Nerwowe kliknięcia, pot na czole i euforia po odebraniu maila z potwierdzeniem. Tak niedługo może wyglądać zakup biletów lotniczych. Zdziwieni? A przecież prezes Ryanaira niedawno was ostrzegał.
Wbrew obawom ruch lotniczy odbudowuje się w imponującym tempie. Przykład? Klienci tak gorączkowo rzucili się do zakupu biletów z wiosennego rozkładu jednej z amerykańskich linii, że zablokowali serwery. Uczciwie mówiąc, nie pierwszy raz.
Skomplikowane tanie latanie
Taka niefartowna sytuacja spotkała klientów Southwest Airlines. Przewoźnik opublikował swój wiosenny rozkład lotów i dał sygnał do kupowania. No i pasażerowie zaczęli kupować tak zawzięcie, że po chwili strona i aplikacja z rezerwacjami się wywaliła. Użytkownicy byli wściekli. Zanim udało się postawić system na nogi, ceny niektórych przelotów wzrosły. I z taniego podróżowania nici.
Za oceanem mamy więc niezłą aferę, ale zanim zaczniemy się śmiać, warto sobie uzmysłowić, że w Europie mogą nas czekać podobne problemy. Szef Ryanaira ostrzegał niedawno, że ceny biletów mogą drastycznie wzrosnąć.
A tymczasem Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych (IATA) prognozuje, że w przyszłym roku będzie latać prawie tak chętnie, jak kiedyś. Stowarzyszenie zakłada, że w tym roku linie obsłużą nieco ponad połowę pasażerów w porównaniu z 2019 r.
W 2022 r. odsetek wzrośnie do... 88 proc. A rok później mamy już pobić rekordowe wyniki sprzed kryzysu. Przewoźnicy zabiorą na pokład 105 proc. „normy”.
„Znajdujemy się w najgłębszym i najpoważniejszym kryzysie w naszej historii” – komentował niedawno Willie Walsh, dyrektor generalny IATA.
Najgroźniejsze z punktu widzenia przewoźników będzie nagłe otwieranie granic i liberalizowanie przepisów dot. podróży. Przedsmak dostaliśmy, gdy w maju rząd Wielkiej Brytanii wrzucił Portugalię na zieloną listę. Liczba rezerwacji wzrosła wtedy o 100 proc.
Tanie linie wygrały życie
Co więcej, uwaga pasażerów będzie skupiać się prawdopodobnie na dość wąskiej grupie marek. Żniwa są przede wszystkim udziałem lowcostów. EasyJet zakłada, że w trzecim kwartale bieżącego roku obsłuży 60 proc. klientów w porównaniu z analogicznym okresem 2019 r.
Jeszcze lepiej wygląda Ryanair. Irlandczycy w sierpniu po raz pierwszy przekroczyli liczbę 10 mln pasażerów – to najlepszy wynik od marca 2020 r. Dokładnie rok temu zabrali do samolotów niecałe 15 mln osób. Czyli ruch wrócił do poziomu 2/3.
Tradycyjne linie jak British Airways modlą się w tym czasie o osiągnięcie poziomu 40 proc.
Dyrektor wspomnianej na początku Southwest Airlines narzeka, że jego firma nie ma wystarczającej liczby samolotów, by poradzić sobie z boomem na rynku. Ostatnio przewoźnik sprzedawał maszyny lotniczym startupom, Teraz zamawia od Boeinga model 737 Max. Zastrzega jednak, że 2022 i 2023 r. będą dla niego bardzo trudne.
Powrót pasażerów zaskoczył linie lotnicze jak zima drogowców. Choć może nie warto się w tym miejscu wyzłośliwiać, bo wiele z nich jeszcze do niedawna chwytała się wszystkiego, by przetrwać na powierzchni. Jak widać, ta walka będzie je dużo kosztować także po kryzysie.