Znaleźli patent na cła Trumpa. My też już mamy plan
Wojna celna Donalda Trumpa miała przynieść USA rzekę miliardów dolarów z zagranicy i rozkwit gospodarczy, ale na razie kwitną tylko pomysły na obchodzenie ceł. Amerykańskie firmy wykazują się w tym zakresie niezwykłą kreatywnością, stosując zarówno zmiany w produktach, jak i składowanie towarów w specjalnych magazynach. Z kolei Unia Europejska, choć gotowa do negocjacji, szykuje zdecydowaną odpowiedź na politykę celną Stanów Zjednoczonych, której skutki mogą być odczuwalne po obu stronach Atlantyku.

Dla amerykańskiego biznesu najbardziej dotkliwe są cła wprowadzone przez Donalda Trumpa na towary z Chin sięgające 145 proc., a także 25 proc. na stal, aluminium i samochody. Aby zminimalizować swoje koszty, przedsiębiorcy sięgają po strategie oparte na szczegółowej znajomości przepisów celnych. Zamiast skupić swoją energię na rozwijaniu nowych produktów i technologii, firmy wykazują się kreatywnością godną opozycji z czasów PRL-u.
Adidasy stają się kapciami
Jak podaje CNN, jedną z popularnych metod jest tzw. inżynieria celna, czyli celowe modyfikowanie produktów tak, by klasyfikowały się pod kody celne z niższymi stawkami. Na przykład firma Converse, dokleja filc do podeszwy butów sportowych i kwalifikuje je jako... kapcie domowe, co znacznie obniża należne cło. Podobną taktykę stosuje Columbia Sportswear, wszywając kieszenie poniżej talii, dzięki czemu koszule mieszczą się w tańszej kategorii celnej.
Kluczowe w tych działaniach jest to, że zmiany muszą być rzeczywiste i fizyczne, a nie tylko deklaratywne. Amerykańskie służby celne potrafią szczegółowo analizować towary, nawet wysyłając je do laboratoriów w celu weryfikacji. Nieprawidłowa klasyfikacja może skończyć się karami i naliczeniem wyższych opłat celnych, dlatego firmy często współpracują z wyspecjalizowanymi prawnikami i doradcami.
Innym popularnym sposobem omijania ceł jest korzystanie z magazynów celnych. Firmy mogą w nich przechowywać importowane towary bez konieczności natychmiastowego uiszczania ceł, nawet do pięciu lat. To pozwala na znaczne opóźnienie płatności i daje nadzieję na ewentualne obniżki ceł w przyszłości.
Magazyny celne stały się szczególnie popularne w przypadku importu z Chin. Wysokie stawki dotyczą tak ważnych dla amerykańskich firm towarów jak baterie litowe, metalowe pręty czy sprzęt elektroniczny. Nagłe zainteresowanie tą strategią ożywiło działalność firm logistycznych, zwłaszcza tych działających wokół portów morskich, jak w Los Angeles.
Unia Europejska rozmawia, ale z maczugą za plecami
Tymczasem Unia Europejska także nie pozostaje bierna wobec działań Białego Domu pod wodzą Donalda Trumpa. Komisja Europejska przygotowuje środki odwetowe, które mogą objąć amerykański eksport o wartości do 95 mld euro. Potencjalne cła dotkną takie towary jak wino, chemikalia, samoloty, samochody czy produkty zdrowotne.
Obecne cła USA obejmują aż 70 proc. unijnego eksportu do Stanów Zjednoczonych, ale mogą wzrosnąć aż do 97 proc. Bruksela rozpoczęła już konsultacje z krajami członkowskimi oraz przedstawicielami biznesu. Ostateczna lista produktów objętych cłami ma zostać ustalona po ich zakończeniu. KE deklaruje chęć rozwiązania sporu drogą negocjacji, aby uniknąć pełnowymiarowej wojny celnej, a jednocześnie daje do zrozumienia, że jeśli rozmowy z USA nie przyniosą efektu do lipca, odwetowe taryfy staną się faktem.
W kwietniu UE zatwierdziła już pierwsze cła odwetowe na amerykański import wart 21 mld euro, obejmujące m.in. kukurydzę, motocykle i odzież. Jednak ich wprowadzenie zostało wstrzymane w związku z 90-dniowym okresem zawieszenia ogłoszonym przez prezydenta Trumpa. Bruksela uzależnia dalsze kroki od postawy USA w kwestii ceł i innych przepisów handlowych.
Więcej o wojnie handlowej przeczytasz w tych tekstach: