Rząd już wie, komu wypłaci rekompensatę za zbyt wysokie ceny prądu. Załapie się 6 proc. Polaków
Przedstawiciel rządu po raz pierwszy powiedział publicznie, ilu konkretnie Polaków może liczyć na rekompensaty w związku ze zbliżającymi się coraz większymi krokami podwyżkami cen energii.
Inflacja, nowy cel klimatyczny UE, szalejące ceny emisji CO2 na giełdzie ETS, bardzo kiepskie zapasy gazu ziemnego w Europie, zawirowania w produkcji i cenie ropy, a także prognozy o mroźniejszej zimie w tym roku. To wszystko powoduje, że do Polski, ciągle uzależnionej energetycznej od węgla, nadciągają spore podwyżki cen energii. Nasze elektrownie raczej nie działają charytatywnie i swoje rosnące koszty będą musiały gdzieś, czyli w kieszeni klienta, sobie odbić. Parę lat temu byliśmy już światkami podanego zjawiska. Wtedy rząd zafundował nam refundacje przysługujące w sumie ok. 15 mln gospodarstw domowych, co pozwoliło zostawić w kieszeniach ok. 2,4 mld zł.
A jak będzie teraz? Też nie ma co przyjmować się przyszłymi podwyżkami i fatalnymi prognozami, bo rząd i tak pomoże? Tym razem taka taktyka nie przyniesie nam żadnego sukcesu i może okazać się wyjątkowo ryzykowna dla naszych portfeli. Bo owszem, rząd zamierza otworzyć „parasol ochronny”, ale w porównaniu z tym poprzednim jest on bardzo odchudzony. Tak bardzo, że prawie go nie widać.
Ceny prądu: rekompensaty dla nielicznych
Już wcześniej minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka, a także Jacek Sasin, wicepremier i szef aktywów państwowych, dawali jasno do zrozumienia, że tym razem z rządowymi rekompensatami będzie nieco inaczej. Parasol cenowy ma dotyczyć bowiem tylko osób z ubóstwem energetycznym, których ma być z roku na rok mniej.
Udział procentowy osób zagrożonych ubóstwem energetycznym jest w naszym kraju malejący. Dzisiaj jest to około 6 procent Polaków. I oni właśnie mogą liczyć na rekompensaty
- zdradza minister Kurtyka w „Sednie Sprawy” Radia Plus.
Czyli jakby ustawić wszystkich Polaków w jednym szeregu, to finansowe wsparcie przyszłych rachunków za energię dotyczyć będzie wyłącznie co ok. 17 osoby. A co z resztą? Innym pozostaje jedynie bardzo mocne trzymanie kciuków, żeby podwyżka była tylko kilkunastoprocentowa, a nie większa. Oni żadnej pomocy od rządu nie dostaną.
Podwyżka rachunków jest nieunikniona
Jedno za to jest pewne: tych podwyżek nie uda się ominąć. Antywęglowy trend (nawet przy obecnych rekordach cenowych surowca) jest już zbyt silny. Ceny emisji CO2 od 31 sierpnia pozostają na poziomie ponad 60 euro za tonę. Na razie rekord ustanowiono w miniony czwartek (9 września): 62,87 euro. Nawet wicepremier Sasin gra już z biznesem w otwarte karty i w trakcie Forum Ekonomicznego w Krynicy stwierdził, że podwyżki cen energii są nieuniknione. Za wcześnie jednak spekulować o jej skali.
Tymczasem notowania energii elektrycznej na giełdzie tylko w tym roku urosły o 40 proc., co będzie miał wpływ na wysokość rachunków w gospodarstwach domowych. Kontrakty na przyszły rok w szczytowych godzinach opiewają nawet po 428 zł za MWh. To oznacza, że indywidualne rachunki mogą w 2022 r. skoczyć do góry o ok. 20 proc. Na początek.