Kiedy Anna (imię zmienione) odebrała telefon z banku, nie mogła jeszcze wiedzieć, że to jej życiowa próba cierpliwości. Mieszkanie miało być gotowe latem 2021 r., na jesieni – akt notarialny, spokojne życie, planowanie przyszłości. Zamiast tego usłyszała tylko: komornik, przejęte środki, inwestycja zatrzymana.

Spłacali kredyt od miesięcy, choć mieszkania wciąż nie było. Budowa trwała podejrzanie długo. W końcu zaczęli sprawdzać fora, wymieniać się informacjami z innymi klientami. Jedni straszyli, że pójdą do sądu, inni uspokajali. Ale wszyscy zadawali sobie te same pytania: kiedy zbudują ten dom, co pieniędzmi, które wpłaciliśmy?
Ugoda, która miała zakończyć koszmar
Przełom nastąpił we wrześniu 2025 r., cztery lata po tym, gdy deweloper przestał spłacać zobowiązania. Po żmudnych rozmowach i negocjacjach małżeństwo usłyszało, że ugoda jest możliwa. Pieniądze, może nie wszystkie, zostaną im zwrócone w ratach.
Przez chwilę wydawało się, że koszmar dobiegł końca. Tylko na chwilę.
Gdy pani Anna wspomniała o ugodzie swojej księgowej, usłyszała zdanie, które przywróciło stary lęk: a sprawdziliście, czy od tego nie trzeba zapłacić PIT? I znów wróciło to dobrze znane uczucie: że jeśli życie już raz cię kopnęło, to zaraz poprawi fiskus.
Czytaj więcej w Bizblogu o podatkach
Czy państwo uzna, że odzyskanie własnych pieniędzy to zysk?
Interpretacja indywidualna wydawała się ostatnią deską ratunku. Anna wysłała wniosek, ale robiła to bez większych oczekiwań. Czekała kilka tygodni. Aż pewnego poranka nadeszła odpowiedź. Krótka, rzeczowa i – ku jej zdziwieniu – absolutnie jednoznaczna.
O przychodzie podatkowym będziemy mówić tylko wtedy, gdy po stronie podatnika pojawia się rzeczywista korzyść majątkowa – wyjaśnił dyrektor KIS.
A ponieważ zwrot od dewelopera to wyłącznie oddanie pieniędzy, które już raz wyszły z ich portfela, nie ma tu żadnego wzbogacenia. Nie ma więc przychodu. Nie ma PIT.
Zwrot wcześniej wpłaconych należności nie jest przysporzeniem, dlatego nie podlega opodatkowaniu – podsumował organ.
Ta historia mogła spotkać każdego
Choć losy bohaterów podobnych historii różnią się między sobą, ich emocje są dobrze znane wszystkim, którzy kupowali „dziurę w ziemi”. Mieli nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Potem znikąd pojawia się chaos, gdy inwestycja staje. Miesiące kompletnej niepewności, a na końcu – walka o odzyskanie każdej złotówki.
Interpretacja KIS nie cofnie czterech lat stresu, ale daje coś, czego często najbardziej brakuje: poczucie, że prawo czasem rozumie życiową logikę. Że zwrot pieniędzy nie jest zyskiem.
Jedna interpretacja podatkowa potrafi zmienić o wiele więcej niż tylko rubrykę w PIT. Przywraca wiarę, że wszystko może być normalnie.
Interpretacja indywidualna dyrektora KIS Sygn. akt: 0112-KDWL.4011.150.2025.1.JK






































