Boeing 737 MAX znowu będzie latał po Europie. Już w przyszłym tygodniu dostanie zielone światło
Szef Agencji Unii Europejskiej ds. Bezpieczeństwa Lotniczego poinformował we wtorek, że nawet jeszcze w ostatnim tygodniu stycznia Boeing 373 MAX zostanie ponownie dopuszczony do regularnej eksploatacji na Starym Kontynencie. Loty zmodernizowanych maszyn miałyby rozpocząć się jeszcze przed wakacjami.
Projekt dokumentu dopuszczającego model 737 MAX do wykonywania operacji lotniczych został opublikowany już w listopadzie 2020 roku, ale po konsultacjach publicznych wprowadzono do niego pewne korekty.
„Planujemy opublikować go w przyszłym tygodniu, co oznacza, że MAX znowu będzie mógł latać” – powiedział Patrick Ky, dyrektor wykonawczy Agencji Unii Europejskiej ds. Bezpieczeństwa Lotniczego podczas zdalnego briefingu prasowego we wtorek.
Osobny proces certyfikacyjny w „najbliższych tygodniach” ma zostać sfinalizowany także w przypadku nowszego, rozwojowego modelu 737 MAX-200. Loty obu typów maszyn na regularnych liniach powinny zostać wznowione przed wakacjami.
22 miesiące zakazu lotów
Katastrofa w Indonezji, która wydarzyła się w październiku 2018 roku, początkowo wydawała się efektem błędu pilotów, dlatego nie zaszkodziła Boeingowi, który pozostawał poza wszelkim podejrzeniem.
Wszystko zmieniło się, gdy 10 marca 2019 r. w Etiopii w podobnych okolicznościach, krótko po starcie runął kolejny niemal nowy egzemplarz 737 MAX. Wtedy stało się jasne, że problemy mogą wynikać z wad samego samolotu, który został wycofany z eksploatacji na całym świecie.
Wkrótce podejrzenia padły na zastosowany w tym modelu system MCAS (Maneuvering Characteristics Augmentation System), który miał uniemożliwiać tak zwane przeciągnięcie, czyli wprowadzenie samolotu w nadmierny kąt natarcia, po którym maszyna traci siłę nośną i sterowność.
System prawdopodobnie w pewnych okolicznościach działał wadliwie, uniemożliwiając pilotom utrzymanie pułapu, wymuszając opadanie samolotu ku ziemi. 13 marca FAA nakazała uziemienie wszystkich MAX-ów i wszczęła dochodzenie.
W toku dochodzenia wyszły na jaw rażące nieprawidłowości w funkcjonowaniu firmy. Producent musiał ujawnić bogatą korespondencję swoich pracowników, która w dramatycznie złym świetle proces projektowania i certyfikacji modelu 737 MAX. Na jaw wyszło agresywne cięcie kosztów oraz próby wodzenia regulatorów za nos.
Wiadomości, jakie wymieniano w komunikatorach internetowych, wskazują na to, że Boeing starał się za wszelką cenę uniknąć szkolenia pilotów na symulatorach lotu, co jest zarówno czasochłonne, jak i kosztowne. Firma uważała, że wystarczy nawet godzinne szkolenie na iPadzie, by piloci poprzedniej wersji 737 (NG) poznali nowinki wprowadzone w generacji MAX.