Szefowie CD Projektu nie przestali wierzyć, że „Cyberpunk 2077” okaże się jednak sprzedażowym hitem. Sprzedaż gry mocno wyhamowała, ale Adam Kiciński twierdzi, że nowa produkcja RED-ów jest jeszcze do uratowania, nabijając przy okazji kabzę twórcom. I chyba nie on jeden jest takiego zdania.

Słowa lidera polskiej spółki są o tyle istotne, że w ostatnim czasie wielu inwestorów przyglądających się pracom nad „Cyberpunkiem” mogło zwątpić w to, czy „Wiedźmini” w ogóle traktują jeszcze swoją nową produkcję poważnie. CD Projekt zrezygnował z prac nad obiecywanym (i co tu dużo mówić, wyczekiwanym) multiplayerem.
Porażka 1.2
Gracze poczuli się też mocno rozczarowani obiema dużymi łatkami do Cyberpunka. Po ich instalacji gra wciąż niedomaga. Pierwsze, na co natknął się nasz kolega Szymon Radzewicz, po uruchomieniu wersji 1.2 to przeciwnik, który… zlał się z betonem, a potem został przez niego pochłonięty.
Na samoneutralizujących się bohaterach problemy się nie skończyły. Jeden z policjantów nauczył się teleportacji, nie mówiąc już o graficznych glitchach, które momentami w zasadzie uniemożliwiały prowadzenie rozgrywki.
Mimo tego Kiciński dodał, że prowadził już rozmowy z Sony na temat powrotu „Cyberpunka” do PS Store, a z Japończykami pozostaje ponoć w „przyjacielskich relacjach”.
Naprawa „Cyberpunka” i powrót do wirtualnego sklepu Sony to dzisiaj dwa warunki, które są konieczne, by produkcja redów spełniła oczekiwania rynku. Po świetnym starcie i sprzedaży 10,2 mln kopii w grudniu, liczba zamówień ostro wyhamowała.
Firma badawczo-analityczna M Science twierdzi, że przez cały pierwszy kwartał 2021 r. nabywców znalazło ledwie 500 tys. egzemplarzy. Byłby to fatalny wynik, szczególnie w porównaniu do innych gier tej klasy jak Assassin's Creed Valhalla albo Call of Duty: Black Ops Cold War.
Musk wraca do gry
Na cudowne odrodzenie gry liczy chyba także Elon Musk. Właściciel Tesli po raz kolejny zatweetował o „Cyberpunku”, używając określenia „niesamowity”. Z drugiej strony możliwe, że miliarder znów bawi się wyceną CD Projektu i próbuje dać sygnał do wzrostu kursu.
Za pierwszym razem się udało. Wycena polskiej spółki wzrosła z 250 zł na 360 zł za akcje. Fundusze hedgingowe uciekły z podkulonym ogonem. Teraz, widząc słabość CD Projektu, wróciły i w Rejestrze Krótkiej Sprzedaży KNF widnieją już cztery pozycje. Gra na spadki trwa w najlepsze. Jest więc z czego wyciskać.
Ale czy historia się powtórzy? Pierwszego dnia notowań po tweecie Muska sytuacja na GPW jest dość spokojna. Spółka zaczęła dzień z wyceną 185,7 zł za akcję. Po kilku godzinach od pierwszego dzwonka, około godz. 14.00, kurs CD Projektu rósł o niespełna 1,9 proc: do 187,75 zł.

Spółka zakończyła dzień ze wzrostem 1,12 proc. Za jedną akcję trzeba było wyłożyć 186,45 zł.