Unijny limit ceny gazu coraz bardziej realny. Bruksela ma poprzeć racje Polski, a nie Niemiec
Ważą się losy ceny maksymalnej gazu i będzie to jeden z najważniejszych tematów szczytu unijnych przywódców w tym tygodniu. Teraz wydaje się, że Brukseli jednak jest bliżej do grupy 17 krajów, która opowiada się za takim rozwiązaniem niż do przeciwników, wśród których prym wiodą Niemcy. Berlin zresztą w ostatnim czasie zyskał nowego sojusznika. Międzynarodowy Fundusz Walutowy odradza bowiem UE wprowadzenia maksymalnych cen energii.
Po jednej stronie barykady jest zawiązana koalicja wśród 17 państw, którą tworzą m.in. Polska, Włochy, Grecja i Belgia. Ta grupa ma już powyżej uszu krętactw Gazpromu, które mają na celu jedynie dalsze rozdygotanie cen gazu, co od miesięcy bardzo skutecznie napędza kryzys energetyczny w Europie. Proponują ustalenie cenowego korytarzu, który nie pozwoli na większe wahnięcia ceny niż o 5 proc.
Taki przedział cenowy byłby na bieżąco weryfikowany, w odzwierciedleniu do innych kluczowych benchmarków energetycznych. Do tej pory jednak obserwatorzy nie dawali państwom opowiadającym się za maksymalną ceną gazu zbyt dużo szans na przebicie. Po drugiej strony wszak znalazły się m.in. Niemcy, Holandia i Dania. Zamiast ustanowić górną granicę dla ceny gazu, nasi zachodni sąsiedzi proponują organizować wspólne zakupy surowca. W ustanawianiu odgórnej granicy cenowej widzą wylewanie dziecka z kąpielą.
Kafsack utrzymuje jednocześnie, że nie każde państwo może sobie pozwolić na taki pakiet pomocowy dla swoich mieszkańców jak Niemcy (wart 200 mld euro), a też Europejczyków w dłuższej perspektywie czasowej nie stać na płacenie za gaz wielokrotnie więcej niż w Ameryce Północnej czy Azji.
Cena gazu: Bruksela proponuje wprowadzić limit
Cena gazu na giełdzie Dutch TTF Gas Futures obecnie wynosi ok. 135-136 euro. To nie aż tak dużo porównując do szczytów z końca sierpnia, kiedy za 1 MWh gazu przyszło płacić blisko 350 euro. Ale jak cofniemy się w czasie o rok, to perspektywa zmienia się wszak jeszcze bardziej. W połowie października 2021 r. 1 MWh gazu kosztowała niecałe 45 euro. Granicę 40 euro pokonano dopiero w zeszłorocznym wrześniu. Te skokowe różnice ceny gazu, które stoją za obecnym kryzysem energetycznym, coraz bardziej niepokoją Brukselę. Zwłaszcza że Gazprom ani myśli rezygnować z manipulacji przy okazji dostaw surowca.
Dlatego Komisja Europejska ma coraz bardziej brać stronę Polski i innych krajów, które od tygodni namawiają Brukselę na wprowadzenie maksymalnych cen gazu, co w ich opinii, pokrzyżuje plany Putina. Zwłaszcza że w ciągu raptem roku udział gazu z Rosji w europejskim rynku spadł z 40 do 7 proc. Dlatego najlepszym rozwiązaniem miałby być tymczasowy mechanizm ceny maksymalnej dla gazu na holenderskiej giełdzie.
Pakiet rozwiązań miałby dotyczyć też mechanizmu ograniczania skoków cen w ciągu dnia. KE zamierza również wzmocnić platformę wspólnych zakupów, która miałaby koordynować wypełnianie magazynów gazu po zimie. Państwa członkowskie mogłyby wspólnie kupować gaz, który stanowiłby co najmniej 15 proc. ich magazynów. Przy całkowitym wykluczeniu Rosji z dostaw. Wszystkie te propozycje mają być dyskutowane w trackie szczytu unijnych przywódców, który planowany jest na 20-21 października.
MFW do UE: nie róbcie tego
Wprowadzenie jakichkolwiek limitów cenowych energii w Europie bardzo nie podoba się Kristalinie Georgiewej, szefowej Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW). Uważa, że Bruksela nie powinna podejmować takich działań. Jej zdaniem rozwiązania, po które się sięga, powinny mieć konkretny cel, być tymczasowe, ale przede wszystkim mają pomagać najsłabszym.
Szefowa MFW zwraca uwagę, że po pierwsze ciągle nie wiadomo, jak długo jeszcze będzie trwać wywołana przez Rosję wojna na Ukrainie, a po drugie poszczególne kraje nie mogą obecnie zakładać w przyszłości środków, na które ich po prostu nie będzie stać. Przy okazji Georgiewa zwraca uwagę, żeby polityka fiskalna nie kolidowała z restrykcyjną polityką monetarną.