3000+ na węgiel. Rząd przyspiesza działania, bo dał plamę
Cena gwarantowana węgla miała nie tylko uspokoić klientów. Po tym, jak światło dzienne ujrzał list prezesa URE do minister klimatu i środowiska z początku czerwca, jest raczej pewne, że to był też pomysł na ukrócenie rekordowych marż spółek energetycznych, o których robi się w Polsce coraz głośniej. Energetyka, zwłaszcza ta węglowa, może jednak spokojnie spać dalej. Na razie nie będzie cięć ekstra zysków. Bo cenę gwarantowaną ma zastąpić dodatek węglowy.
Rząd nie chce już więcej marnować czasu więc przyspiesza z ustanowieniem jednorazowego dodatku węglowego w wysokości 3000 zł dla gospodarstw domowych, opalanych węglem. Proponowane przepisy już trafiły do Sejmu i za chwilę będą procedowane. Tak, jak w przypadku ceny gwarantowanej węgla, z której rząd ostatecznie zrezygnował, tak i tutaj podstawowym warunkiem do otrzymania pieniędzy będzie wpis lub zgłoszenie źródła ogrzewania do Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków.
Dodatek węglowy - do kiedy czas na wniosek?
Zgodnie z projektem, który trafi na posiedzenie Sejmu zaplanowane od 20 do 22 lipca, dodatek węglowy będzie przysługiwał gospodarstwom domowym, dla których głównym źródłem ogrzewania jest kocioł na paliwo stałe, kominek, koza, ogrzewacz powietrza, trzon kuchenny, piecokuchnia, kuchnia węglowa lub piec kaflowy na paliwo stałe – zasilane węglem kamiennym, brykietem lub peletem, zawierającymi co najmniej 85 proc. węgla kamiennego. Żeby dostać taki dodatek trzeba będzie najpóźniej do 30 listopada 2022 r. złożyć stosowny wniosek w swojej gminie. Samorządowi urzędnicy będą mieli miesiąc na wypłatę pieniędzy.
Premier o luce węglowej wie już od dawna
Zawierucha na rynku węgla ostatnio tylko przybiera na sile. Wszystko zaczęło się od wprowadzenia embarga na węgiel z Rosji. Złośliwi wytykają rządowi, że zrobił to za szybko i bez odpowiedniego przygotowania. Z kolei z ustaleń dziennikarzy Radia Zet wynika, że premier Mateusz Morawiecki otrzymywał już bardzo wyraźne sygnały o możliwym braku węgla na przełomie lutego i marca, tuż po napaści Rosji na Ukrainę. Szef rządu miał zareagować dopiero po dwóch miesiącach decyzją o utworzeniu niewielkiej rezerwy węgla. Pierwszy w tej sprawie do premiera miał pisać, już w lutym, szef aktywów państwowych Jacek Sasin. Potem też minister Anna Moskwa.
Taki apel w żaden sposób jednak nie przeszkadzał w tym, żeby minister Anna Moskwa zapewniała w kolejnych tygodniach na Twitterze, że w Polsce węgla nikomu nie zabraknie. Chociaż swojego szefa ostrzegała o zgoła czymś innym.