Największe amerykańskie linie lotnicze ostrzegają, że nadajniki 5G mogą stanowić zagrożenie dla samolotów, a dokładniej dla znajdujących się na ich pokładach wysokościomierzy. Według szacunków branży doprowadzi to do opóźnień i odwołań lotów.
Protesty amerykańskich przewoźników nie mają nic wspólnego z panami zakładającymi foliowe czapeczki i maszerującymi po centrach miast z transparentami wymierzonymi w sieć 5G .
Nie tak dawno Kanadyjski Departament Innowacji, Nauki i Rozwoju Gospodarczego przeprowadził badania, z których wynika, że nadajniki 5G zakłócają pracę wysokościomierzy, które działają w paśmie 4,2-4,4 GHz.
Pada deszcz? Samolot nie wyląduje
Co to oznacza? W przypadku dużego zachmurzenia, smogu albo innych warunków atmosferycznych ograniczających widoczność piloci byliby zmuszeni omijać lotniska szerokim łukiem. Kanada wprowadziła w związku z tym ograniczenia polegające na tworzeniu stref wolnych od 5G w okolicach portów lotniczych. Koło lotnisk nie będzie można stawiać nadajników.
5G dzieli Amerykę
Amerykanie takich restrykcji na razie nie wprowadzili, co bardzo nie podoba się miejscowym przewoźnikom. W USA zakończyła się aukcja częstotliwości pasma C (3,7-4,2 GHz), a AT&T i Verizon Communications chcą ruszać z usługą od 5 stycznia. Dyrektor generalny United Airlines Scott Kirby alarmuje jednak, że zakłócenia w pracy wysokościomierzy mogą mieć wpływ na 4 proc. lotów, co w skali kraju przekłada się na setki tysięcy pasażerów.
W najbliższym czasie 5 stycznia – chyba że coś się zmieni – nie będziemy mogli korzystać z wysokościomierzy radiowych na około 40-ciu największych lotniskach w kraju
– dodał Kirby na przesłuchaniu w senackiej Komisji Handlu
Federalna Administracja Lotnictwa (FAA) wydała dyrektywę, która zakazuje wykonywania niektórych operacji wymagających danych z wysokościomierza jeżeli w pobliżu lotniska będzie znajdować się nadajnik 5G. FAA szacuje, że koszty związane z zakłóceniami lotów będą kosztować przewoźników 2,1 mld dol.