REKLAMA

Dramat LOT-u. Te prognozy oznaczają ogromne kłopoty dla naszego przewoźnika

Pasażerowie biznes klasy nie zamierzają wracać do latania w takiej skali jak przed pandemią. Najnowsza prognoza przesuwa datę odrodzenia się podróży służbowych aż do 2026 r. Dla PLL LOT i innych tradycyjnych przewoźników oznacza to konieczność radykalnego przemeblowania modelu działania. (Fot. Wojciech Zaręba)

Dramat LOT-u. Te prognozy oznaczają duże kłopoty dla naszego przewoźnika
REKLAMA

Ryanair kosi konkurencję, Już niedługo po wybuchu pandemii stało się jasne, że tanie linie zyskają nad konkurentami przewagę. O ile ruch turystyczny wraz z luzowaniem restrykcji epidemicznych szybko wracał do normy, o tyle wielki biznes z powrotem do samolotów jakoś się nie kwapił.

REKLAMA

Taka sytuacja była i jest dla tradycyjnych przewoźników niezwykle kłopotliwa. Przyjmuje się, że przed czasami Covid-19 struktura dochodów takich linii jak PLL LOT, Air France czy Lufthansa wyglądała następująco:

  • sprzedaż biletów lotniczych stanowiła ok. 60 proc. dochodów
  • z tych 60 proc. aż trzy czwarte przynosiła klasa biznes

Podróże samolotem. ma problem. Pandemia wykończyła klasę biznes

Zwykli budżetowi pasażerowie choć stanowili zdecydowaną większość byli dla przewoźników marginesem. Koronawirus wywrócił jednak wszystko do góry nogami. I wiele wskazuje na to, że do nowej normalności linie muszą zacząć się przyzwyczajać. Organizacja The Global Business Travel Association (GBTA)  policzyła, że w ubiegłym roku rynek podróży służbowych urósł o 5,5 proc. - do 697 mld dolarów. To mniej więcej połowa tego, co z okresu sprzed pandemii.

Jeszcze gorszym newsem jest to, że na całkowite odbicie, zdaniem GBTA, przyjdzie liniom poczekać aż do 2026 r. To może sprawić, że przepaść między tradycyjnymi liniami a lowcostami jeszcze się powiększy. Te ostatnie zbliżają się obecnie do -12 proc. straty względem 2019 r. czyli odbudowały 88 proc. ruchu. Tradycyjni przewoźnicy osiągnęli 77 proc. ruchu.

PLL LOT zakopany w długach

Co to oznacza dla naszego narodowego przewoźnika? Ano to, że LOT będzie musiał kontynuować kierunek obrany w 2020 r. i oferować klientom tanie loty w atrakcyjne kierunki turystyczne. W tym roku linia pochwaliła się uruchomienie tras do Kairu, Baku, Sarajewa, Prisztiny, Bombaju i Rijeki. Sęk w tym, że ten segment rynku od lat jest silnie obstawiony przez Ryanaira i Wizzaira. Rok temu taka rywalizacja zakończyła się porażką polskiej linii.

Na to wszystko nakłada się jeszcze niewesoła kondycja finansowa LOT-u. Przewoźnik zaraportował, że 2021 r. zakończył stratą netto z działalności podstawowej w wysokości 1 mld i 327 mln zł. Rok wcześniej firma zamknęła także grubo pod kreską, bo tracą ponad miliard złotych.

Tymczasem już od końca 2023 r. LOT będzie musiał zacząć spłacać pożyczkę od państwa w wysokości 1,8 mld zł. Dla porównania Lufthansa swoje długi u rządu Niemiec już spłaciła.

REKLAMA

Szefowie polskiego przewoźnika pozostają jednak dobrej myśli. Wskazują, że w tym roku linia przewiezie ok. 8 mln pasażerów, a w kolejnych latach osiągnie wyniki zbliżone z czasów sprzed Covid-19. O tym, że dobrze płacącej klasy biznes prawdopodobnie wśród tych klientów nie będzie jednak milczy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA