Nowa nazwa, stare problemy. Mytaxi zmienia się we Free Now, ale spór z taksówkarzami się tli
Od lipca nie pojedziemy już taksówkami oklejonymi brandem Mytaxi. Aplikacja, która służyła do tej pory tylko do zamawiania taksówek, ma być teraz platformą ułatwiająca przemieszczanie się po mieście. W przyszłości będziemy mogli za jej pomocą wypożyczyć hulajnogę czy zapłacić za parking. A to dopiero początek ambitnych planów. Jest też jednak bagaż starych problemów.
Włodarze firmy w przerwach między spoglądaniem w przyszłość muszą jednak zerknąć na to, co dzieje się na ulicach. A tam w tej chwili jeżdżą niezbyt zadowoleni taksówkarze. Platforma uspokaja, że problemy są przejściowe, a kierowcy, którzy zrezygnowali z pracy po proteście, wracają.
Czytaj też:
Marka Mytaxi funkcjonuje na rynku od 2009 roku. Jednak gdy w lutym 2019 r. do dotychczasowego udziałowca – Daimlera, dołączyło BMW, było jasne, że zmiany są tylko kwestią czasu.
Efekty długofalowej wizji widzimy właśnie teraz. Od lipca na polskich ulicach nie zobaczymy już raczej starego oznakowania. Samochody zostały oklejone brandem Free Now.
Co to oznacza dla klientów?
Ceny pozostają na niezmienionym poziomie. Pierwsze wrażenie jest takie, że dostaliśmy tylko podmiankę ikony na smartfonie. Po aktualizacji za pomocą Google Play na moim telefonie wyskoczył krwistoczerwony kwadracik z nazwą Free Now. To jednak dopiero początek.
Już na jesieni tego roku do usługi zamawiania taksówek dołączy opcja wypożyczania hulajnóg hive. Free Now ma być w zamyśle multiplatformą. W przyszłości za pomocą jednej aplikacji będziemy mogli korzystać z wypożyczania samochodów na minuty (to będzie zapewne jedna z marek car2go lub DriveNow), usług parkingowych i stacji ładowania pojazdów. Wszystko zależy jednak od tego, czy i kiedy kolejne usługi od BMW i Daimlera wejdą do Polski.
Dla osób, które często podróżują po Europie, ważne będzie to, że zjednoczenie wszystkich spółek pod jednym szyldem pozwoli na korzystanie z aplikacji dawnego Mytaxi na terenie wielu krajów.
W skład całej grupy wchodzą bowiem takie marki jak Kapten (dostępne we Francji, Szwajcarii i Wielkiej Brytanii), Beat (dostępne w Grecji i Ameryce Łacińskiej) i Clever (dostępne w Rumunii). Ich zmiana na FREE NOW planowana jest w późniejszym okresie.
Nowa nazwa, stare problemy
Widmo buntu taksówkarzy udało się odsunąć dzięki szybkiej reakcji przedstawicieli Mytaxi. Przypomnijmy, że w kwietniu kierowcy zjechali się pod siedzibę firmy, protestując przeciwko zmianom w usłudze Lite. Lite daje pasażerom gwarantowaną cenę przejazdu, ale początkowo ewentualną różnicę dopłacał kierowca. A takie postawienie sprawy bardzo się taksówkarzom nie podobało.
Po pertraktacjach część niezadowolonych kierowców odeszła z Mytaxi. Reszta miała dostać komunikat: jeżeli nie podoba wam się Lite, to po prostu nie przyjmujcie zleceń. Taksówkarze zastosowali się do tej rady i okazało się, że rewolucyjna usługa Mytaxi, dzięki której platforma miała rywalizować cenowo z Uberem, zaczęła być zagrożona.
Firma zmieniła wiec politykę. Nowa mówiła o tym, że za każdy przejazd z wykorzystaniem Lite kierowca dostanie ekstra kilka złotych. Jeżeli przejazd przez korki czy objazdy podrożeje więcej, kierowca jest stratny. Jeżeli nie – wychodzi na zero albo nawet nieco zarabia.
Tyle że ta forma premiuje – jak zauważają sami kierowcy – krótkie kursy. Tam ryzyko jest minimalne, a rośnie szansa łatwego zarobku. Jest jeden myk – taksówkarze o miejscu docelowym dowiadują się, dopiero gdy pasażer zamknie drzwi. A wtedy na wybrzydzanie jest już trochę za późno. Choć nowa forma dopasowania Lite do kierowców nie wywołuje już gwałtownych sprzeciwów, rozmawiając z nimi wciąż słychać, że do zgody z Mytaxi jest daleko.
Dyrektor generalny FREE NOW Polska Krzysztof Urban przekonuje, że niezadowolenie to normalna reakcja na zmiany
I dzieli się z nami kilkoma danymi.
Według Urbana, po proteście mytaxi nie odczuło istotnego odpływu kierowców.