Euler Hermes sprawdził polskie firmy pod względem kondycji finansowej. I wyszło im, że z roku na rok jest coraz gorzej. Najwięcej niewypłacalnych firm przybywa w regionach przemysłowych.

Najgorzej jest w sektorze usług i w przemyśle. Ale uparcie goni je też budowlanka. Rośnie bardzo poważnie zagrożenie w transporcie i w handlu.

Niewypłacalność polskich firm: przoduje dolnośląskie i śląskie
W maju 2019 r. poinformowano o 75 niewypłacalnych polskich firmach wobec 70 w kwietniu 2018 r. (wzrost o 7 proc. w porównaniu r/r). Od początku roku liczba niewypłacalności wzrosła również o 7 proc. w porównaniu do analogicznego okresu przed rokiem (I-V), co oznacza niewypłacalność w tym czasie 433 polskich firm. Największy wzrost niewypłacalnych firm w maju (rok do roku) miał miejsce w sektorach handlu hurtowego, transportowym oraz budowlanym. Ale i tak niewypłacalność dominowała w usługach (22 firm) i przemyśle (15).
Niewypłacalność firm najbardziej daje się we znaki w województwie dolnośląskim (wzrost r/r o 5 firm), podkarpackim (5) i śląskim (4). Żadnych zmian w tym względzie nie odnotowano jedynie w województwie świętokrzyskim. Mimo, że przodujące w zestawieniu regiony mają przemysłową tradycję, to listę niewypłacalności zdominowały akurat firmy handlowe, stanowiące nawet 2/3 niewypłacalności.
Ponowny wzrost liczby niewypłacalności w budownictwie.
To kolejny wniosek z raportu Euler Hermes, który nie może dobrze wróżyć na przyszłość. Co więcej niewypłacalność jest odnotowywana wśród firm zajmujących się nie tylko budownictwem infrastrukturalnym, ale także wznoszeniem budynków. W maju 2019 r. mieliśmy do czynienia z 8 niewypłacalnościami firm budowlanych wobec tylko 2 w maju ub. roku. Połowa z nich dotyczyła firm budowlanych związanych z budową dróg i związanymi z tym pracami specjalistycznymi. Ograniczoną rentowność tych prac potwierdza zjawisko zrywania kontraktów przez zleceniodawców lub ich rzeczywistego porzucania przez samych wykonawców.