Czym Orlen zapłaci za PGNiG? Prawdopodobna liberalizacja rynku mimo nacisku Gazpromu
Przejęcie Grupy PGNiG przez PKN Orlen powinno być uzależnione od spełnienia konkretnych warunków, które postawi stojąca na straży zachowania konkurencyjności rynku Komisja Europejska. Czy ceną za fuzję będzie liberalizacja rynku? Jeśli tak to będzie ona miała miejsce w newralgicznym momencie zrzucania przez Polskę uzależnienia gazowego od Gazpromu co może być niebezpieczne.
Najpierw konsolidacja, potem przebudowa
Dotychczasowy model rozwojowy branży energetyczno-paliwowej wyczerpał się i czeka ją bardzo głęboka transformacja. Nikt nie ukrywa tego, że będzie ona bardzo kosztowna i to mimo wsparcia finansowego ze strony Unii Europejskiej. Ta kompleksowa przebudowa z pewnością będzie łatwiejsza do wdrożenia przez duże podmioty ze względu na ich zasoby gotówkowe oraz wiarygodność kredytową.
To właśnie dlatego obserwujemy w ostatnich miesiącach zapowiedzi, a czasem już konkretne działania, zwiastujące duże zmiany strukturalne w obrębie kluczowych firm, których model biznesowy opiera się na wykorzystaniu węglowodorów. Reprezentatywnymi przykładami konsolidowania majątku spółek skarbu państwa wokół podmiotów aspirujących do roli największych koncernów, na których będzie spoczywać ciężar transformacji, są PKN Orlen i Grupa PGE. Oba zapowiedziały dążenie do osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2050 r., wyprzedzając w takiej deklaracji polski rząd.
Ukryte koszty budowy koncernu multienergetycznego
Budowa olbrzymiego koncernu multienergetycznego wokół PKN Orlen, opartego o nowoczesne technologie, jest o wiele wdzięczniejszym tematem aniżeli podobny proces zachodzący w odniesieniu do największej z krajowych grup energetycznych. Dlaczego? Ponieważ mamy tu do czynienia nie z zapowiedziami, ale konkretnymi działaniami.
Płocki potentat petrochemiczny nabył już Grupę Energa i jest bliski sfinalizowania swojego gdańskiego konkurenta. Ta transakcja budzi liczne emocje, ponieważ Komisja Europejska udzieliła zgody na integrację PKN Orlen z Grupą Lotos, uzależniając ją od szeregu warunków. Przeciwnicy fuzji twierdzą, że ich spełnienie oznacza de facto wyprzedaż mniejszego z petrochemicznych koncernów (na liście są takie spółki jak Lotos Terminale, Lotos Infrastruktura, Lotos Biopaliwa, Lotos Paliwa czy Lotos Asfalt). Zwolennicy uważają natomiast, że takie działania pozwolą zbudować silny koncern multienergetyczny, przyśpieszyć transformację energetyczną, a zbywane aktywa mogą zostać wymienione na równie atrakcyjne udziały w innych projektach. Bez względu na to, kto ma rację, jedno nie ulega wątpliwości – fuzja ma swój koszt.
Czym Orlen zapłaci za PGNiG?
Tymczasem przejęcie Grupy Lotos przez PKN Orlen bynajmniej nie kończy szerokiej integracji spółek skarbu państwa wokół podmiotu petrochemicznego z Płocka. Następna w kolejce jest fuzja z Grupą PGNiG zajmującą dominującą pozycję na polskim rynku gazowym i coraz silniejszą w branży ciepłowniczej. O tym, że sprawa jest już w zasadzie przesądzona, świadczą ostatnie zmiany kadrowe w koncernie. Na jego czele stanął Paweł Majewski kojarzony z prezesem PKN Orlen, Danielem Obajtkiem. Warto w tym kontekście zastanowić się, jakie mogą być warunki skutecznego przeprowadzenia takiej transakcji?
Ostatnie lata to umacnianie się PGNiG na rynku krajowym mimo zobowiązania poczynionego wobec Komisji Europejskiej, która naciskała na jego liberalizację i pobudzenie wewnętrznej konkurencji. Opierając się na polskich władzach, a więc swoim właścicielu, gigant gazowy ugruntował swoją de facto monopolistyczną pozycję, neutralizując najpoważniejszych, prywatnych konkurentów – HEG (ogłosił bankructwo) i Duon. Podstawowym argumentem stosowanym przez PGNiG była konieczność zapewnienia Polsce bezpieczeństwa energetycznego w dobie uniezależniania się od rosyjskiego Gazpromu. Tak tłumaczono regulacyjne wsparcie państwa de facto podważające zasady zdrowej konkurencji rynkowej (przykład ustawy o zapasach).
Prawdziwym chichotem losu byłoby odwrócenie dotychczasowej sytuacji. Ceną za fuzję PKN Orlen i Grupy PGNiG mogą być przecież konkretne działania służące liberalizacji zdominowanego przez drugi z wymienionych koncernów rynku. Miałoby to miejsce w newralgicznym momencie zrzucania przez Polskę uzależnienia gazowego od Gazpromu co może być niebezpieczne. Kolejne lata to przecież oddanie do użytku strategicznego gazociągu Baltic Pipe, którego całkowitą moc zarezerwował PGNiG oraz rozbudowy terminalu LNG w Świnoujściu, przez który sprowadzamy do kraju gaz skroplony z Kataru i USA.