Elon Musk nazwał nurka pedofilem. Przeprosił, ale nie pójdzie na ugodę, więc będzie proces
Vernon Unsworth, jeden z nurków, biorących w zeszłym roku udział w ratowaniu 12 chłopców i ich trenera z zalanej jaskini w Tajlandii, został nazwany przez prezesa Tesli pedofilem na Twitterze, więc go pozwał. Elon Musk przeprosił za swoje słowa, ale nie zamierza iść na ugodę. Sprawa o niesławienie będzie rozpatrywana w sądzie 3 grudnia.
Jak podaje Reuters, do wytoczonego przez Vernona Unswortha procesu o zniesławienie jednak dojdzie, bo Elon Musk odrzucił możliwość ugody z brytyjskim nurkiem, choć jak podaje CNBC, wcześniej próbował przekonać sąd o odrzucenie pozwu, co zresztą spotkało się z odmową. Pierwsza rozprawa już 3 grudnia w Los Angeles. Nurek będzie żądał 75 tys. dolarów zadośćuczynienia oraz obietnicy od Muska, że nie będzie więcej publikował podobnych oskarżeń.
Reprezentujący miliardera prawnik Alex Spiro stwierdził, że jego klient nie ma intencji pójścia na ugodę w sprawie pozwu Brytyjczyka. Według portalu Buzzfeed powiedział nawet, że działania powoda uważa za próbę wyciągnięcia pieniędzy i autopromocję.
Obecnie przed sądem trwa ustalanie, które dowody w sprawie zostaną dopuszczone. We wtorek opublikowano w sieci dokumenty, dotyczące sprawy. Proces będzie dla Muska o tyle trudniejszy niż życzyłaby sobie tego obrona, że sąd nie zakwalifikował Vernona Unswortha jako osoby publicznej (w takim przypadku granica dopuszczalnego prawnie ubliżania leży dalej).
Nie zgodził się jednocześnie na zaliczenie słów miliardera do zgodnej z wolnością słowa obrazy drugiej osoby. Tweety Muska będą więc traktowane nie jako wyzwiska, ale jako insynuacje faktycznego obcowania z nieletnimi.
Jak podaje CNBC, Unsworth nie musi nawet udowadniać, że Musk świadomie publikował bezpodstawne oskarżenia i działał przy tym w złej wierze. Wystarczy, że dowiedzie niedbałości prezesa Tesli w kwestii sprawdzenia zgodności swoich podejrzeń ze stanem faktycznym.
Choć wydawać by się mogło, że wzajemne oskarżanie i wyzwiska to w Internecie norma, w tej sprawie jest coś więcej niż słowa. Według opublikowanych we wrześniu dokumentów okazało się, że Musk, według którego Unsworth mógł być drugim Epsteinem (Jeffrey Epstein didn't kill himself), wydał tysiące dolarów na prywatnego detektywa (Buzzfeed News miał wykazać, że był on w rzeczywistości skazanym w przeszłości oszustem), który miał szukać informacji na temat sławnego nurka.
Według Unswortha, prezes Tesli anonimowo zgłaszał się do różnych mediów w Wielkiej Brytanii i Australii i świadomie podsyłał im fałszywe i krzywdzące informacje na jego temat. Jak podaje Buzzfeed, pisał m.in. o tym, że Vernon Unsworth pojął za żonę... 12-letnią w tym czasie dziewczynkę. Prawnicy twierdzą jednak, że Musk otrzymał od rzekomego detektywa zupełnie inną wiadomość (dziewczyna miała być pełnoletnia), ale mimo to zdecydował się skontaktować z Buzzfeedem.
Elon Musk przyznał, że było to najgłupsza rzecz, jaką w życiu zrobił i sam siebie nazwał pier*olonym idiotą (a fucking idiot). Utrzymuje, że został oszukany przez pseudodetektywa, który sam zgłosił się wcześniej i zaproponował wykonanie zlecenia. Buzzfeed informował, że mężczyzna wrócił już do więzienia w związku ze złamaniem zasad zwolnienia warunkowego.
Ekstremalna akcja ratunkowa
Wszystko zaczęło się 23 czerwca zeszłego roku, kiedy świat obiegła wiadomość o zaginięciu grupy chłopców z drużyny piłkarskiej w wieku 11-16 lat oraz ich trenera w północnej Tajlandii.
Odnalezieni zostali dziesiątego dnia w trudno dostępnej, zalanej jaskini Tham Luang. Mówi się, że była to najbardziej niebezpieczna akcja ratownicza w historii.
Samo przygotowanie nurków trwało kilka dni, a misja kolejne trzy. Do zalanej jaskini ciężko się było dostać ze względu na niekiedy bardzo wąskie tunele. W trakcie akcji jeden z nurków stracił życie.
Musk: zbuduję łodzie podwodne
Swoją pomoc zaoferował Elon Musk, sugerując, że The Boring Company może zająć się zrobieniem tunelu podwodnego w postaci nylonowej rury. Rzecznik firmy przyznał, że rozmawia z tajskim rządem na temat wsparcia. Musk nie czekał na aprobatę i zajął się przygotowywaniem bardzo wąskiej łodzi podwodnej, która zmieściłaby dziecko.
Jeden z nurków, którego działania były kluczowe dla sukcesu misji, Vernon Unsworth, wyśmiał to rozwiązanie. Jego zdaniem taka łódź nie miałaby szansy przepłynąć przez wąskie korytarze z trudnymi zakrętami. Nurek nazwał propozycję Muska zagraniem marketingowym i posunął się nawet do stwierdzenia, że prezes Tesli powinien sobie wsadzić tę łódź w cztery litery.
Ostatecznie obyło się bez Muska i 10 lipca wszyscy zaginieni zostali uratowani, ale miliarder postanowił dać upust swojej goryczy na Twitterze. W tweetach zaprzeczył słowom nurka, jakoby miał być wypraszany przez osoby, zajmujące się akcją.
Miliarder dalej podtrzymywał słuszność swojego rozwiązania i wezwał Unswortha do pokazania filmu z uwolnienia chłopców. Szybko jednak puściły mu nerwy i stwierdził, że i tak przetestuje swoją miniłódź w tej samej jaskini, na odchodnym nazywając nurka pedofilem (Sorry pedo guy, you really did ask for it.). Po wywołaniu burzy na Twitterze, pozostał przy swoim (Bet ya a signed dollar it's true).
To tylko taki epitet
Wkrótce Elon Musk przeprosił, ale jego tłumaczenie było dość kuriozalne. Jak wyjaśnił, w RPA, gdzie się wychował, „pedo guy” to typowy epitet i wcale w ten sposób nie zarzucił Unsworthowi pedofilii.
Musk na pozew nie musiał długo czekać. Wszystkie formalności ze strony Unswortha zostały dopełnione we wrześniu. Pozew miał dotyczyć także maili, jakie Musk rzekomo napisał do reportera portalu Buzzfeed w sierpniu zeszłego roku. Wzywał w nich, by zaprzestali bronienia gwałcicieli dzieci. Korespondencja może być wykorzystana w sądzie jako dowody, wskazujące na ówczesny stan umysłu Muska.