Kojarzycie kreski na niebie robione przez samoloty? Linie lotnicze przyznają: są problemem dla człowieka
Te kreski to smugi kondensacyjne i tak naprawdę problemem były od zawsze. Przewoźnicy dopiero teraz zdają się jednak zauważać, że prowadząc walkę ze zmianami klimatu należy wziąć je na tapet, ustalić, jaki mają one wpływ na ocieplanie Ziemi i po prostu je wyeliminować.
Branża lotnicza tak, jak wszystkie inne branże, ma ambicje, by stać się zeroemisyjna najpóźniej do 2050 r. Linie lotnicze podejmują w tym celu różnorakie działania. Niektóre jak możliwość dopłaty do biletu trącą greenwashingiem, bo przewoźnicy nie chwalą się, jak dokładnie sadzenie drzew w nierozwiniętych gospodarczo krajach ma się do redukcji emisji dwutlenku węgla.
Inne mają jednak już konkretne przełożenie na walkę ze zmianami klimatu. Przykładem może być stopniowa przesiadka na SAF, czyli zrównoważone paliwo lotnicze. SAF ma podobne właściwości do tradycyjnego paliwa, ale według IATA (Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych) jego szerokie wykorzystanie przyczyni się do redukcji emisji dwutlenku węgla o 65 proc.
Nowe paliwo produkowane jest m.in. z tłuszczów, biomasy i zużytego oleju spożywczego. Unijny pakiet Fit for 55 nakłada na linie lotnicze obowiązek zwiększenia odsetka SAF do co najmniej 5 proc. do 2030 r. i 63 proc. do 2050 r.
Cięcie emisji CO2 to nie wszystko
Według wyliczeń sam dwutlenek węgla wyrzucany z silników samolotów odpowiada za 2,4 proc. światowej emisji CO2. Za zejście z tego odsetka poza SAF mają odpowiadać też samoloty napędzane wodorem i prądem. To jednak pieśń odległej przyszłości - kwestia raczej dekad niż lat.
Linie lotnicze ostro zabrały się natomiast za inną kwestię - smug kondensacyjnych. Do tej pory była ona ignorowana do tego stopnia, że eksperci od dekarbonizacji określili ją mianem słonia w salonie. Czyli czegoś, czego teoretycznie nie da się zignorować, a jednak jakimś cudem jest całkowicie pomijane milczeniem. Tymczasem smugi mogą niemal podwajać wpływ, jaki lotnictwo ma na przyspieszanie tempa zmian klimatu. Mówi się, że zwiększają jego udział do 4 proc.
Teraz to się zmienia. Amerykańskie linie lotnicze takie jak Southwest Arlines, United Airlines i American Airlines wraz z Boeingiem, Airbusem i naukowcami z Imperial College London, Google Research oraz firmy Flightkeys stworzyli grupę o nazwie Contrail Impact.
Inicjatywa chce wyeliminować wpływ smug na klimat
W jaki sposób? Smugi kondensacyjne powstają z pary wodnej i sadzy, która jest wyrzucana z silników lotniczych. Ta mieszanka zderza się z zimnym powietrzem, a efekt widzimy w postaci białych smug utrzymujących się na niebie po przelocie samolotu. Zazwyczaj są one niegroźne.
Sytuacja zmienia się, gdy samolot przelatuje przez obszar, w którym temperatura jest bardzo niska, a wilgotność wysoka. Tworzą się wtedy kryształki lodu, a smuga zamiast rozproszyć się i zniknąć, utrzymuje się na niebie w postaci chmury, która odbija promienie słoneczne odbite od powierzchni Ziemi. I bum - mamy klasyczny efekt cieplarniany.
Badacze wraz z liniami lotniczymi chcą teraz zmodyfikować istniejące programy służące do planowania lotów tak, by zaczęły one uwzględniać warunki sprzyjające przekształcaniu się smug w odbijacze ciepła. A potem przekierowywały samoloty. Dokładnie tak samo jak ma to dzisiaj miejsce, kiedy na trasie lotu pojawi się burza.
Firma analityczna Satavia szacuje, że wystarczy zmiana 10 proc. tras lotów transatlantyckich, by zredukować wpływ smug kondensacyjnych na klimat aż o 80 proc. Z jej pomocy przy planowaniu połączeń korzysta już arabska linia Etihad. Jak widać walka ze smugami wreszcie wchodzi do lotniczego mainstreamu. I bardzo dobrze, bo aż trudno uwierzyć, jak długo temat smug był przez lotnictwo pomijany.