Pekin tupnął nogą i cena węgla runęła. Niemcy idą inną drogą i tną zyski spółek energetycznych
Chiny dały jasno do zrozumienia, że mają już powyżej uszu obecnego kryzysu energetycznego i przygotowują rządową interwencję, żeby nieco schłodzić rynek. W odpowiedzi cena węgla runęła w dół i wróciła do poziomów z połowy września.
W Chinach prawo bierze pod uwagę sytuację, w której Rada Państwowa może wprowadzić limity cenowe, w przypadku kiedy ceny danych towarów lub usług gwałtownie rosną. I teraz, w dobie kryzysu energetycznego, pekińska Narodowa Komisja Rozwoju i Reform ogłosiła, że przyjrzy się bliżej cenom węgla. Sprowadzi je do „rozsądnego poziomu” i „utrzyma porządek na rynku”. A, że to właśnie Chiny są zdecydowanym światowym liderem pod względem zarówno produkcji, jak i konsumpcji węgla – na reakcję globalnych rynków na te zapowiedzi nie trzeba było długo czekać. Tylko w Chinach kontrakty terminowe na węgiel energetyczny spadły o 11 proc. W portach ARA za to cena węgla w ciągu jednego zaledwie dnia runęła w dół o blisko 32 proc.
Cena węgla: Pekin ma dość i zapowiada interwencje
Teraz za tonę węgla w portach ARA trzeba zapłacić ok. 162,3 dol. To poziomy ostatni raz widziane w połowie września. 17 września obowiązywała jeszcze cena 164,9 dol. A potem było już tylko drożej. Kolejne rekordy pompował coraz większy kryzys energetyczny. Wiatr i słońce nie potrafiły nadrobić strat i znowu w centrum uwagi znalazł się węgiel. Szczyt nastąpił 5 października, kiedy w sportach ARA tona węgla kosztowała 274,5 dol. A co warto zauważyć: pułapy cenowe powyżej granicy 200 dol. ostatni raz widziane było 13 lat temu – w 2008 r.
Po zapowiedzi Pekinu o interwencji na rynku cen węgla doszło do gwałtownego spadku na poziomie 31,99 proc. Jeszcze w poniedziałek, 18 października, za tonę węgla trzeba było płacić 238,65 dol., a teraz – po komunikacie Narodowej Komisji Rozwoju i Reform – zaledwie 162,3 dol. Podobnie zaczęły zachowywać się też ceny węgla koksującego i koksu.
Pekin zadba również o to, żeby węgla na rynku było całkiem sporo. Patrząc na dane z 18 października, kiedy produkcja węgla w Chinach wyniosła przeszło 11,6 mln ton – już można mówić o wzroście w porównaniu z końcem września o ok. 1,2 mln ton. I taki poziom ma się utrzymać na dłużej. Rząd w Pekinie zapowiedział bowiem, że kopalnie będą pracować na pełnych obrotach, żeby dzienne wydobycie było na poziomie co najmniej 12 mln ton.
Niemcy w obronie rachunków zaniżają zyski spółek
Chiny stawiają na państwowe regulacje rynku, a inni z rekordowymi cenami energii starają się sobie poradzić jeszcze inaczej. Np. Niemiecka Federalna Agencja Sieci Przesyłowych postanowiła ograniczyć dopuszczalne zyski z nowej infrastruktury dla sieci energetycznych i gazowych do 2029 r., żeby w ten sposób ochronić konsumentów przed wyższymi kosztami energii. Regulator zaproponował 5,07 proc. dozwolonej stopy zwrotu dla nowej infrastruktury w porównaniu do 6,91 proc. obecnie. Ale operatorom nie do końca podoba się ten ruch. Zdaniem przedstawicieli przedsiębiorstwa energetycznego Energie Baden-Württemberg (EnBW) przez to m.in. wyhamuje ekspansja energii odnawialnej. W odpowiedzi firma nie wyklucza kroków prawnych.
Przypomnijmy, że w Polsce rządowe rekompensaty do zbyt wysokich rachunków za energię nie będą dotyczyć wszystkich, a tylko tych najuboższych, wydających największą część swojego dochodu na energetyczne opłaty. Tym samym na dopłaty od rządu mogą liczyć: pobierający dodatek mieszkaniowy, zasiłek stały, zasiłek okresowy; emeryci ze świadczeniem poniżej minimalnej emerytury; emeryci i renciści ze świadczeniem równym najniższej emeryturze; posiadający Kartę Dużej Rodziny, mieszczący się w pierwszym progu podatkowym i obecnie wychowujący trójkę dzieci oraz osoby z najniższymi dochodami zgodnie z rekomendacjami Banku Światowego.