciele chcieliby móc odchodzić na emeryturę po 30 latach pracy, w tym minimum 20 latach przy tablicy. Ale na puste obietnice nie dadzą się złapać. 

REKLAMA

Belfrzy nie potrafią też zrozumieć jeszcze jednego. Inne grupy zawodowe (np. górnicy) otrzymali już dodatki inflacyjne, a o kiepsko zarabiających nauczycielach w tym kontekście nikt nie myśli. Tymczasem wystarczyłoby w tym celu wykorzystać nadwyżkę budżetową w kwocie 1,3 mld zł.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA