REKLAMA

Mija 100 lat od urodzin Lema. Jego książki wciąż świetnie się sprzedają, a jak poradzi sobie gra?

Oficjalnie Stanisław Lem urodził się 12 września 1921 roku, ale prawda jest nieco inna. Rodzice przesunęli datę jego przyjścia na świat z 13 września w obawie przed pechem. Nie uchroniło go to od przeżycia wojny w okupowanym Lwowie, ale uczyniło najbardziej rozpoznawalnym twórcą science fiction z Polski.

ksiazki-bajki-robotow-cyberiada-solaris
REKLAMA

Dzieła Lema odkrywa dziś świat hiszpańsko- i chińskojęzyczny, co pokazuje, że „Solaris" czy „Cyberiada" przetrwały próbę czasu, ale jak uniwersa wymyślone przez Lema przekładają się na pieniądze?

REKLAMA

Najwięksi twórcy popkultury tworzyli światy, które stawały się kurami znoszącymi złote jajka. Uniwersum Harry’ego Pottera wygenerowało 32,2 mld dol. zysków, z czego same książki odpowiadały za niespełna 8 mln dol. Miliard więcej zarobiły książki J. R. R. Tolkiena, choć cały świat Śródziemia z filmami, licencjami i grami przyniósł „tylko” 19,9 mld dol. Następna w kolejce jest Stephenie Meyer z sagą „Zmierzchu”, a za nią George R. R. Martin ze światem „Pieśni Lodu i Ognia”, a także Suzanne Collins, autorka „Igrzysk śmierci”. Jako komiksy zaczynały zaś Wojownicze Żółwie Ninja, Avengers, Superman czy X-mani.

Ogromną część sukcesu każdego z tych uniwersów odgrywały filmy, zabawki i gry.

Dzieła Stanisława Lema to oczywiście zupełnie inny kaliber. Polski pisarz tworzył dzieła z pogranicza traktatów filozoficznych i dzienników naukowych, gdzie fabuła schodziła często na dalszy plan. Dlatego porównanie ze światem wampirów czy odpornych na ogień rodów ma charakter jedynie poglądowy.

Lem sprzedał na całym świecie ponad 30 mln książek.

Najwięcej, bo 7,5 mln, sprzedało się w Stanach Zjednoczonych. Na drugim miejscu jest Rosja, gdzie Lem zyskał status twórcy kultowego już w latach 60. Szybkie tłumaczenie na rosyjski sprawiło, że w tym kraju nabywców znalazło 6 mln egzemplarzy. Podium zamyka Polska z wynikiem 5 mln.

Milion z sumarycznych 30, to sprzedaż już po śmierci pisarza. Dane z Wydawnictwa Literackiego pokazują, że w ojczyźnie pisarza każdego roku sprzedaje się 40-50 tys. książek jego autorstwa (bez e-booków i audiobooków). Najlepiej radzą sobie „Bajki robotów" (10-12 tys.), ale gonią je „Solaris" oraz „Cyberiada" uznawane za najważniejsze w twórczości Lema.

Dzieła Lema wielokrotnie trafiały na duży ekran

Zaczęło się dość skromnie, bo od polskiego Teatru Telewizji, gdzie już po koniec lat 50. wystawiano spektakle na podstawie opowiadań Lema („Czy Pan istnieje, Mr. Johns?” i „Koniec świata o godzinie ósmej”). Później przyszła pora na filmy animowane i pierwsze pełnometrażowe adaptacje.

Przełomem był „Przekładaniec” z 1968 roku. Choć był to film telewizyjny, to za jego kamerą stanął sam Andrzej Wajda, a w postać głównego bohatera wcielił się Bogumił Kobiela. Film opowiadał o perypetiach kierowcy rajdowego, który boryka się z ubezpieczalnią. Po serii wypadków lekarze wymienili mu wszystkie części ciała, tak że z oryginalnego rajdowca została jedynie twarz. Kim więc był główny bohater skoro nawet mózg pochodził od innej osoby?

Przyszłość miała pokazać, że będzie to jedyna adaptacja, która przypadnie do gustu autorowi pierwowzoru. Nie bez przyczyny – to sam Lem napisał Wajdzie scenariusz.

Dostojewski w kosmosie

Kolejnym, dużym przedsięwzięciem było przeniesienie na taśmę filmową „Solaris”, za co wziął się Andriej Tarkowski, doceniany, radziecki reżyser. Lem spotkał się z nim w Moskwie, aby omówić jego plany, ale polskiemu pisarzowi od początku nie spodobało się, że Tarkowski chce mieszać przy konstrukcji jego opowieści. Ba, w pewnym momencie Lem tak bardzo miał się na niego zdenerwować, że nazwał go durakiem i wrócił do domu.

Sednem niezrozumienia obu panów była różnica w podejściu do opowieści. Lem chciał skupiać się na filozoficznych aspektach badania samoświadomego oceanu, pokrywającego planetę Solaris. Tarkowski wolał eksplorować relację pomiędzy głównymi bohaterami i ich wybory moralne.

Podobnie do adaptacji „Solaris” podszedł 30 lat później Steven Soderbergh, który w głównej roli obsadził George'a Clooney'a. Podobnie jak i wcześniej, Lem miał nawet nie obejrzeć obrazu w całości.

Gdyby „Solaris” miała dotyczyć uczuć miłosnych między mężczyzną i kobietą, wszystko jedno, w Kosmosie czy na Ziemi, nie nosiłaby tytułu takiego, jaki nosi! (...) W moim przeświadczeniu i podług mojej wiedzy książka nie jest jednak poświęcona erotycznym problemom ludzi w przestrzeni pozaziemskiej...

napisał Lem.

Oba filmy zostały dość pozytywnie przyjęte przez krytyków - zwłaszcza obraz Tarkowskiego, który reklamowany był jako radziecka odpowiedź na „2001: Odyseja kosmiczna”. Hollywoodzka adaptacja okazała się za to klapą finansową. Przy budżecie 47 mln dol. wpływy z kin z całego świata przyniosły jedynie 30 mln dol.

W 2013 roku za prozę Lema wzięli się z kolei europejscy twórcy, czego efektem był raczej ciepło przyjęty „Kongres”, operaty o karty powieści „Kongres futurologiczny”. Filmowi nie udało się jednak zdobyć szerokiej popularności.

Stanisław Lem w grach komputerowych

Po raz pierwszy o planach rodzimego studia Starward Industries dowiedzieliśmy się w maju 2019 roku. Jego twórca, Marek Markuszewski, zapowiadał, że produkcja zmierza na PC, konsole oraz gogle VR, a jej budżet wyniesie kilka milionów złotych. Gra miała być gotowa jeszcze w 2021 roku - na obchody roku Stanisława Lema, ale dziś wiadomo już, że na półki trafi nie wcześniej niż w przyszłym roku.

Gra ma bazować na powieści „Niezwyciężony” i być retro-futurystycznym z rozgrywką z perspektywy pierwszej osoby. Na jej stworzenie studio pozyskało 2,71 mln zł w trakcie emisji akcji na rynku NewConnect.

Dzieła Lema nie mają szczęścia w innych mediach

REKLAMA

Literatura i kino czy gry operują innym językiem. Stanisław Lem w swoich dziełach wyniósł polszczyznę na nowy poziom, panując nad językiem w niezwykle precyzyjny sposób, który z trudem przenosi się na warstwę filmową. Synonimy, aluzje czy neologizmy trzeba wymyślić na nowo, aby pasowały do nowego medium. Podobnie z opowieścią - a fabuła w utworach Lema schodziła często na dalszy plan, aby ustąpić miejsca filozofii i nauce.

To dodatkowe wyzwanie dla developerów i filmowców, ale przecież właśnie za to pokochaliśmy prozę Lema.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA