Chcieli zbijać kokosy w obłożonej sankcjami Rosji, teraz uciekają. Putin ma poważny ból głowy
Linie lotnicze, które latały do Rosji, mimo sankcji nałożonych na ten kraj, miały zarabiać górę pieniędzy. Ale chyba nie zarobią. Część z nich właśnie wycofuje się z rynku. Boją się, że ich samoloty po zameldowaniu się w rosyjskiej przestrzeni powietrznej stracą ubezpieczenie. A to już hazard, którego przewoźnicy bardzo nie lubią.
Air Astana ogłasza anulowanie wszystkich lotów do i z Federacji Rosyjskiej z powodu wygaśnięcia ochrony ubezpieczeniowej dla lotów komercyjnych
- taki komunikat pojawił się w piątek na fanpage'u kazachskiego przewoźnika
Narodowy przewoźnik Kazachstanu był jedną z niewielu linii, jakie wciąż obsługują połączenia do rosyjskich miast. A właściwie lepiej byłoby napisać obsługiwał, bo jak widać zachodnie sankcje nałożone na reżim Władimira Putina zaczynają odstraszać nawet najbardziej wytrwałych.
Przynajmniej tak wydawało się jeszcze kilka dni temu. Air Serbia - ostatni przewoźnik, który oferuje loty z Federacji Rosyjskiej na teren Europy - tak wywindowała ceny, że połączenie z Belgradem potrafiło kosztować nawet ponad 1000 euro. Linie Turkish Airlines zaczęły zgarniać sloty opuszczone przez firmy z UE i deklarowały znaczne zwiększenie skali działalności.
Ich rodacy z Pegasus Airlines idą jednak w ślady Kazachów. Lowcost ogłosił, że zawiesza latanie do Rosji między 13 a 27 marca. Turcy nie przyznali wprost co jest powodem tej decyzji, pisząc ogólnie o sankcjach, ale można się domyślać, że zmagają się z tym samym problemem co Air Astana.
Linie lotnicze nie mają w Rosji ubezpieczenia
Po inwazji na Ukrainę rynek został odcięty od usług branży ubezpieczeniowej. Zagraniczne linie lotnicze mogą teraz bazować na gwarancjach finansowych, które mogłoby udzielić im ich własne państwo.
Nawet jeżeli by do tego doszło, latanie nad Rosją wciąż będzie wiązać się z szeregiem trudności. Związane one będą na przykład z brakiem dostępności części.
Puenta jest jednak taka, że rosyjscy pasażerowie będą mieli coraz większe problemy z wydostaniem się z kraju. Obsługą połączeń międzynarodowych zajmuje się w tej chwili głównie Quatar Airlines, Emirates i Turkish Airlines.
Za chwilę mieszkańcy Rosji napotkają też trudności w przemieszczaniu się po kraju. Szef Ural Airlines przyznał, że jeżeli jego firma dostosuje się do sankcji, m.in. zwracając samoloty leasingodawcom, czekają ją jeszcze 2-3 miesiące funkcjonowania.
Podobny horyzont czasowy kreślą przed linią S7 Airlines niezależni eksperci. Bez rządowego wsparcia przewoźnik ma polatać od 45 do 60 dni.
Rosjanom grozi więc całkowity paraliż. Niedawno zaprezentowany projekt ustawy sugeruje, że rząd zamierza konfiskować zagranicznym leasingodawcom samoloty. Analitycy zastanawiają się, czy w obliczu embarga na części do maszyn Rosjanie zaczną kanibalizować swoje Boeingi i Airbusy, czy zaczną wkładać do nich zamienniki własnej roboty.
Władimir Putin przekonuje w tym czasie, że zachodnia myśl techniczna w ogóle nie jest rodakom potrzebna, bo przecież jego inżynierowie wymyślili własny, lepszy odrzutowiec. Rzeczywistość jednak jakoś zgrzyta i jak na razie widzimy tylko stopniowy upadek rosyjskiej branży lotniczej.