Najpierw kasa, potem rachunek. Nowy pomysł na rekompensatę za ceny prądu
Minister aktywów państwowych Jacek Sasin zasugerował, że Polacy mogliby otrzymać zaliczki na rekompensaty za prąd. Oznacza to, że wbrew wcześniejszym planom, pieniądze trafiłyby na nasze konta jeszcze przed opłaceniem rachunków.
Projekt ustawy dotyczącej rekompensat za prąd jest wciąż w przygotowaniu. W Sejmie znajdzie się prawdopodobnie dopiero za kilka tygodni. Członkowie rządu chętnie dzielą się jednak z mediami każdym nowym pomysłem, który trafia na tapet.
Zaliczki na prąd
Zastanawiamy się też nad takim rozwiązaniem, żeby w trakcie roku dać pewną zaliczkę na tę rekompensatę, a potem rozliczyć już całość, po końcu roku. Ale o tym nie chcę jeszcze mówić, bo to bardzo mocno skomplikowałoby ten proces. Ale może uda się tak zrobić
– wyznał w Radiu Zet Jacek Sasin.
Wicepremier potwierdził również, że same rekompensaty mają objąć całość podwyżki. Będą one rozliczane po zakończeniu roku, gdy ostatecznie dowiemy się, o ile więcej kosztowało korzystanie z energii elektrycznej. Niewykluczone, że rozliczenie będzie następować przy okazji składania deklaracji podatkowych.
Przypomnijmy, że rząd rozważa jednak, by rekompensatami objąć tylko najsłabiej zarabiających. Urzędnicy obliczyli bowiem, że zrekompensowanie wszystkim Polakom podwyżek cen prądu będzie się wiązało z wydatkiem 2 mld zł, a to dla budżetu państwa może okazać się zbyt dużym wydatkiem.
Czekają nas podwyżki cen prądu
Urząd Regulacji Energetyki (URE) zatwierdził nowe taryfy w grudniu – na początku dla Tauronu, a następnie dla Enei i Energii Obrót. Średni wzrost cen w taryfie G11 wyniesie ok. 12 proc. W skali roku zapłacimy więc za prąd ok. 100 zł więcej.
Jacek Sasin nie powiedział, czy na rekompensaty mogą liczyć klienci firm energetycznych, które wyznaczają wysokość taryf bez zatwierdzenia ich przez URE.