REKLAMA

Uważajcie na innych kierowców, bo mogą nie mieć OC. Przez pandemię sytuacja się gwałtownie pogorszyła

Prawie 200 tysięcy właścicieli samochodu w zeszłym roku nie miało obowiązkowego ubezpieczenia OC. To wzrost aż o 58 proc. w porównaniu do roku 2019. Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny wskazuje, że najczęstsza wymówka dłużników to „pandemia”, ale zwykle nie potrafią tego w żaden sposób udowodnić. Konsekwencje dla dłużnika mogą okazać się rujnujące.

Ubezpieczenia komunikacyjne. Narasta plaga nieopłaconych OC
REKLAMA

„W 2020 roku istotnie wzrosła liczba wystawionych przez Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny wezwań do wniesienia opłaty w związku z brakiem ważnej polisy OC posiadaczy pojazdów mechanicznych. Było ich aż 199,15 tys., co oznacza wzrost o 58 proc. wobec roku 2019, kiedy takich wezwań było 126 tys.” – informuje UFG.

REKLAMA

Obostrzenia koronawirusowe obowiązujące przez większość 2020 roku spowodowały spadek ruchu na polskich drogach, a w konsekwencji spadek liczby szkód zgłoszonych ubezpieczycielom. W zeszłym roku było ich o 13,2 proc. mniej niż w 2019 r. To jedna strona medalu – druga to drastyczny wzrost nieopłaconych polis OC.

Pandemia jako wytrych

Jak zwraca uwagę UFG, pandemia stała się dla wielu kierowców wytłumaczeniem braku ważnej polisy OC – że niby to wina utrudnionego kontaktu z agentem, ubezpieczycielem czy placówką pocztową. „Trudno przyjąć takie tłumaczenie w sytuacji, gdy możliwość zakupu polisy przez Internet lub telefon stała się obecnie standardem” – mówi Hubert Stoklas, wiceprezes UFG.

Fundusz oczywiście wnikliwie analizuje każdą indywidualną sprawę, w której zabrakło ochrony ubezpieczeniowej i niestety zdarzają się przypadki, w których takie wyjaśnienie uzasadnione. W wielu innych przypadkach słowo „pandemia” stało się słowem-wytrychem, a powołanie się na nią nie zostało w jakikolwiek sposób udokumentowane

– mówi Hubert Stoklas

Z nieopłacaniem OC jest jednak podobnie jak z niepłaceniem obowiązkowych składek ZUS. W obu przypadkach głupie tłumaczenia mają krótkie nogi, a obie instytucje są coraz sprawniejsze w egzekwowaniu należności. UFG pisze, że skuteczność identyfikacji nieubezpieczonych pojazdów przez Fundusz systematycznie rośnie.

Coraz trudniej uniknąć wpadki

„W 2018 r. udział kontroli własnych UFG wynosił 75 proc., w 2019 r. 78 proc., a w 2020 r. spośród blisko 200 tys. wezwań do wniesienia opłaty za brak OC, aż 87 proc. zostało wystawionych na podstawie własnych ustaleń UFG” – czytamy w komunikacie.

Gdy już zostaniemy przyłapani na nieopłaceniu OC, koszty będą wysokie. Wysokość opłaty za brak ważnej polisy OC dla samochodów osobowych wynosi w tym roku aż 5600 zł. Taką kwotę trzeba zapłacić, gdy przerwa w ubezpieczeniu przekracza dwa tygodnie. Krótszy okres spóźnienia to niższa kara, ale gdy spóźnimy się o zaledwie cztery dni, opłata wynosi wciąż bardzo dotkliwe 2800 zł. Dwie trzecie dłużników dostaje jednak wezwania na kwotę w pełnej wysokości.

Dla osoby, która niedopłaciła OC „bo pandemia” czy z innego wyssanego z palca powodu prawdziwe kłopoty zaczynają się, gdy spowoduje stłuczkę albo wypadek. Koszty takiego zdarzenia mogą okazać się rujnujące.

Jak wskazuje UFG, w takiej sytuacji odszkodowanie wypłaca UFG, ale potem występuje do sprawcy lub posiadacza pojazdu o zwrot wszelkich poniesionych z tego tytułu kosztów, czyli o tak zwane roszczenie regresowe. Średnia wartość roszczenia regresowego wynosiła na koniec  2020 r. prawie 17 tys. zł, ale UFG Fundusz prowadzi aż kilkaset spraw o wartości roszczenia regresowego przekraczającej 100 tys. zł. Najwyższe roszczenie regresowe w 2020 r. wyniosło 475 tys. zł.

Bankructwo i finansowa zapaść

To jeszcze nie wszystko. „Najwyższe roszczenia regresowe aktualnie dochodzone przez Fundusz przekraczają milion złotych. Rekordzista ma do zwrotu ponad 1,4 mln zł za wypadek spowodowany nieubezpieczonym motocyklem, w którym potrącił rowerzystkę. W wyniku odniesionych obrażeń kobieta zmarła. Kolejny sprawca musi zwrócić 1,37 mln zł, ponieważ w wyniku wypadku jego pasażer doznał złamania kręgosłupa i jest sparaliżowany” – informuje UFG.

REKLAMA

Jazda bez ważnego OC może oznaczać bankructwo i finansową zapaść rodziny

– ostrzega UFG.

W tym kontekście warto wiedzieć, ze średnia cena polisy OC wynosiła w 2020 roku zaledwie 500 zł. Z danych Polskiej Izby Ubezpieczeń wynika, że wartość przeciętnej szkody wyniosła w 2020 r. 8,2 tys. zł.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA