Czeka nas wojna w Europie na gaz ziemny? Amerykanie najwyraźniej pozazdrościli Rosji
Kryzys energetyczny w Europie, który głównie dotyczy gazu ziemnego obudził ze śpiączki amerykański rynek, cierpiący przez pandemię na nadpodaż. Ale za chwilę ma się to zmienić, bo w Stanach Zjednoczonych myślą już tylko o tym, jak ulżyć Europie, cierpiącej na brak gazu, a przy okazji rzecz jasna zarobić krocie. Będzie powrót sankcji dla Nord Stream 2?
Sytuacja energetyczna w Europie cieszy amerykańskich eksporterów, którzy wreszcie widzą szansę na zarobek. Wiedzą też doskonale, że jak zawsze przed ewentualnymi zyskami kroczą konieczne nakłady. Jak donosi „Financial Times” Charif Souki, szef spółki Tellurian, zajmującej się eksportem gazu LNG, celuje nawet w budowę w Zatoce Meksykańskiej nowego portu eksportowego, wartego 15 mld dol.
USA wiceliderem w eksporcie gazu?
Amber McCullagh, dyrektor firmy konsultingowej Enverus, spodziewa się że w ciągu najbliższych lat w USA powstanie w sumie pięć nowych projektów inwestycyjnych związanych z eksportem gazu. Chodzi i o budowę nowych obiektów, i modernizację już istniejących.
Wtedy zdolności transferowe mogłyby osiągnąć poziom nawet 20 mld stóp sześciennych dziennie (w pierwszym półroczu 2021 r. była połowa z tego). W ten sposób Stany Zjednoczone stałyby się drugim – zaraz po Australii – co do wielkości eksporterem na świecie.
Waszyngton chce odsunąć trochę Moskwę od Europy
Widać też jak na dłoni, że europejski kryzys energetyczny pozwolił myśleć Amerykanom, że skoro Rosja uzależniła tyle krajów od swoich dostaw gazu, to dlaczego im miałaby się taka sama sztuka nie powieść?
Warunki rynkowe w Europie i na całym świecie znacznie przekraczają dostępną podaż zapotrzebowania na LNG
– uważa Matt Schatzman, dyrektor generalny spółki NextDecade.
Mike Sabel, szef Venture Global, poszedł o krok dalej i zaakcentował jak jest „ważne, aby sprostać tej rosnącej potrzebie i przynieść bezpieczeństwo energetyczne Europie i nie tylko”.
Za chwilę może się więc okazać, że rosyjskie uzależnienie Europy od gazu jest złe, ale to amerykańskie - jest już bardzo dobre. Otwarcie wszak na nowo możliwości eksportowych może pozwolić Waszyngtonowi osiągnąć niezmienny od wielu lat cel: korzyści geostrategiczne pokazując, że jest realna alternatywa dla dostaw energii z Rosji. Być może więc czeka nas powrót do sankcji wobec Nord Stream 2. Nowy gazociąg jest już ukończony, ale kwestia jego uruchomienia utknęła w niemieckich sądach. Chcąc nieco wypchnąć energetycznie Rosjan poza Europę - utrudnianie transferu gazu ziemnego przez ten rurociąg mogłoby się wpisywać w nową politykę energetyczną USA. Owszem, wcześniej amerykański prezydent Joe Biden uzgodnił z byłą już kanclerz Niemiec Angelą Merkel, że więcej sankcji nie będzie. Ale teraz nie ma już Merkel, gaz jest wyjątkowo drogi i rysuje się okazja, żeby przynajmniej trochę upchnąć Rosjan. W USA będą chcieli wykorzystać taki zbieg okoliczności.