Import węgla z Rosji gwałtownie załamał się. Tego nikt się nie spodziewał
Szybko rosnący import do Polski taniego, dotowanego przez państwo węgla z Rosji nie tylko wyhamował w tym roku, ale wręcz zaliczył głęboki spadek. Z danych Eurostatu wynika, że do końca września sprowadziliśmy z Rosji o prawie 2 mln ton mniej tego surowca niż w tym samym okresie zeszłego roku.
Na zdjęciu: odkrywkowa kopalnia węgla kamiennego na Syberii.
Prawie 5 mln ton niesprzedanego węgla z polskich kopalń zalegające na hałdach plus stale spadające wydobycie węgla w polskich kopalniach muszą oznaczać jedno: większy import, głównie z Rosji, prawda?
Okazuje się, że sytuacja jest zgoła odwrotna. Jeszcze w styczniu i lutym import węgla z Rosji był wyraźnie wyższy niż w tym samym okresie zeszłego roku, ale od marca zaczął coraz szybciej spadać.
Według danych Eurostatu od początku roku do końca września sprowadziliśmy nieco ponad 8 mln ton „czarnego złota” (od węgla energetycznego po brykiet) z Rosji, a rok temu było to blisko 10 milionów. Biorąc pod uwagę wyjątkowo ciepłą końcówkę roku, raczej nie ma szans na to, by rosyjscy importerzy nadrobili te straty w ostatnim kwartale.
Zaznaczmy, że spadek importu nie dotyczy tylko rosyjskiego węgla. W ciągu 9 miesięcy łączny spadek to ponad 1,5 mln ton.
Najnowsze dane na temat importu węgla przekazał nam we wtorek katowicki oddział Agencji Rozwoju Przemysłu, który zajmuje się monitorowaniem rynku węgla w Polsce. Poniższe dane - w przeciwieństwie do tych z Eurostatu - dotyczą tylko węgla kamiennego, bez brykietu i podobnych produktów pochodnych:
Najnowsze dane dotyczące importu węgla kamiennego na teren Polski dotyczą października. Ogółem import tego surowca w okresie styczeń-październik wyniósł 13,7 mln ton (w tym węgiel energetyczny: 10,9 mln ton). Import węgla kamiennego (energetycznego i kokosowego) z Rosji w październiku wyniósł: 0,8 mln ton
- informuje nas Agencja Rozwoju Przemysłu.
Szczyt importu mamy za sobą
Przypomnijmy, że gdy w zeszłym roku do Polski zostało sprowadzone blisko 20 mln ton węgla, w tym około 13,5 mln ton z samej Rosji, eksperci i komentatorzy rynku surowców energetycznych przewidywali, że 2019 rok okaże się jeszcze lepszy dla zagranicznych eksporterów. Jak wyjaśnić ten zaskakujący zwrot?
Wydaje się, że rok 2018 był momentem przełomowym, w którym import węgla do Polski osiągnął swoje historyczne maksimum. Transformacja energetyczna zaczyna być powoli zauważalna, pod postacią malejącego zapotrzebowania na węgiel
- komentuje dla Bizblog.pl Andrzej Rubczyński, dyrektor ds. strategii ciepłownictwa w Forum Energii.
Ekspert think tanku wskazuje, że „rosnące w takt wzrostu ambicji unijnej polityki klimatycznej ceny CO2 będą utrzymywały tendencję spadkową produkcji energii w krajowych elektrowniach opalanych węglem”. Rubczyński dodaje, że ciepłownictwo też będzie przechodziło gruntowną modernizację i stopniowo odchodziło od węgla.
„Na hałdach ciągle są duże zapasy węgla, ponieważ w roku 2018 przekontraktowano import oraz mamy ciepłą aurę, co skutecznie obniża popyt ciepłownictwa i energetyki” - mówi nam ekspert Forum Energii.
Rosnące ceny emisji CO2 przyduszą energetykę węglową
Energetyka ma jeszcze jeden problem. Są to rosnące ceny CO2 i rosnący import tańszej energii do Polski obciążonej mniejszym ładunkiem kosztu CO2
- ostrzega Andrzej Rubczyński.
To jeszcze nie wszystko. Zapotrzebowanie na węgiel spada też za sprawą wzrostu produkcji energii elektrycznej z odnawialnych źródeł energii. Mniejsza o 8 proc. produkcja krajowej energetyki pociągnęła za sobą spadek zapotrzebowania na węgiel aż o 2,2 mln ton, tłumaczy ekspert.
Wszystko wskazuje na to, że rynek węgla będzie kurczył się w kolejnych latach. Jeśli za przykładem Krakowa pójdą inne miasta i miejscowości, zakazując palenia węglem, zapotrzebowanie na ten surowiec będzie gwałtownie spadać.
Jeżeli walka ze smogiem będzie prowadzona na serio, to rynkowy popyt na węgiel spadnie o 10-12 mln ton. Drugie tyle zwolni ciepłownictwo systemowe zapewne w ciągu dwóch dekad
- ocenia Andrzej Rubczyński.
Jeszcze w 2015 roku wydobycie „czarnego złota” w polskich kopalniach przekroczyło 72 mln ton, a import z Rosji wynosił niecałe 5 mln ton. To oznaczało, że rosyjski węgiel stanowił umiarkowane 6 proc. krajowego wydobycia.
Zaledwie w ciągu trzech lat krajowa produkcja spadła o niemal 9 milionów ton, za to import zza naszej wschodniej granicy wzrósł blisko trzykrotnie, do 13,47 mln ton. W efekcie węgiel z Rosji w 2018 roku stanowił już 21 proc. całego wydobycia w polskich kopalniach.
Władimir Putin nakazuje zwiększenie eksportu węgla
W tym roku ta tendencja odwróciła się, ale warto pamiętać, że kilka słabszych miesięcy dla importerów to jeszcze za mało, by przesądzać o zmierzchu importu tego surowca z Rosji. Od lipca wwóz „czarnego złota” z Rosji znów zaczął przyspieszać, a już we wrześniu okazał się wyższy niż w zeszłym roku.
Nie zapominajmy, że zwiększenie wydobycia i eksportu węgla w Rosji od niedawna jest jednym z priorytetów polityki gospodarczej w Moskwy. Rządowe dotacje do eksportu rosyjskiego węgla mogą znacząco wpłynąć na zwiększenie konkurencyjności tego surowca, a co za tym idzie, doprowadzić do zwiększonego importu do Polski.
Coraz gorszy klimat - nie tylko polityczny - dla węgla powoduje, że coraz większe wątpliwości budzą plany budowy nowych kopalń i elektrowni węglowych w Polsce.
Należy bardzo ostrożnie podchodzić do decyzji o budowie nowych pokładów wydobywczych czy wręcz nowych kopalń, aby się nie okazało, że po ich uruchomieniu nie będzie już zbytu na ich produkt i zostaniemy wszyscy z długiem do spłacenia
- ostrzega Andrzej Rubczyński z Forum Energii.