REKLAMA

Ależ ten rząd jest sprytny! Co tam inflacja, będziemy zarabiać 7000 miesięcznie, a za Tuska nie dostawaliśmy nawet 4000 zł

Gabinet premiera Morawieckiego podniósł prognozę inflacji na przyszły rok. Zaklinanie, że czeka nas trudnych kilka-kilkanaście miesięcy nie ma już sensu. Średnie tempo wzrostu cen w 2023 r. ma sięgnąć prawie 10 proc., a to zwiastuje, że walka z drożną zajmie nam długie lata. Ale nie przejmujcie się tym, drodzy czytelnicy, bo kiedyś było gorzej.

kontrola paragonów skarbówka
REKLAMA

Już nie 7,8 proc. jak zakładano jeszcze niedawno w założeniach do projektu ustawy budżetowej. Rada Ministrów przyjęła ostateczną wersję projektu na przyszły rok, w którym zapisano, że ceny towarów i usług konsumpcyjnych urosną w 2023 r. o 9,8 proc.

REKLAMA

Rząd zastrzegł jednocześnie, że tak naprawdę nie możemy w ciemno obstawiać, że ta prognoza się ziści, bo przecież może dojść do kolejnych szoków podażowych, a ceny jedzenia i energii pofruną w kosmos.

Wynagrodzenia przegonią inflację. Nie martwcie się

To, że wzrost cen będzie odczuwalny, jest w zasadzie pewne. Pytaniem, które zadają sobie pewnie dzisiaj miliony Polaków jest to, czy ich zarobki będą pięły się w górę z taką samą szybkością.

I to w sumie już koniec złych wiadomości, bo zdaniem Ministerstwa Finansów tempo wzrostu wynagrodzeń sięgnie 10,1 proc.

Inna sprawa, że średnia inflacja uderza po kieszeni wszystkich jak leci, a z podwyżkami płac bywa różnie. Główne skrzypce w szalejącej drożyźnie odgrywają przecież paliw i energii elektrycznej. W 2023 r. mocno w górę pójdą opłaty za mieszkania i ceny żywności, czyli te komponenty wydatków budżetu domowego, na które Polacy wydają najwięcej pieniędzy. Wzrosty płac dotyczą za to zazwyczaj wybranych branż - w górę ciągną je w tym roku m.in. pracownicy branży IT.

Ale to tylko dygresja. Na papierze wygląda na to, że zamiast biednieć będziemy się bogacić. Bo niby jak ma być inaczej skoro wzrost wynagrodzeń prześcignie inflację? Rząd pisze też, że prognozowane przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto wyniesie 6 935 zł. Żeby przekonać nieprzekonanych, że wszystko idzie ku lepszemu na koniec mamy przypomnienie

Takich uwag jest zresztą więcej. W komunikacie na rządowej stronie możemy też przeczytać, że bezrobocie wzrośnie z 5 proc. (takie ma być pod koniec 2022 r.) do 5,4 proc., ale hola hola, siedem lat temu sięgało przecież 10 proc.

Czyli nie jest tak źle. Jesteśmy bogatsi niż za czasów Platformy Obywatelskiej, a zarobimy jeszcze więcej. Mamy i będziemy mieć mamy pracę, a wtedy było o nią trudno.

Ba, w dodatku spada nam dług publiczny. Przynajmniej w teorii, bo nie wiemy przecież, ile pieniędzy zostanie upakowanych w tzw. funduszu covidowym, który od dłuższego czasu służy do omijania konstytucyjnego limitu zadłużenia w wysokości 60 proc. PKB.

REKLAMA

Projekt budżetu przyjęty. Czekam teraz z niecierpliwością na debatę sejmową. Coś czuję, że w tym roku będzie wyjątkowo gorąca.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA