REKLAMA

Polska ma najdroższą energię w UE, rozsypujące się elektrownie i dramatycznie mało czasu

W ostatnich tygodniach pandemia koronawirusa zdominowała przekazy medialne. Mimo to warto zwrócić uwagę na informację, która pojawiła się w tym tygodniu i mówi o stanie państwa polskiego równie dużo, co przepełnione szpitale.

Polska ma najdroższą energię w UE, rozsypujące się elektrownie i dramatycznie mało czasu
REKLAMA
REKLAMA

Zgodnie z danymi przedstawionymi przez think-tank Ember pomiędzy kwietniem a wrześniem 2020 r. średnie ceny energii elektrycznej w Polsce wynosiły 46 euro/MWh, czyli prawie 50 proc. więcej niż średnia dla reszty krajów Unii Europejskiej (31 euro/MWh). To oznacza, że nasza gospodarka jest zmuszona funkcjonować w warunkach najdroższej energii hurtowej na Starym Kontynencie i powoli traci swoją konkurencyjność. Proces ten zachodzi na szczęście powoli dzięki buforowi w postaci nadal relatywnie niskich kosztów pracy.

 class="wp-image-1284355"

Głównym winowajcą rekordowych cen hurtowych energii jest oczywiście struktura wytwarzania energii w naszych elektrowniach nadal oparta w przeważającej mierze o węgiel. To paliwo wysokoemisyjne, szkodliwe dla klimatu, za które rodzima energetyka musi w warunkach europejskiej polityki klimatycznej słono płacić. Na tyle słono, że firmy takie jak PGE, Tauron czy Enea zamierzają już w 2021 r. wydzielić aktywa węglowe do osobnego podmiotu, by odzyskać równowagę finansową.

Polska nie ma mostów energetycznych. Dlaczego?

Obecna sytuacja przekłada się na całkowicie rozbieżne interesy polskich firm, głównie przemysłu, i producentów energii, których właścicielem jest Skarb Państwa.

Pierwsza grupa chciałaby dostępu do jak najtańszego prądu, aby zachować konkurencyjność, co w obecnych warunkach oznacza wzmożoną presję na import energii. Druga – apelując do swojego rządowego właściciela – robi wszystko, by uniemożliwić przedsiębiorcom zakup prądu zza granicy i przenieść na nich coraz wyższe koszty swojego funkcjonowania.

To z tego powodu Polska nadal ma tak mało mostów energetycznych z sąsiadami, przez które mógłby się odbywać duży handel transgraniczny energią. Ten rodzaj gospodarczej autarkii w warunkach członkostwa naszego kraju w Unii Europejskiej nie może się jednak udać.

Dwa scenariusze dla polskiej energetyki

Problem wysokich cen hurtowej energii i utraty konkurencyjności przez polską gospodarkę można rozwiązać na dwa sposoby.

Pierwszy scenariusz zakłada realną i przemyślaną transformację krajowej energetyki w kierunku niskoemisyjnym. Na poziomie spółek ten proces już się rozpoczął. PKN Orlen i Grupa PGE, dwa podmioty konsolidujące wokół siebie największe spółki skarbu państwa, ogłosiły strategie osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2050 r. Jednak bez odpowiedniego poziomu decyzyjności w rządzie ich działania mogą okazać się niewystarczające.

Rząd nadal nie poparł tego samego celu na szczeblu Unii Europejskiej, blokując sobie dostęp do środków finansowych na przebudowę energetyki, a wiele kluczowych projektów, które mogłyby skutecznie obniżyć emisje naszej gospodarki, jest traktowanych po macoszemu.

Reprezentatywnym przykładem są tu szczególnie dwa ważne zadania stojące przed politykami. Po pierwsze, projekt rozwoju energetyki jądrowej, która miałaby zastąpić sporą część wycofywanych elektrowni węglowych. Po drugie, realne zamykanie nierentownych kopalń.

Drugi scenariusz to polityczna bezradność i samoregulacja rynku, która doprowadziłaby do skokowego importu energii. W takim ujęciu Polskę mógłby czekać los największego importera energii w Unii Europejskiej z powodu zaniechań w zakresie transformacji energetyki w kierunku niskoemisyjnym i skokowego wzrostu cen energii hurtowej. Utracilibyśmy jako państwo sporą dozę samodzielności w zamian za zachowanie konkurencyjności gospodarczej.

Ten scenariusz może mieć też o wiele bardziej dramatyczne skutki. Polska to duży kraj, a zapewnienie w sąsiednich krajach odpowiednich do jej potrzeb nadwyżek energii może okazać się trudne. Co wtedy?

Coraz mniej czasu na transformację energetyczną

REKLAMA

Zabezpieczając swoje interesy, Polska powinna jak najszybciej zdecydować się na kierunek zmian, tym bardziej, że są one nieuniknione. Park elektrowni węglowych jest już bardzo stary i dosłownie rozsypują się one na naszych oczach. Niedobory wywołane możliwymi awariami stają się poważnym ryzykiem szczególnie w okresie szczytowego zapotrzebowania na energię. Każdy blackout to gigantyczne straty gospodarcze.

Piotr Maciążek: publicysta specjalizujący się w tematyce sektora energetycznego. W 2018 r. nominowany do najważniejszych nagród dziennikarskich (Grand Press, Mediatory) za stworzenie fikcyjnego eksperta Piotra Niewiechowicza, który pozyskał wrażliwe informacje o projekcie Baltic Pipe z otoczenia ministra Piotra Naimskiego. Autor książki "Stawka większa niż gaz" (Arbitror 2018 r.), współautor książki Młoda myśl wschodnia (Kolegium Europy Wschodniej 2014 r.). Obecnie pracuje nad kolejnym tytułem – tym razem dotyczącym polskich służb specjalnych.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA