Jeśli Polska ma wejść do strefy euro, gdy dogoni gospodarczo Niemcy, to nie wejdzie do niej nigdy. Bo Niemcy mamy szansę dogonić tylko wtedy, gdy wcześniej wejdziemy do strefy euro.
Polska w strefie euro – takie rozważania są snute obecnie całkiem, zwłaszcza gdy obserwujemy, co się dzieje ze złotym od czasu wojny w Ukrainie. RPP podnosi więc stopy procentowe nie tylko by walczyć z inflacją, ale również, by umocnić polską walutę, bo silny złoty – znowu – pomoże walczyć z inflacją. Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl zwraca uwagę, że w tym roku Rada Polityki Pieniężnej zmieniła swoje postrzeganie roli złotego o 180 stopni.
A więc trwa walka o ratowanie złotego. I niby za sobą mamy już batalię, by kurs euro nie przebił 5 zł, co działo się w pierwszej połowie marca, ale nadal wcale nie jest dobrze.
Wiosenna walka o polską walutę skłoniła już nawet najzatwardzialszych przeciwników wejścia Polski do strefy euro do zmiany zdania. Najbardziej spektakularną metamorfozę przeszedł prof. Robert Gwiazdowski.
Niestety, podobnego zwrotu nie dokonali polscy politycy. Obecnie narracja jest taka: o przyjęciu euro będziemy mogli zacząć myśleć dopiero, kiedy pod względem poziomu rozwoju dogonimy Niemcy.
I nie ma znaczenia, że w sondzie prowadzonej przez „Rzeczpospolitą” w szerokim gronie ekonomistów niemal 70 proc., z nich zgadza się z tezą, że w strefie euro Polska byłaby bezpieczniejsza finansowo, a 65 proc. uważa, że wojna w Ukrainie jest argumentem za możliwie szybkim przyjęciem euro.
Więcej! Żaden z 37 ekspertów uczestniczących w tej sondzie nie zgodził się z tezą, że „starania o przyjęcie euro Polska powinna rozpocząć dopiero wtedy, gdy pod względem poziomu rozwoju gospodarczego dogonimy Niemcy”.
Politycy im nie wierzą i mówią: najpierw musimy doścignąć Niemcy i kropka.
Problem w tym, że możemy nigdy Niemców nie dogonić. A to znaczy, że jeśli nastawienie polskich władz się nie zmieni (albo sama władza się nie zmieni), do strefy euro Polska nie wejdzie nigdy.
Bo niby gonimy Zachód w całkiem niezłym tempie. W 1990 roku polskie PKB per capita stanowiło tylko 30 proc. niemieckiego, a dziś to już ponad 60 proc.
Dodatkowo pandemia okazała się dopalaczem w tym doganianiu, jak zauważył kilka miesięcy temu Polski Instytut Ekonomiczny. W ciągu dwóch lat pandemii polski PKB wzrósł o 2 proc., a w tym czasie niemiecki skurczył się o ponad 3 proc., a nawet biorąc pod uwagę kraje naszego regionu jak na przykład Czechy, też wypadamy świetnie, bo czeski PKB spadł o 4 proc.
Tylko że to nadrabianie strat nie będzie trwać wiecznie i zamiast patrzeć w przeszłość, należy jednak spojrzeć w przyszłość, a więc na prognozy. A niedawne analizy długookresowych prognoz OECD wskazują, że Polska może nigdy nie dogonić Niemiec. A przynajmniej na to wskazuje trend do 2060 roku.
Według OECD w 2060 roku polskie PKB per capita będzie wynosić nieco ponad 50 tys. dol., a niemieckie już blisko 75 tys. dol
Dlaczego zostaniemy z tyłu, skoro tak nam dobrze idzie od lat 90.? Bo Polska ma zdecydowanie za niski wskaźnik zatrudnienia. Niby bezrobocie małe, ale pracujących też mało ze względu na ujemny przyrost naturalny i starzenie się społeczeństwa. Z tego powodu po 2040 r. wzrost PKB w Polsce zdecydowanie spowolni, a w 2050 r. będziemy rozwijać się wręcz wolniej od Niemców, mimo że jako kraj biedniejszy powinniśmy szybciej.
OECD wytyka nam jeszcze choćby niską stopę inwestycji i skomplikowany system podatkowy.
A więc nie, Polska nie dogoni Niemców
Więcej! Marek Góra ze Szkoły Głównej Handlowe powiedział „Rz”, że jeśli mamy kiedyś dogonić Niemcy, to raczej będąc w strefie euro niż poza nią
A prof. Joanna Tyrowicz z UW i think tanku GRAPE dodaje:
No chyba że politycy postawili taki właśnie warunek o dogonieniu Niemiec właśnie dlatego, by nigdy nie zamienić złotego na euro.