REKLAMA

Ruszył wyścig w sprawie Turowa. Polski rząd ma czas do końca stycznia, by dogadać się z Czechami

TSUE informuje, że opinia rzecznika generalnego dotycząca dalszego wydobywania węgla w kopalni Turów będzie przedłożona 3 lutego 2022 r. Najczęściej stanowi ona wstęp do wyroku właściwego, ale też nie musi być z nim zgodna.

polityka-klimatyczna-UE-Polska-idzie-do-sadu
REKLAMA

Pewne jest, że Polska, której za zwłokę w zamykaniu kopalni Turów nalicza się karę w wysokości pół miliona euro, nie usłyszy wyroku wcześniej niż kilka tygodni po 3 lutego 2022 r. Trzeba będzie czekać (i liczyć umykające euro) jeszcze parę tygodni. No chyba, że rządowi Morawieckiemu uda się z Czechami znaleźć wspólny język. Jednym z podstawowych warunków Warszawy w rozmowach z Pragą jest jak najszybsze wycofanie przez naszych południowych sąsiadów skargi z TSUE.

REKLAMA

Turów: bliżej porozumienia niż kiedykolwiek wcześniej?

Nowa minister klimatu i środowiska Anna Moskwa próbowała przekonać Czechów, by skargę dotyczącą Turowa wycofali z TSUE przed 9 listopada, czyli przed rzopoczęciem jej procedowania przez Trybunał. Ta sztuka się nie udała, bo nie udało się wypracować porozumienia w sprawie trwania umowy. Warszawa chciała wiązać na krótko. Z kolei Praga chciała porozumienia na wiele lat. Czescy kontrolerzy mieliby przypatrywać się ewentualnym zmianom środowiskowym w tym regionie nawet po zamknięciu kopalni Turów.

Umowy jak nie było, tak dalej nie ma. Ale to może się za chwile szybko zmienić za sprawą nowego rządu Czech, którego premierem został Petr Fala, stojący na czele sojuszu partii centrowo-konserwatywnych. Fala jest jednocześnie liderem partii ODS, bezsprzecznego zwycięzcy w ostatnich czeskich wyborach. ODS i PiS należą do jednej grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w Parlamencie Europejskim. Premier Morawiecki już spotkał się z przedstawicielami ODS w drugiej połowie października. Relacjonując to spotkanie rzecznik rządu Piotr Müller przyznał, że jedną z poruszanych kwestii była sprawa Turowa.

W obronie wody

REKLAMA

Czesi zarzucają Polsce, że kopalnia Turów niszczy ich środowisko, a przede wszystkim wypłukuje wodę pitną. Dlatego chcieli sfinansowania budowy i wzmocnienia ujęć na terenach Frydlant i Hradec Kralove oraz w gminie Uhelna. Wstępnie nakłady Polski na te inwestycje wyliczono na 45 mln euro, ale ostatecznie skończyło się 50 mln euro. I wedle ostatnich dokumentów Ministerstwa Klimatu i Środowiska Warszawa może zapłacić taką kwotę, ale pod warunkiem natychmiastowego wycofania skargi z TSUE. 

Czechom nie podoba się też nadmierny hałas wywołany przez polską odkrywkę i pękające częściej niż do tej pory ściany w budynkach mieszkalnych. Codziennie zbliżają się do nas koparki polskiego konsorcjum górniczego PGE, które nielegalnie rozszerza wydobycie w kopalni Turów, w kierunku naszych domów. Żyjemy nieustannie w strachu o przyszłość – pisali mieszkańcy okolicznych czeskich wsi do czeskiego premiera pod koniec lipca 2021 r.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA