REKLAMA

Niemcy wiedzą, co zrobić, żeby chleb nie kosztował 10 euro. Czemu polski rząd nie idzie tą drogą?

Nadchodzące szybkimi krokami gigantyczne podwyżki cen prądu uderzą przede wszystkim w małe przedsiębiorstwa. Kryzys przetrzepie kieszenie piekarzom, właścicielom restauracji, fryzjerom i właścicielom osiedlowych sklepików. Ci, którzy przeżyją zbliżające się tornado, będą zmuszeni mocno podnieść ceny. Chleb po 10 zł to nie chwytliwy slogan mający na celu wyciągnięcie kasy z budżetu, tylko kwestia czasu.

brak-pieczywa-energia
REKLAMA

Na początku września minister gospodarki Niemiec Robert Habeck zapowiedział, że małe firmy mogą liczyć na pomoc rządu w sprawie wysokich cen energii elektrycznej. Sektor MŚP ma zostać włączony do programu osłonowego, z którego już dzisiaj korzysta przemysł.

REKLAMA

Będziemy chronić niemieckie firmy i niemieckie MŚP

– podkreślał Habeck.

Pomoc popłynie szerokim strumieniem. Trafi do drobnych przedsiębiorców prowadzących sklepy, obiekty usługowe i do firm zajmujących się produkcją. Resort gospodarki dodaje, że wparcie zapewni tymczasowo, do momentu, w którym uda się w końcu okiełznać rosnące w rekordowym tempie ceny gazu i prądu. Kiedy? Być może nawet z mocą wsteczną od początku września.

Niemiecki rząd odpowiada na apele środowisk biznesowych

Przedsiębiorcy skarżą się, że drożyzna prowadzi ich na skraj bankructwa. Kilka dni temu w Hanowerze doszło do protestów piekarzy. Centralne Stowarzyszenie Niemieckiego Rzemiosła Piekarskiego twierdzi, że bułki po 5 euro, albo chleb w cenie 10 euro to całkowicie realny scenariusz. - To za dużo, klienci nas opuszczą – twierdzi branża.

Podobne obawy mają ich Polscy koledzy.

Orlikowski na szybko podsumowuje wzrost cen – obecnie za energię płaci 60 tys. zł miesięcznie, lada dzień jego rachunki wzrosną do 300 tys. zł. Mało tego, przedsiębiorca mówi, że nie może podpisać nowej umowy, bo dostawca na to nie pozwolił.

Ceny szaleją z dnia na dzień 

– dorzuca.

Właściciel piekarni mówi, że po pięciokrotnej podwyżce cen prądu musiałby podnieść cenę bochenka chleba do 8 zł.

Dużo? Niekoniecznie. Z danych aplikacji PanParagon, która zbiera rachunki zakupowe Polaków wynika, że już teraz zbliżamy się do psychologicznej bariery 10 zł za bochenek. Za kilogram zwykłego chleba w sierpniu 2021 r. płaciliśmy średnio 6,52 zł. Obecnie to już 9,59 zł. Cena zwykłej kajzerki skoczyła w tym czasie z 55 groszy do 62 groszy. W przeciwieństwie do właścicieli firm w Niemczech nie mogą jednak na razie liczyć na rządową pomoc.

Według szacunków w 2023 r. biznes zapłaci za prąd krocie

Rachunki za energię wzrosną o ponad 190 miliardów złotych w porównaniu z 2021 r. Federacja Przedsiębiorców Polskich wytyka gabinetowi premiera Morawieckiego całkowitą bierność. W ocenie FPP trudno ją uzasadnić, bo Komisja Europejska patrzy na programy osłonowe przychylnym okiem.

REKLAMA

Rząd troszcząc się o budżety polskich gospodarstw domowych zepchnął potrzeby biznesu na drugi plan. Przypomnijmy, że konsumenci mają dostać w prezencie zamrożenie cen prądu do zużycia w wysokości 2 tys. kWh. Wyjątki będą przewidziane m.in. dla gospodarstw rolnych i rodzin z osobami niepełnosprawnymi.

Radość z mrożenia cen dla odbiorców indywidualnych może się jednak okazać krótkotrwała. Zakończy się ni mniej ni więcej przy pierwszej wizycie w sklepie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA