Elon Musk dzięki Tesli wszedł do elity miliarderów. Wkrótce czeka go kolejny deszcz zielonych
Ponad 70 miliardów dolarów. Tyle obecnie jest wart majątek Elona Muska, co daje mu siódme miejsce wśród najbogatszych ludzi świata. Kosmiczna wycena akcji Tesli wkrótce umożliwi Muskowi sięgnięcie po nagrodę finansową wartą ponad 2 mld dol. Już drugą w ostatnich dwóch miesiącach.
Jeszcze w połowie marca Bloomberg wyliczał majątek Muska na 24,5 mld dol., co oznacza, że w ciągu czterech miesięcy pochodzący z RPA biznesmen wzbogacił się o 46 mld dol. (182 mld zł), a to niemal tyle ile wyniosły wpływy do polskiego budżetu w pierwszej połowie bieżącego roku (197,5 mld zł).
Nie chodzi tu jednak o majątek w potocznym rozumieniu, bo to nie jest tak, że Elon Musk dostał od teściów jakąś działkę nad morzem oraz kamienicę po zmarłej cioci. Majątek w tym przypadku to po prostu należące do niego akcje Tesli, które w tym roku podrożały jak rękawiczki jednorazowe w czasie wybuchu epidemii koronawirusa.
Po krachu giełdowym, który rozpoczął się pod koniec lutego, gdy stało się jasne, że epidemia koronawirusa będzie miała globalny zasięg, akcje gwałtownie Tesli potaniały, osiągając cenę 361 dol. 18 marca. Gdy rynki ochłonęły, a Tesla pokazała, że nawet w czasie pandemii radzi sobie doskonale, jej akcje zaczęły szybko drożeć. W ostatnich dniach nastąpiła prawdziwa eksplozja wyceny spóki.
Za jeden walor Tesli płaci się obecnie 1544 dolarów, co daje wycenę Tesli na poziomie 263 mld dol. Jednocześnie majątek Elona Muska urósł do 70.5 mld dol. Według Bloomberga więcej ma tylko sześć osób na świecie, w tym Jeff Bezos, Bill Gates i Mark Zuckerberg. W tyle został etatowy miliarder Warren Buffet, który teraz ma „tylko” 69,2 mld dol.
Oczywiście te wszystkie dodatkowe miliardy Elona Muska są czysto wirtualne, bo w żywą gotówkę zmieniłyby się tylko wówczas, gdyby szef Tesli postanowił je sprzedać. Swoją drogą wtedy ich wartość pewnie w kilka minut spadłaby niemal do zera, bo wszystko tutaj opiera się na wierze inwestorów w geniusz Elona Muska, a nie na twardych wynikach finansowych jego spółki.
Właściwie te miliardy nie są jednak całkiem wirtualne, a wszystko za sprawą bardzo ciekawej umowy, jaką w 2018 roku Musk podpisał ze swoją firmą. Umowa ta umożliwia przedsiębiorcy zakup określonej liczby akcji Tesli po ustalonej cenie, jeśli zostaną spełnione szczególne warunki finansowe.
Pierwsza tego typu nagroda została już zrealizowana. Nastąpiło to, gdy w maju średnia wartość giełdowa Tesli z ostatnich sześciu miesięcy przekroczyła 100 mld dol. ELon Musk dostał wtedy możliwość zakupu 1,69 mln akcji spółki po 350 dolarów, czyli za 591 mln dol. – znacznie poniżej ich wartości rynkowej.
Przy wycenie akcji Tesli na poziomie 1544 dol. (zamknięcie notowań w piątek 10 lipca) pakiet 1,69 mln akcji Tesli jest wart nieco ponad 2,6 mld dol. Po odliczeniu ceny zakupu daje to przeszło 2 mld dol.
Jeśli średnia wycena Tesli z ostatnich miesięcy przekroczy 150 mld dol. (a to już zapewne niedługo), Elon Musk uzyska prawo do zakupu kolejnego pakietu 1,69 mln akcji, ponownie za 350 dol. za sztukę. Zakładając, że wycena spółki utrzyma się na obecnym poziomie, będzie to oznaczało kolejny bonus o wartości 2 mld dol.
Wtedy Elon Musk poczeka na kolejny bonus, przy progu 200 mld dol, potem przy 250 mld dol., a ostatni przy 300 mld dol. To już nie taka abstrakcja, jak jeszcze niedawno, bo już dzisiejsza wycena Tesli jest blisko tej ostatniej wartości. Co stanie się, gdy zaplanowany na 22 września „dzień baterii” naprawdę okaże się przełomowym wydarzeniem w energetyce, jak jest zapowiadany? Nawet nie próbuję zgadywać, ile wtedy będą warte akcje Tesli.