REKLAMA

Szczepienia poza kolejnością. Czy to sekretny plan ministra Dworczyka?

Mówi o tym już cała Warszafka. Jedni znają placówki na miejscu, w stolicy, inni polecają Białystok, przychodnia tuż przy wjeździe do miasta, więc szybko można całą wycieczkę ogarnąć, a do tego szczepią Moderną. We wszystkich tych miejscach, o których informacje od kilku dni roznoszą się pocztą pantoflową, można się zaszczepić poza kolejnością. Mam wrażenie, że Polacy już masowo obchodzą system, zresztą to nasza narodowa specjalność. A co jeśli to nie my ogrywamy w ten sposób rząd, ale rząd ogrywa nas? Jeśli tak, to Dworczyk na prezydenta!

Szczepienia na koronawirusa. Czy szczepienia poza kolejnością to sekretny plan ministra Dworczyka?
REKLAMA

Kilka dni temu dostaję od znajomego wiadomość z adresem w Warszawie i numerem telefonu oraz dopiskiem: dzwoń tam i zaszczep się. Jestem jeszcze przed 40., więc to nie moja kolej jakkolwiek by na to nie patrzeć, nie mogłam się załapać nawet na to niespodziewane otwarcie szczepień dla 40- i 50-latków.

REKLAMA

Nie dostaję żadnych wyjaśnień, że może w tej przychodni wieczorami zostają niewykorzystane dawki i lepiej się zaszczepić niż miałyby trafić do kosza. Ignoruję więc, bo nie chcę cwaniakować.

Chwilę później właśnie o takim scenariuszu w Poznaniu pisze „Gazeta Wyborcza”. Dziennikarka załapała się na niewykorzystane dawki, bo jeden z najbardziej efektywnych punktów szczepień w tym mieście na Targach Poznańskich „nie chce zmarnować ani jednej dawki”. I słusznie.

Tylko nie bardzo rozumiem, jak to działa, bo to nie tak, że przychodzisz wieczorem i od razu zostajesz zaszczepiony. Dziennikarka otrzymała szczepionkę następnego dnia, a więc był jeszcze czas, żeby wezwać kogoś starszego, z kolejki, z listy rezerwowej.

A może coś takiego jak listy rezerwowe nie działa? Są w teorii, ale nikt nie ma czasu obdzwaniać ludzi, personel medyczny skupia się na tym, żeby po prostu trzymać się podstawowej listy, a potem to już jak leci, byleby jak najszybciej wyszczepić jak największą część populacji, zamiast tracić czas na formalności.

Warszawa ciągnie do Białegostoku

Idźmy dalej, bo nagle stały się modne wycieczki do Białegostoku. Wczoraj rano dostaję z kolei z innego źródła wiadomość z adresem mailowym przychodni z Białegostoku. „Pisz tam, zaszczepią Cię Moderną, wczoraj zaszczepiłem tak żonę poza kolejnością”.

Ale o co chodzi? Zostają im tam dawki? Przecież wskazana przychodnia zapisuje na terminy, to, skąd ma wiedzieć, że z kilka dni będzie miała wolne? I dlaczego nie może w takim razie przyspieszyć szczepień zgodnie z harmonogramem, zamiast przyjmować ludzi i to z innych miast poza kolejnością? Nic nie rozumiem. Akcja ewidentnie się rozkręca.

Jeszcze tego samego dnia widzę na FB, że jeden ze znajomych, znany warszawski startupowiec z pokaźnym gronem znajomych obwieszcza im: jedźcie do Białegostoku, ja właśnie stamtąd wróciłem. I podaje ten sam adres mailowy, który ja dostałam już rano.

Tego dnia wpadam jeszcze na tweeta:

Okazuje się, że infolinia szczepionkowa informuje, że nie ma wolnych terminów na szczepienie w Warszawie wcześniej niż w drugiej połowie maja. Ale to oficjalnie. W praktyce są, ale infolinia zapewne nie może ich rezerwować dla osób poniżej 50. roku życia. Wiadomo, jaki był skandal ze szczepieniem 40-latków zaledwie dwa tygodnie temu, na które zezwolił rząd, byle szybciej wszczepić jak najwięcej ludzi.

Każdy robi więc własne polowanie na wolne sloty w przychodniach, nie słuchając oficjalnych komunikatów ministra Dworczyka odpowiedzialnego za koordynację szczepień. W Warszawie upolować można głównie Astrę Zenekę. W Białymstoku Moderna i Pfizer. I terminy jeszcze krótsze, więc Warszafka ciągnie jednak na północ.

A może to szatański plan ministra Dworczyka?

Wracając do rzeczy, Karolina Opolska na TT ma ponad 13 tys. obserwujących, jest aktywna, na jej pytanie dot. moralnych aspektów szczepienia poza kolejnością odpowiadają setki ludzi, w tym również czołowi politycy, ale tylko z opozycji. Nikt z Ministerstwa Zdrowia, nikt z polityków prawicy ani z konta @szczepimysie. A ktoś powinien odpowiedzieć zgodnie z oficjalną linią, że to nielegalne i uszczelnić system przynajmniej w tych miejscach, które wymieniane są przez internautów.

Nikt tego nie robi. Drugi obieg hula w najlepsze. Czy to źle? Chyba nie. Zupełnie tego nie potępiam. Może rzeczywiście łatwiej i skuteczniej jest na tym etapie pozwolić na takie luki w systemie i przyspieszać szczepienia, niż skupiać się na jego uszczelnianiu z dokładnością aptekarza, tracąc impet w wyszczepianiu populacji. Może odpowiedzialni za szczepienia tylko udają, że tego nie widzą? Tego akurat jestem pewna. No i ok.

Aż nagle przyszła mi do głowy szatańska myśl: może to nie tyle przymykanie oczu, a zaplanowana przez rząd akcja?! Może te luki w systemie to nie przypadek?

Pamiętacie, jak niedawno pisałam o badaniach ośrodka badawczego GRAPE i Uniwersytetu Warszawskiego? Naukowcy sugerowali, że w związku ze spadającą znowu chęcią Polaków do szczepień, zaraz konieczne będzie wymyślenie jakiejś porządnej akcji promocyjnej, żeby nas zachęcić do przyjęcia szczepionki, bo może nie udać się osiągnąć odporności zbiorowej. A wielkie dostawy tuż tuż. Problem w tym, że wszystkie komunikaty perswazyjne wysyłane przez rząd zupełnie na Polaków nie działają.

Według dra Michała Krawczyka z UW akcję z udziałem celebrytów nazywaną „aferą z Jandą” „spektakularnie spartolono”, ale może warto spróbować jeszcze raz czegoś ze sławnymi i bogatymi? - zastanawia się naukowiec.

A ja sobie myślę, że to nie celebryci na nas wówczas zadziałali, ale właśnie afera. I kolejna afera może znów pomóc wzbudzić w nas pragnienie szczepionki. Mamy w genach kombinowanie, obchodzenie systemu, oszukiwanie władzy. Te luki w szczepionkowych slotach pozwalają nam poczuć, że ograliśmy władzę, a przy tym zyskujemy coś wartościowego. Zwykle korzystają z nich ci, którzy i tak bardzo chcieli się zaszczepić. Ale mówią o tym głośno w swoich środowiskach, a nawet w mediach społecznościowych, przez co komunikat, że zdobycie szczepionki to jakaś gra, w której można wygrać coś cennego, dociera również do tych, którzy być może byli nieprzekonani. I mam nadzieję, wzbudza w nich pożądanie.

REKLAMA

Jeśli moja szatańska myśl, że to ustawka wymyślona przez marketingowców i zaaprobowana przez Ministra Dworczyka, jest prawdą, jestem pod wrażeniem odwagi podjętej przez ministra decyzji o kontrowersyjnym marketingu szeptanym.

I nawet gotowa jestem postulować: Dworczyk na prezydenta!

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-04-16T09:11:18+02:00
Aktualizacja: 2025-04-16T06:32:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-16T05:30:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-14T22:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-14T16:16:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-14T10:19:57+02:00
Aktualizacja: 2025-04-14T07:23:15+02:00
Aktualizacja: 2025-04-13T14:40:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-13T12:32:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA