Lockdown dosłownie zmroził ceny. NBP podał dane o inflacji bazowej
Inflacja bazowa, tak jak zapowiadali w piątek ekonomiści, wciąż utrzymuje się na wysokim poziomie, co zdaje się potwierdzać ostatnie prognozy Komisji Europejskiej, że Polska w 2020 r. będzie jednym z dwóch krajów, gdzie ceny wzrosną najbardziej w UE.
Narodowy Bank Polski podał w poniedziałek, że inflacja bazowa w kwietniu 2020 r. wyniosła 3,6 proc., tyle samo co miesiąc wcześniej. Analitycy spodziewali się 3,5 proc., ale obawiają się, że dane za ubiegły miesiąc mogą być zaburzone. Wskaźnik towarów i usług podawany przez GUS wyniósł 3,4 proc. po spadku z 4,6 proc. w marcu.
Narodowy Bank Polski podał w poniedziałek, że w kwietniu inflacja:
- po wyłączeniu cen administrowanych (podlegających kontroli państwa) wyniosła 2,5 proc. wobec 3,8 proc. miesiąc wcześniej;
- po wyłączeniu cen najbardziej zmiennych wyniosła 3,4 proc., wobec 3,5 proc. miesiąc wcześniej;
- po wyłączeniu cen żywności i energii wyniosła 3,6 proc., tyle samo co miesiąc wcześniej;
- tzw. 15-proc. średnia obcięta, która eliminuje wpływ 15 proc. koszyka cen o najmniejszej i największej dynamice, wyniosła 3,4 proc., tyle samo co miesiąc wcześniej.
Prognozy wzrostu cen w krajach UE, USA i Japonii opublikowała niedawno również Komisja Europejska. Wszędzie inflacja będzie albo niższa niż w 2019 r., albo na podobnym poziomie, tylko na Węgrzech i w Polsce przebije poziom ubiegłego roku. W Polsce może wynieść 2,5 proc., na Węgrzech 3 proc. Ceny spadną we Włoszech, Irlandii, Grecji, Portugalii i na Cyprze. Obniżki nie przekroczą 1 proc
Lockdown zmroził inflację bazową
Dane, które podał i GUS, i NBP generalnie są zgodne z oczekiwaniami ekonomistów. Po opublikowaniu w piątek wstępnych danych o CPI przez GUS ekonomiści mBanku od razu zapowiedzieli, że inflacja bazowa wyniesie 3,5-3,6 proc.
Problem z odczytem za kwiecień, na który zwracają uwagę analitycy Pekao, polega jednak na tym, że może on nie oddawać tego, co działo się faktycznie na rynku.
Zachowanie inflacji bazowej to w dużej mierze konsekwencja imputacji stosowanych przez GUS. Mówiąc skrótowo, wielu cen nie obserwowano lub nie były wiarygodne. Lockdown całkiem dosłownie zamroził inflację bazową
– uważają ekonomiści Pekao.
Inflacja bazowa ma utrzymać w ryzach finanse państwa
Narodowy Bank Polski oblicza inflację bazową na podstawie danych GUS o CPI. Nie bierze pod uwagę wszystkich towarów i usług, a tylko te najbardziej stabilne. Odpadają więc ceny, na które wpływ mają decyzje rządu i samorządów, oraz te najbardziej wrażliwe, które zależą od koniunktury na rynku (paliwa) czy pory roku (np. żywność). W ten sposób bank centralny stara się ocenić skutki prowadzonej polityki pieniężnej i jeśli trzeba zareagować, podnosi albo obniża stopy procentowe.
Jeśli bazowa inflacja niebezpiecznie szybko rośnie, bank centralny zwykle podnosi stopy. Jeśli ktoś jest rozrzutny, zadłużony i ma dużo kredytów, to mu więcej wysupłać na wyższe raty, a jeśli ich nie płaci, to banki naliczą mu wyższe odsetki karne. Jeśli ktoś oszczędza i trzyma dużo pieniędzy w banku, to się ucieszy, bo więcej zyska na odsetkach. Po podwyżce stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej banki też podniosą oprocentowanie na kontach i lokatach.
Ekonomiści największą uwagę przywiązują do inflacji, która nie uwzględnia cen żywności i energii. Pokazuje on trend, na który polityka pieniężna ma największy wpływ.